"Porwanie"
Isabell nie zamierzała długo czekać. Zaraz po przybyciu do Arendelle wraz z wiatrem poleciała w górę tak, by miała na oku każdy zakątek królestwa.
-Jason tchórzu!-krzyczała z góry.-Pokaż się nędzny Synu Mroka!
Ten jednak nie pokazywał się i nie odzywał. Znaczyło to, że albo ją ignorował, abo zniknął. Szczerze wolała drugą opcję. Zleciała w dół i dopiero teraz zauważyła wszech obecną pustkę i ciszę. Wbiegła jak najszybciej do zamku. Tam też panowała bezwzględna cisza. Już chciała krzyknąć, kiedy ktoś złapał ją za usta mówiąc: cii! Zdenerwowana Isabell uwięziła się z rąk i obróciła się. Ujrzała tam Raphaela. Stał tam uśmiechnięty.
-Witaj Is...-powiedział łagodnie, a następnie ją pocałował. Stali tak zetknięci czołami w miłosnym uścisku.
-Tęskniłam...-szeptała Is.
-Dlaczego tak długo cię nie było?
-Miałam pewne...problemy. Ale to nie ważne. Teraz jest już ok. Gdzie Jason? Co się działo gdy mnie nie było?
- Mocno poturbowaliśmy tego gagatka. Ale i on dość mocno zranił nas. Wszyscy teraz leżą w oddzielnych komnatach, dość mocno poobijani.
-A ty? Czemu tu jesteś?
-Nie jestem jeszcze w tak ciężkim stanie, musiałem się zobaczyć z tobą.
Znów ją pocałował. Isabell brakowało tego. Teraz się od tego uzależniała. Od niego, od Arendelle. Jeżeli Jason chce zniszczyć jej świat, nie może na to pozwolić. Musi walczyć. Odeszła kawałek od niego i odwróciła się plecami.
-Co jest?-powiedział zaniepokojony chłopak.
-Nic. Po prostu...Musimy go pokonać. Ja muszę go pokonać.
Zawróciło jej się w głowie. Już miała upaść na podłogę, gdy w ostatniej chwili złapał ją Raphael.
-Hej? Co jest? Chodź, wyjdziemy na świeże powietrze. Poczujesz się lepiej.
Rzeczywiście chłodne powietrze dobrze jej zrobiło. Puściła rękę chłopaka i pobiegła naprzód rozglądając się za roślinami, które tak bardzo lubiła-liliami. Kiedy je znalazła urwała jedną, wplotła we włosy i odwróciła się do niego. Już miała podejść, gdy poczuła szpony zaciskające się na jej ramionach.
-Pójść!-krzyczała.
Nie mogła dostrzec, kto był jej porywaczem. Zaraz jednak usłyszała głos Jasona:
-Nie próbujcie jej ratować, bo rozwalę to królestwo wraz z mieszkańcami w drobny mak. Jest teraz moja i nikt, powtarzam nikt nie ma prawa jej odebrać. Nie trzeba było mnie atakować. Popełniliście duży błąd!
Wielkimi krokami zbliżamy się do końca. Mam do was pytanie: Czy chcielibyście, abym założyła wakacyjny blog o Jelsie? Mam już pomysł, koncepcje...Brakuje tylko czytelników. Byłybyście zaineresowane?
Cóż maybe babe wszystko zależy od tego jak byś pisała i na jakich aspektach poza jelsą byś się tam skupiła. Ja się na to piszę w każdym bądź razie.
OdpowiedzUsuńTa scena przypomina mi te wszystkie z filmów kiedy dziewczyna głównego bohatera zostaje porwana przez ,,tego złego" i on mówi, że albo tamten coś zrobi albo on coś zrobi jej. To takie filmowe ;D
:) Pomieszałam w scenariuszu i musiałam odrobinę zmienić kolejne rozdziały. No...trochę dużą odrobinę. No i dlatego ciężko było mi napisać ten rozdział ;)
UsuńO nie znów rozłąka czy Is i Raphi ją przeżyją? Nie nie uśmiercaj mi nikogo. Taka przedwczesna prośba :) no dobra możesz jedną osobe... Taaaaaaaaaaaaaaaaaak załuż! Ja chce być na liście nr 1 ;))))))))). Czy Jackson yyyy dostał obsesji na jej punkcie?
UsuńPowiedzmy że usmierce kogoś, ale nawet tego nie zauważysz ;)
UsuńBęde wnikliwie zagłębiać się w text...
UsuńPS
OdpowiedzUsuńMam cię w polecanych blogach ;)
O! :D Bardzo się ciesze ;*
Usuń