Stała tam i wpatrywała się w dal. Po jej prawej stronie stała Ros. Dowodziła Armią Wróżek. Na razie wyglądają jak zwykli ludzie, ale wiedziała, że kiedy zacznie się wojna odsłonią swe skrzydła i swe prawdziwe oblicza.
Po lewej stały elfy pod wodzą jednego z nich, wysokiego, bladego mężczyzny z włosami splecionymi w warkocz.
Za nią zaś stali armia z Arendelle, sąsiednich królestw i zaprzyjaźnionych hrabstw. Byli tam również jej przyjaciele. Widać było na ich twarzach zdenerwowanie. Cały czas to rozglądali się, to uśmiechali cierpko nawzajem.
Kilka godzin wcześniej, jeszcze w nocy, kobiety, dzieci, chorzy i starsi ludzie zostali wysłani do podziemi, gdzie Isabell wraz z Władczyniami, Elsą i Jack'iem stworzyli niezniszczalną, lodowo-magiczną barierę. Nikt nie będzie mógł jej zdjąć, prócz tych, którzy ją stworzyli. Czyli jedynym warunkiem było to, że wszyscy musieli przeżyć.
Do Is podbiegł niewysoki chłopak z rozczochraną czupryną.
-Idą!-krzyknął z daleka.-Nadchodzą z północy.
Jeden z wróżów przyprowadził jej konia. Potem podszedł do Ros i przytulił ją. Nie lubiła walczyć z tego zwierzęcia, ale po pierwsze tego wymagała tradycja, a po drugie stali na wzgórzu i zejście kosztowało by ją dużo sił i mogła by się poranić.
Kiedy usiadła na konia odwróciła się w stronę armii. Chciała coś powiedzieć, wesprzeć, wspomóc, ale głos całkowicie ugrzązł jej w gardle i nie była w stanie nic wydusić. Zaraz podbiegły do niej Nieznane i krzyknęły tak, że ich głos niósł się do ostatniego rzędu ludzi:
-Macie bronić Władczynię! Za wszelką cenę! Za Władczynie!
-Za Władczynię!-opowiedzieli wszyscy.
Potem dowódcy elfów i wróżek powtórzyli słowa w swoim własnym, ojczystym i odmiennym języku.
Kiedy Is to usłyszała zrobiło jej się ciepło w sercu.
-Prowadź do...-przerwała Is, bo chłopak, który wcześniej powiedział skąd nadchodzi armia Jasona, zniknął. To kolejna jego sztuczka. Tylko...Co on kombinuje?
-Jakie rozkazy?- przerwał jej myślenie Raphael, który również był na koniu jako jej główny dowódca.
-Przepraszam, zamyśliłam się. Na razie macie zostać. Kiedy Jason pojawi się na horyzoncie...
-Isabell!!!-krzyknął nagle Jason z oddali. Ledwo było go widać spoza horyzontu, ale głos wydawał się być tuż obok nich.-Ty nędzna żmijo! Chciałaś wojny?! To ją masz! I wiesz co? Skoro moi kruczy przyjaciele zostali przez ciebie zamordowani, będziesz walczyła z samą sobą!
Oszalał?! Jak ma walczyć z samą sobą?
-Ustawić się pod wzgórzem!-rozkazała szybko.-Wróżki patrolują z lotu! Elfy walczą! Tak samo jak ludzie! Wykonać!
Oczywiście wszyscy się posłuchali niezależnie od rasy. Kiedy dotarli już na dół Isabell zrozumiała. Przed nimi stała armia identyczna jak jej. Każdy człowiek, elf i wróżka była idealnie odwzorowana. Nawet ona sama stała po drugiej stronie.
Stworzył kopie...Kopie wszystkich....Jak miała pokonać siebie?
Walczyła. Siekała mieczem i starała się za wszelką cenę pokonać...siebie. Jednak ta druga walczyła identycznie jak ona. Musiała....musiała znaleźć rozwiązanie. Musiała pomóc innym. Tylko ona mogła ich uratować.
Wzleciała w górę z wiatrem. Ta druga oczywiście powtórzyła ruch. Spojrzała ''na samą sibie''. Jeszcze kilka lat temu była normalna. Młoda, niska...z włosami po same kolana. Teraz była taka...dorosła... ale nadal pozostał jej nos. Nigdy go nie lubiła. Był czymś, co zawsze jej przeszkadzało mimo, iż nigdy się do tego nie przyznawała. Nos...Nie doskonałość...No tak! Aby ją pokonać trzeba było użyć własnych słabości! Isabell dokładnie wiedziała co nimi jest. Plecy! Nigdy nie potrafiła obronić ich i zawsze na ćwiczeniach została ''zabita'' właśnie w plecy.
Wzleciała wyżej, nad ''siebie'' a potem odwróciła się plecami. Szybkim ruchem obróciła miecz i wbiła go prosto w plecy. Postać rozpłynęła się w powietrzu. Pokonała ją. Pokonała własną siebie....
-Użyjcie swych słabości!-krzyknęła w dół. Była pewna, że usłyszał ją każdy, bo postacie zaraz zaczęły znikać.
Osunęła się w dół. Dopiero teraz ujrzała skutki bitwy Mnóstwo ludzi leżało teraz martwych. Brutalnie zamordowanych przez siebie samych. Dodatkowo, żeby było ciekawiej, Jason co chwila tworzył coraz to kolejne przepaście, w które wpadali niektórzy ludzie. Sobowtóry zmarłych atakowały każdego człowieka, którego napotkały.
Czas nagle się zatrzymał, a właściwie zwolnił dla Isabell. Widziała jak Raphael próbuje uporać się z samym sobą i trzema innymi ludźmi. Jak Jack pomaga Elsie z samym sobą. Jak Astrid i Czkawka wraz ze smokami atakują się bez skutku. Widziała rany Nieznanych. Widziała krew. Widziała śmierć. Coś kazało jej spojrzeć do tyłu. Obejrzała się przez ramię. Piękna Ros walczyła z lotu. Radziła sobie doskonałe. Ktoś podszedł do niej z tyłu z mieczem. Is myślała, że chce ją zabić, ale dopiero potem spostrzegła, że mężczyzna celuje w jej skrzydła. Jeden szybki ruch i Wróżka została pozbawiona skrzydeł. Opadła bezwładnie, ale w ostatniej chwili złapał ją wróż, który wcześniej ją przytulał. To musiał być jej narzeczony.
Czas znów przyśpieszył. Isabell zdecydowanie chciała podejść do Ros i jej pomóc. Jednak wściekłość wzięła nad nią górę. Szła do Jasona. Nie chciała go zabić chciała zapytać: Dlaczego?
Popatrzyła mu prosto w oczy. Widziała w nich...coś. Jakieś zło, którego nie miał wcześniej. Gdy ona podchodziła, on się oddalał. Prawie wpadł w swą przepaść, ale Is stanęła w odpowiednim momencie. Już otwierała usta, kiedy narzeczony Ros wybiegł przed nią z mieczem:
-Zabiłeś mi narzeczoną!-krzyknął. Nie trafił go , bo Jason zrobił unik. Jednak poślizgnął się i wpadł w przepaść.
-Zabierzcie go!-krzyknęła Is wskazując na wróża. Krzyczał coś jeszcze, ale nie słuchała, tylko od razu podbiegła do Jasona.
-Isabell...-mówił. Teraz był jakiś...inny...-Żyjesz...To dobrze...
-Jason...?-powiedziała tylko zaskoczona dziewczyna.
-Cii...Narobiłem poważnych szkód? Przepraszam nie byłem sobą....Uważaj. Proszę cię uważaj. Niech Raphael cię pilnuje. Wiem, że będzie o ciebie dbał. Isabell....Jesteś taka piękna...Isabell...Masz takie śliczne imię...Uważaj. Nie byłem tu bossem w tej grze. Poznasz wroga. Ale proszę uważaj...
-Nie puszczę cię, rozumiesz? Nie dam ci odejść...
-Musisz... Isabell najważniejsze, żebyś ty żyła. Żegnaj, Isabell o miłości mojego życia.
Puścił się ręki Is i wpadł w przepaść. Zginął. Nie chciała tego. Płakała, ale podbiegła zaraz do Ros. Leżała nieprzytomna. Z pleców ściekała jasna krew. Jej narzeczony płakał i trzymał ją za rękę, cały czas powtarzając: Ros! Ros!
Isabell zbadała jej puls.
-Będzie żyła. Bez skrzydeł, ale będzie żyła.-powiedziała. Wróż zaczął płakać jeszcze rzewniej.-czemu płaczesz? Powinieneś się cieszyć.
-Ona nie ma skrzydeł. Nie jest wróżką-mówił.- Nie mogę się z nią ożenić. Prawo zabrania. Straciłem moją ukochaną na zawsze.
Isabell podniosła się z ziemi. Dopiero teraz, kiedy jej najlepsza przyjaciółka została pozbawiona swojego dotychczasowego życia zrozumiała. Zabijała jak bezwzględny morderca. Była okrutna. Ktoś obok niej rzekł: Koniec wojny. Ona się nie cieszyła. Ona była smutna. Płakała. Teraz chciała już tylko płakać. Opadła na ziemię i zanurzyła się w swej depresji.
I koniec naszej 18-sto letniej Isabell. Za tydzień lub wcześniej pojawi się część trzecia, ostatnia. Zmiany na blogu nastąpią jak zawsze. Warto wchodzić codziennie na bloga, bo będę codziennie dodawała jakieś wskazówki (zagadki), które uzupełnią wyrwę pomiędzy drugą a trzecią częścią.
Teraz proszę was o jedno. O to, żeby każdy z was dokładnie skomentował część drugą i ten rozdział. Na koniec chcę usłyszeć od was coś miłego
Ale to nie koniec niespodzianek. Jak już mówiłam założyłam bloga o JELSIE!!! Na razie strona jest bardzo nie dopracowana, a sam prolog wyjaśnia tylko przeszłość....Z dalszymi rozdziałami przekonacie się, że jednak będzie ciekawiej. Możecie spotkać go na: http://wakacyjnyblogjelsy.blogspot.com/
ŻYCZĘ MIŁYCH WAKACJI!!!!!
Wciąga. To słowo chyba najlepiej opisuję Twojego bloga. Wciąga jak cholera. Jak już pisałam wcześniej jestem straszną lamą i wielu wątkach nie mogłam się połapać, ale może jest to (w pewnym sensie :)) zaleta, bo żaden rozdział nie był nudny. Supcio, supcio- powtórzę się po raz kolejny- sam fakt że tu wracałam ( jestem typem czytelnika- wędrownika tzn. spodoba mi się zostanę trochę dłużej, nie spodoba mi się nie zostanę wcale, musi być czysto ZAJEBIŚCIE żeby mnie "utrzymać" na danej stronce. Jestem perfekcjonistką- zarówno jeśli chodzi o mnie jak i drugą osobę- taka ułomność :) ) jest czymś (dla wielu blogerów- oprócz Ciebie) wręcz niemożliwym do wykonania i graniczy z cudem. Na razie mam 3 blogi które regularnie odwiedzam- twój, zamrożonych i blog dziewczyny którą sama namówiłam na pisanie. Jestem bardzo ciekawa jak opiszesz wygląd dziecka Astrid i czkawki, bo być może będę miała dla Ciebie niespodziankę :). Zakończenie urocze i słodkie choć trochę (wybacz, wiem, jestem straszną jędzą :< ) szablonowe (chodzi konkretnie o moment rozmowy Isabell i Jasona), reszta super, idealnie, wręcz perfekcyjnie! Zajebisty pomysł ze sklonowaniem Isabell, sama bym tego lepiej nie wymyśliła ^.^. No i, jako fanka horrorów ( co widać po moim avku na profilu Love Lullaby) i gore też zastałam coś dla siebie, choć troszkę szkoda mi Ros :P. Ciekawe jak brzmi jej pełne imię? Rosalia, Roselilien? E.. nie ważne, odchodzę od tematu...
OdpowiedzUsuńOgólnie, blog bardzo ciekawy, bardzo wciągający, bardzo kolorowy. Kocham kiedy piszesz staropolskim, to nadaje takiej... Klasy zdarzeniom! *.*
Pozdrawiam a w poniedziałek zapraszam na bloga (obiecuje mniej krwawych elementów, a przynajmniej się postaram :P).
Czerwona Królowa
No witam! Twój kometarz....tak pięknie długi..... ^^ No dobra po kolei... Nie mam zielonego pojęcia jakiej płci ani jak będzie wyglądało dziecko Astrid i Czkawki. Jeżeli chodzi o imię Ros, to brzmi Rosalinda. Dzięki dzięki dzięki i dzięki. Aha i dzięki za sam komentarz ^^ I wcale nie jesteś jędzą
UsuńTo Jason nie dziś nie komętuje dobrze... moge jutro? Mój stan psychiczny jest zły Przepraszam...
OdpowiedzUsuń;) nie ma sprawy. A więc zdrowiej psyhicznie :*
UsuńZrobię tu jakąś gadaninę, zwłaszcza o Jasonie, ale jutro jak się wyśpię, bo po zakończeniu roku jestem na maxa zmęczona.
OdpowiedzUsuńMyślę, że się popłaczę zaraz. Miałam długi kom jak stąd do wieczności i włączyłam krzyżyczek niechcący i zniknął. Akurat jak skończyłam, krew mnie zalewa, ale postaram się to odtworzyć.
UsuńPrzepraszam, że wczoraj nie dałam rady. Spędziłam cały dzień z kumpelami, potem tata zamówił pizzę. Na koniec oglądałam film ,,Strażnik czasu" Główna rola w nim przypadła Jeanowi - Claude'owi Van Damme'owi. Widać kiedy został nakręcony, kiepskie efekty dają znać o tym, że pochodzi z 1994 roku. Teraz ,,Dlaczego dopiero o piątej?" Otóż co roku w pierwszy dzień wakacji robię duży remanent. Zeszło mi całe trzy godziny wyciągać to wszystko wyciągać i znowu wkładać. A teraz co do bloga:
Jestem zaskoczona faktem o dziecku Astrid i Czkawki. nigdy nie przywiązywałam do nich wielkiej wagi. Bardzo ciekawie opisałaś objawy, chorobę i sposób jej wyleczenia.
Ciosem jest dla mnie strata mamy Isabelli. To nie zmienia faktu, że lubię ckliwe fragmenty, takie jak tamte.
Dobrze dedukowałam w sprawie Jasona, dobrze, że nim odszedł z tego świata miał czyste konto. Żal mi, że nie będą razem, miałam taką cichą nadzieję. Pomimo tego spodziewałam się, że to niemożliwe, bo po co tworzyłabyś Rapha. Możecie mnie hejtować, ale drugi chłopak Is nigdy nie przypadł mi do gustu i to niestety nigdy się chyba nie zmieni. Nic na to nie poradzę. Miałam nawet przez chwilę pomysł żebyś wymyśliła jej nowego faceta, ale to by ci pewnie namieszało w całej historii.
W między czasie sprawdziłam (i tu Julka robi teatralny facepalm) od kiedy komentuję. Tylko od 10 rozdziałów WTF? Ogromnie przepraszam i uniżenie proszę o wybaczenie. Chyba dopiero jak się człowiek staje blogerem zaczyna doceniać prawdziwą wagę komentarzy. Może tam gdzieś sporadycznie z anonima, ale rzadko lub wcale. Czytam już od pierwszej części i mogę śmiało powiedzieć, że zrobiłaś ogromne postępy.
Bardzo mnie zaciekawiło pojawienie się Lokiego w tej części. Może i się przez to trochę namieszało w twoim ,,uniwersum", ale to było po prostu genialne. Zwłaszcza jego zainteresowanie książkami jej autorstwa.
Mogę się jednak do czegoś przyczepić, jest to mianowicie przewidywalność. Nie ma jej za dużo, ale jednak jest. Przewidziałam, że Jason nie będzie zły, domyśliłam się już na początku, że Raph zakocha się w Isabelli. Wiedziałam, że podobnie jak u Elsy i Jacka tak u Czkawki i Astrid pojawi się dziecko. Walka ze słabościami jest trochę przereklamowana. To podsumowanie wcale nie oznacza, że mi się nie podobało. Po prostu co za dużo to nie zdrowo.
Żal mi Rose i jej skrzydeł. Mam nadzieję, że wymyślisz sposób by połączyć ją z ukochanym.
Czekam na wygląd bloga po remoncie.
Cóż pozostawiasz nas z wieloma pytaniami, ja mam trzy główne, moim zdaniem najważniejsze.
Miejsce trzecie: ,,Jaki będzie wiek Is w następnej części?"
Miejsce drugie: ,,Co ze sprawami sercowymi głównych bohaterów?"
Miejsce pierwsze (werble): ,,Kto tu jako wróg rozdaje karty?"
Teraz już wiesz czym się sugerować by mnie zadowolić, jakby co :D
Na te pytania oczekuję odpowiedzi w części trzeciej. Pozdrawiam i życzę weny podczas jej pisania.
Niech żyją WAKACJE!
Ufff. ... Zdaje sobie z tego sprawe, że jestem przywidywalna i podejrzewam, że wróg też taki bedzie.... ale to dopiero w trzeciej części....co do wieku nie jestem jeszcze pewna.... Tak naprawde część trzecia będzie......
UsuńWoW..., ale po kolei. Widzę w moim "małym" rozumowaniu (patrz. rozdział 27) ziarnko prawdy. Wydaję mi się, że Jason pod wpływem upadku, gdy się poślizgnął, przypomniał sobie, że ktoś nim władał i chciał ostrzec Is..., ale co ja tam wiem. Rozdział piękny ogółem, ale na swój sposób (no w końcu się tam zabijają, więc...hmm...). Biedna Ros, mam nadzieję, że razem z Is wykombinują jak można połączyć wróża ze zwykłą dziewczyną.
OdpowiedzUsuńCo do drugiej cześci, to dużo się w niej dzieje niepamiętam dokładnie wszystkich rozdziałów. Isabell zostaje dwa razy porwana przez Jasona i dowiaduje się, że wcześniej miała na imię Laura. Bardzo lubię to imię..., ale odbiegłam od pytania. Druga część jest po prostu zarąbista(nie, nie będę przeklinać xD). Widać, że dopracowałaś swoją pisownie przez ten czas, chociaż część pierwsza również mi się podobała.
No, a teraz takie kruciutkie pytańko
Dlaczego napisałaś "koniec naszej 18-sto letniej Isabell"? Czy oznacza to, że w trzeciej części będdzie starsza?
Mam nadzieję, że gdy skończy się część, znajdziesz wenę na 4 (oczywiście, nic na siłę).
Dzięki za "wesołych wakacji!!", przyda się, szczególnie, że nie czuję tych wakacji. Kiedy w piątek wruciłam do domu chciałam się pouczyć chemii, a to już chyba nie jest normalne xD... o kurcze, już w pół do 9...
Nie no, dobra wstaję... Czekam na trzecią część i będę wchodzić codziennie dwa razy dziennie ^^
Pozdrawiam
Mira
No to teraz ja po kolei. Tak trzecia część będzie przedstawiała Isabell w starszym wieku. Dzięki za wszystko. Również za komentarz. Co do Ros.. . Hm....no nic powiedzieć nie mogę, ale coś podpowiem. Miała wspaniałe życie. Miała zostać przywódca wróżek, miała narzeczonego. Czyli można powiedzieć życie idealne...To teraz pytanie: czy kiedyś pisałam o życiu idealnym?
UsuńNo racja, żaden bohater nie powinnien być idealny. Niemniej jednak jest mi smutno...
Usuń