niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 6

                              ''Dobry nauczyciel''
Leżała tak kilka dni. Potem zaczęła zamykać oczy na coraz to dłuższy czas. Jej organizm zaczynał normalnie pracować. W końcu całkiem zamknęła oczy. Jej oddech był już spokojny i miarowy.
 Obudziła się. Podniosła się i poczuła, jak boli ją głowa. Powoli wstała z łóżka i podeszła do okna. Ziewnęła i zaburczało jej w brzuchu. Była głodna. Podeszła do drzwi i szybkim ruchem otworzyła je. Postanowiła pójść do jadalni. Za każdym razem,  kiedy mijała służbę albo strażników, szli oni w przeciwnym kierunku, albo udawali, że jej nie ma. Is wydawało się, że są wręcz przestraszeni. Weszła do jadalni, gdzie w samotności zjadła czekający na nią posiłek. Potem poszła do komnaty Lokiego. Pomyślała, że mógłby zacząć już lekcje. Zapukała, a słysząc ''Proszę'' weszła spokojnie. Ukłoniła się i spojrzała na mężczyznę, który od razu pobladł, gdy ją zobaczył. Zamknął książkę, którą właśnie czytał i podbiegł do niej.
-Nic ci nie jest?-mówił.-Służba! Usiądź. Żyjesz. To dobrze! Co się działo, no wiesz...tam?
-Tak, tak...zaraz..O co chodzi? Czy coś się...? Au!
 Znów głowa zaczęła boleć. Teraz jednak przypomniała sobie wszystko. Ból, wewnętrzną śmierć, letarg.
-Pamiętam...-wyszeptała.-Posłuchaj, bez względu na to, co by się działo nie pozwól, by ktokolwiek wszedł do tego lochu. Znajduje się tam moc o wiele potężniejsza od czegokolwiek. Rozumiesz? A teraz mów, co się działo, kiedy...mnie nie było?
-Na początku-mówił.- normalnie położyłaś się pod ścianą i...spałaś, potem jednak zaczęłaś krzyczeć, wydawać dźwięki, których nie powinnaś wydawać. Chciałem cię wyciągnąć, ale zabroniłaś. Utworzyłem hologram zwykłej celi, która przykryła ciebie. Dźwięki jednak pozostawały. W końcu...myślałem, że umarłaś, musiałem cię wyciągnąć. Wyglądałaś jak roślina. Ale żyjesz. Zabiliby mnie.
-Dobrze. Nie rozmawiajmy już o tym. Zacznijmy moją naukę.
-W takim razie przejdźmy do sali ćwiczeń.
  Przejście zajęło im jakieś 10 minut. Sala była duża, ale nie ogromna. Nie było w niej żadnych przedmiotów, prócz małej półki w kącie. Ponieważ Isabell nie miała gdzie usiąść, stanęła z boku, jednak Loki wyciągnął ją na środek tak, że teraz stała przed nim.
-Rozumiem, że posiadasz już magiczne moce?
-Tak, dzięki Elsie mam moc władania lodem i śniegiem...
-A czy ta twoja Elsa uczyła cię, o sercu magii, o mm?
-Nie...nie wydaje mi się...
-Och! Wszystko muszę sam cię nauczyć?! No dobrze. W każdym człowieku są trzy najważniejsze ośrodki, Mózg, Serce i Serce Magii, tak zwane Drugie Serce. Niestety u ludzi Drugie serce nie ''działa'' od urodzenia. Musi być ono albo ''uruchomione'' klątwą, albo czymś w rodzaju ''zwarcia''. Jednakże stworzeniom innym od ludzkich to serce działa. Wystarczy wytworzyć odpowiedni mm, czyli magiczny magnetyzm i użyć odpowiedniej ręki. Którą ręką piszesz, jesz i używasz na co dzień?
-Lewą.
-W takim razie to w prawej masz twoje Serce Magii. Musisz odpowiednio ustawić rękę, by energia z Mózgu i obu serc połączyła się i utworzyła odpowiedni magnetyzm. Na początku pokażę ci proste ''zaklęcie'', które było pierwszym, którego się nauczyłem. Stajesz w lekkim rozkroku. Lewa ręka ciasno spoczywa przy udzie, prawa zaś ma utworzyć kąt prosty z tułowiem.  Potem, patrząc, a w późniejszym etapie myśląc o przedmiocie, zaciskasz powoli dłoń. Energia wytworzona pomiędzy palcami a dłonią, sprawi, że powstanie mały płomień. By go powiększyć, a także powiększyć inne wytworzone zaklęcia.
  Dużo czasu spędzili na powtarzaniu i nauce zaklęć. Niestety, Loki znał tylko kilka z tych, których Isabell chciała się nauczyć. Jednak dopięła swego i nauczyła się robić hologramy. Może nie były idealne, ale cały czas się uczyła. Palce bolały cały czas. Były za czerwienione, a miejscami sine. Is jednak nie sprawiało to kłopotu, bo kiedy nie mogła ćwiczyć, przechadzała się po Asgardzie, odwiedzała biblioteki, czytała. Kiedyś nawet znalazła zaklęcie, pozwalające znikać. Loki nie potrafił jej go pokazać, ale poprosił, by poszła na zachodnie skrzydło, gdzie podobno mieli być ludzie, którzy jej pomogą.
  Ku jej zdziwieniu, spotkała tam tylko szaleńców, którzy wymawiali jakieś nieznane jej słowa. Wyszła  stamtąd czym prędzej. Pytała służbę, kim oni są. Dowiedziała się, że są to czarodzieje, którzy zostali skazani na areszt domowy i zakaz czarów. Przez to oszaleli i nie potrafili już mówić. Jednak pod świadomość kazała im się jakoś porozumieć ze światem i wymyślili sobie język, którego nikt nie potrafi rozszyfrować.
 ''To smutne''-myślała dziewczyna-''Nie móc z nikim normalnie porozmawiać, nie móc robić to co się kocha. Kiedyś będę musiała im pomóc.''
  Kazała spisać ich słowa. Tak mijały dni aż w końcu nadszedł czas rozstania. Is cieszyła się, że wraca i była smutna, że musi pożegnać tak wspaniały świat.
-Jeszcze raz dziękuję Loki. Za wszystko. Dotrzymam słowa i przyślę ci książki, gdy tylko je skończę. Byłeś dobrym nauczycielem.


No wreszcie! Isabell wraca do Arendelle. Czy coś tam się zmieniło? Czy ona się zmieniła?

PS. Bardzo dziękuję, za waszą aktywność! Kocham was!!! <3 <3 <3

3 komentarze:

  1. Dawno mnie u Ciebie nie było. :) Muszę nadrobić to wszystko. Śliczny wygląd bloga, dużo bardziej mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki i cieszę się że powróciłaś ;)

      Usuń
  2. Świetny rozdział! Czekam na kolejny! ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!:*