piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 9

                            ''Lune mue''
Każdy dzień mijał Is tak samo. Aż w końcu nadeszły jej 18 urodziny. To właśnie wtedy miało się odbyć odnowienie przysięgi koronacyjnej. Znów miała być koronowana, znów musiała przygotować przemówienie, znów miał ją pobłogosławić Księżyc. W normalnych okolicznościach byłaby zabiegana, zestresowana i szczęśliwa, ale teraz...Bolała ją głowa, widziała przez mgłę i nie mogła się ruszać. Kazali jej leżeć i odpoczywać, ale ona trzy razy wstawała z łóżka i próbowała chodzić. Jednak zawsze kończyło się to bolesnym upadkiem na posadzkę. W końcu dała za wygraną. Kiedy ten dziwny paraliż minął pochodziła po komnacie. I właśnie wtedy pojawił się Loki. A właściwie tylko jego hologram.
-No proszę. A więc jesteś koronowana po raz drugi.-mówił, przechadzając się po pokoju.-Ciesz się, ja nie miałem nawet jednego.
-Przyszedłeś tu, żeby mi wypominać koronacje?-powiedziała cierpko Isabell próbując ukryć ból towarzyszący jej w każdym kroku.
-Nie. Przyszedłem tu po twoją obietnicę. Po twoje...moje książki.
Isabell upadła. Nogi jeszcze nie do końca odzyskały sprawność i na chwilę, znów straciła w nich czucie. Zaraz do drzwi przybiegła służba i zaczęła w nie stukać, pytając, czy mogą wejść. Mimo, iż dziewczyna bardzo chciała, by weszli i jej pomogli, nie mogła pozwolić, by przeszkodzono jej konwersacje z Lokim. Odpowiedziała tylko: Nie dziękuję i zaraz głosy ucichły. Rękami przyczołgała się do brzegu ściany i usiadła czekając aż paraliż ustanie. Loki nawet wtedy nie drgnął. Nawet wyraz jego twarzy pozostał taki sam.
-Uff...-sapała Isabell.-Wiem, ale umowa brzmiała kiedy skończę, a ja jeszcze nie skończyłam żadną z tych opowieści. Z resztą niczego nie potrafię skończyć.
-Co to znaczy?
-A jak myślisz? Codziennie wychodzę na rynek miasta by opowiadać dzieciom bajki. Codziennie też nie kończę żadnej. Nic nie potrafię skończyć. Czuję...czuję że brakuje mi tego czegoś. Nie wiem czego, ale kiedyś to miałam. kiedyś wszystko było inaczej. Ale na pewno kiedyś wróci. Na pewno. W tedy nam ci te książki, ale nie teraz...
-Oszukałaś mnie!!!-głos Lokiego zmienił się teraz w groźny i złowieszczy. Wyraz twarzy zmienił się teraz na rozwścieczony. Po chwili, kiedy zorientował się co robi, zaczął niespokojnie ruszać oczami. Wyprostował się i odszedł kawałek. Przekręcił głowę i rzekł:
-Dziś spotkam się z tobą na koronacji. Chcę je zobaczyć. One mają więcej wartości niż myślisz. Jeżeli okaże się, że jest tak jak mówisz cóż....ale jeśli nie...za złamanie przysięgi na pewno jest jakaś kara. Do zobaczenia, Isabell.
I zniknął.
Potem zaczęła się bieganina. Każdy miotał się wokół Is, która nie miała już ataków paraliżu, ale nadal bolała ją głowa. Wieczorem zaczęła się koronacja, tak jak zwykle. Najpierw Isabell schodzi po schodach, potem zasiada na tronie. A potem miało być błogosławieństwo Księżyca. Miało. Zamiast tego zaraz po odsłonięciu okna okazało się, że Księżyc jest o wiele większy i świeci bardziej niż kiedykolwiek. Zapatrzeni w niego uczestnicy przyjęcia nie zauważyli, że Isabell uniosła się w górę, a także zmieniła ubranie. Unosiła się teraz, tajemnicza, patrząca w górę osoba. Niewiadomą mocą przeniosła się bliżej okna. rozbiła je jednym skinieniem ręki. Potem przeniosła się na dwór, gdzie zebrali się już wszyscy. Panikowali, że to atak Mroka, że zabiera on Władczynie. Strażnicy wypuścili liny, które oplotły się wokół nóg dziewczyny. Czując to, spaliła obie i zniżyła się w stronę ludzi. Głosem spokojnym, przepełnionym mocą i drgającym mówiła:
-Spokojnie! Nikt mnie nie zabiera.-każde jej słowo odbijało się echem w uszach każdego. Wyrazy były nienaturalne, nieludzkie.-Księżyc przekazuje mi moc. Daje mi najważniejsze błogosławieństwo w historii Władczyń. Zachowajcie spokój i dajcie mu to zrobić. Aaa!-krzyknęła nagle, jakby z bólu.
-Co się dzieje?!-krzyczała Elsa.-Czemu Jack zemdlał?
-On też to czuje. Lune mua. Muszę już iść. Nie martwcie się.
Leciała w górę. Czuła jak lodowata moc Księżyca napełnia każdą jej cząstkę. Nagle jej oczy stały się zupełnie białe, a głos niski i nadal drgający.
-Loki Laufeysonie! Dlaczego zabierasz coś co nie należy do ciebie?!-Mężczyzna za pomocą swej ''różdżki'' zabierał płynącą moc.-To nie jest dar dla ciebie! Należy się jej!
Zaczęła go dekoncentrować mocą, aż w końcu upadł na ziemię.
Na ogród spłynęła fala światła, która oślepiając wszystkich sprawiła, że pochłonęli się w śnie.
Ros otworzyła oczy. Zobaczyła pośród siebie dziesiątki tysięcy ludzi leżących jeden na drugim. Podbiegła do jednego z nich, myśląc że wszyscy nie żyją. Na szczęście tylko spał. tak jak reszta. Rozglądnęła się. Na skraju urwiska, stała osoba. Wyciągając skrzydła, podleciała do niej. Isabell. Stała tam okalana wiatrem. Wyglądała jakby nie spała sto lat, ale oczy nadal miała szeroko otwarte.
-Lune mua.-zaczęła Is.
-Co?-odparła zdziwiona wróżka.
-To było Lune mua.
-Co to takiego?
-Ach. W przełożeniu na wasze to coś jak linienie Księżyca.
-Linienie? Księżyca? ''Na wasze''?
-Następuje raz na bardzo długi czas. Wtedy Lune- Księżyc, pozbywa się swej wierzchniej skorupy, a wraz z nią, namiastki swej mocy. Nawet moja dotychczasowa moc nie była jedną setną tego, co otrzymałam. Bardzo go to boli. Bardzo, dlatego łączy się ze mną i stajemy się tym samym ciałem. Moc płynie do osoby bądź stworzenia, z najczystszym miejscem, w którym mogła by się ukryć. Loki próbował nią zawładnąć. Dlatego On się zdenerwował i przemówił przeze mnie. Potem ją oddał. Nawet teraz go słyszę, chodź bardzo słabo.
-Nic nie rozumiem...
-Och Ros.-odwróciła się do niej i złapała ją za przedramiona.-Posiadłam moc, jakiej nie pozna nikt, prócz kilku osób, poznałam języki, które jeszcze nie powstały i widzę wszystko w kosmosu, miejscu Jego siedziby. Każe mi teraz coś pokazać. Więc patrz.
Wypuściła z rąk mały ognik, który popędził przed siebie. Za chwilę podleciał z przeciwnej strony, zamienił się w płonącego ptaka i zniknął. Teraz wiem więcej niż jakikolwiek człowiek, ale nie więcej niż On. Jeszcze dużo przede mną ukrywa.




No to koniec. Duży ten rozdział :( Oprócz komentarzy, za które pięknie dziękuję, zapraszam do wypełniania ankiety tuż pod tym postem.
Czy to był element, którego Is brakowało, by dokończyć opowieści?

10 komentarzy:

  1. Wow super płacze zrub coś żeby is miała mniejszą moc od ksieżyca bo to muj ulubieniec ;)))))) to co z tym synem mroka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli chodzi o Jacka to on został wybrany przez Jack'a. Skoro Is posiadła moc Księżyca, to też będzie mogła wybierać strażników w Jego imieniu. Ale nadal nie jest to pełna moc. To tylko jego namiastka. A jeśli chodzi o Jasona to nie mogę ci spojlerować. Jeśli chcesz to napisz. Na priv ;)

      Usuń
    2. Acha i koniecznie weź udział w ankiecie ;)

      Usuń
    3. Spojleruj for me a gdzie ankierta bo nie umiem znaleźć.

      Usuń
    4. http://czkawkaastridszczerbatekelsajack.blogspot.com/2015/04/nie-ma-rozdziau-jest.html :)

      Usuń
    5. Nie chce się włączyć:(

      Usuń
    6. http://czkawkaastridszczerbatekelsajack.blogspot.com/2015/04/nie-ma-rozdziau-jest.html?m=1

      Usuń
  2. Świetny polecał znaj ale co z Jackiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje nie napisałam. W następnym będzie. Wielkie dzięki za komentarz! Koniecznie weź udział w ankiecie ;)

      Usuń

Dzięki za komentarz!:*