niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 27

przypominam o konkursie! Na razie na e-mail i na blogu nie zgłosił się jeszcze nikt. Macie duże szanse! Przypominam mój e-mail to: klaudianfforever@gmail.com


 Isabell opowiedziała Jack'u i Elsie, oczywiście nie wszystko, bo jak mówiła na przyjdzie czas. Potem wypytywała się Elsy czy dobrze się czuje, co było, gdy ich opuściła. Królowa mówiła, że to było jak we śnie, że czuła się samotna, mimo, ze otaczał ją sztab ludzi. Mówiła też, że nie czuła bólu. Właściwie to nic nie czuła, dlatego chciała poczuć go znów. Teraz czuła pieczenie i swędzenie na całym ciele, a szczególnie w miejscach zranień. Podczas jej opowieści Is spoglądała kątem oka na chłopaka, który ani na chwilę nie puszczał ręki Elsy, jakby była jego własnością. Elsa rzekła:
-Zaraz! Spotkałaś się z Nieznanymi! Nie przeszłaś jeszcze pełnego szkolenia, ale...Za trzy dni urządzimy ci Uroczystość Koronacji.
Isabell piszczała ze szczęścia.
-Dziękuję! Dziękuję!
-Możesz zaprosić trzy osoby ze świata, w którym się urodziłaś. Ale tylko trzy.
-Naprawdę, myślałam że...
-Dla ciebie zrobimy wyjątek.
-Dziękuję! Jeszcze raz! Kocham was!
Isabell otworzyła portal już własną mocą. Przed przejściem usłyszała głos Strażnika:''Mówiłem, ze nam się uda. Mrok już nam nie zaskoczy.'' Okazało się, że czas tu stał w miejscu i nadal była po lekcjach i po pamiętnym pogodzeniu z Jasonem. Zaczęła chodzić niespokojnie po pokoju. Myślała, czy powiedzieć Jasonowi i Ros teraz, czy poczekać do jutra. Usłyszała dźwięk kluczy. Jej mama wróciła. Właśnie co z mamą? Musi z nią iść, ale niczego nie będzie pamiętała. Nie będzie świadoma tego, że jej córka dostaje najważniejszą władzę...wszędzie. Tak mało czasu z nią spędzała. Powie im jutro, a teraz zostanie z mamą.
  Cały dzień spędziły razem. Były na lodach i w kinie, po drodze poszły też do centrum handlowego. Oczywiście Isabell niczego nie kupowała, bo ze swoją ''magiczną tkaniną'' mogła wymarzyć sobie każdy możliwy strój. Pod koniec dnia, były już tak zmęczone, że obie padły do swych łóżek. Is jednak nie mogła zasnąć. Myślała o tym, co powie Jasonowi i Ros. Jak oni zareagują? Bała się. Już jej powieki powoli się zamykały, kiedy nagle usłyszała cichy męski śpiew pod oknem
''Kochana panieneczko!
Wyjrzyj przez okieneczko!
Pokaż mi się!
Chcę wciąż znajdować się!''
-Jason...Ciszej obudzisz mamę.-powiedziała wyglądająca przez okno dziewczyna. Poczuła mocne uderzenie wiatru. Włosy poleciały jej na wszystkie strony, a ona sama chciała unieść się do góry.
-Dobrze...chciałem tylko cię zobaczyć. Proszę zejdź tu do mnie.
Is tylko tego chciała. Już miała zejść na dół, ale przypomniała sobie, że przecież wróciły jej moce. Stanęła w oknie i niepewnie postawiła nogę w powietrzu, a potem cała ześliznęła się i...leciała. Wiatr delikatnie ją unosił, aż dotarła na wprost Jasona.
-Wow.-powiedział zaskoczony chłopak.-To było...niesamowite. Jak to jest? No wiesz, być jak ptak?
-To ty nigdy...-dziewczyna podniosła znacząca brew.-zaraz się przekonasz.
Odeszła kawałek od niego i szepnęła: ''Wietrze!'' Zaraz już była w górze, poczuła się z nim jednością i machnięciem ręki uniosła do góry chłopaka. Złapała go za rękę i polecieli w górę. Złapani za ręce płynęli w powietrzu-dwa niezależne ciała, które były złączone sercami. Wylądowali na polanie, gdzie w miłosnym uścisku pozostali do brzasku. Rano, gdy się obudzili, czas było się już pożegnać. Is wróciła do domu.
-Za dwa dni moja koronacja. Przyjdziesz?-spytała niepewnie dziewczyna stojąc w oknie.
-Mam wziąć to za zaproszenie?
-Tak...?
-Oczywiście, że przyjdę, nie opuściłbym takiej okazji. Przecież moja ukochana zostaje najpiękniejszym władcą
-Pa-powiedziała speszona i nieco zarumieniona dziewczyna.
Zaraz zadzwoniła do Ros.
-Halo? Ros? To ty?
''Tak. Kto mówi?!''
-Ja, to znaczy Is.
''Witam witam! Co tam?''
-Kochana! Zakochałam się! W Jasonie!
''W nim?!''
-Tak, gdybyś wiedziała...
''Dlaczego w nim?!''
-Ach Ros przesadzasz!
''Nie przesadzam, tylko wiem co mówię. Jesli dzwonisz tylko po to, by mi to powiedzieć, to najlepiej się rozłącz.''
-Nie, nie tylko dlatego. Za dwa dni koronacja. Chciałabyś przyjść?
''Aaaa...!!!To cudowne! Przyszłą Władczyni zaprasza mnie na Koronację! Na jej Koronację! To wspaniałe! Już się idę szykować! Pa! Matko co je włożę...''
-Pa
Is leżała na łóżku. Myślała o swojej koronacji. A co jeśli nie będzie dobra? Usłyszała głos jej służącej z Arendelle:
-Pani...
-Greta? Co ty tu robisz?
-Za dwa dni twoja koronacja, trzeba się przygotować.
-Zaraz? Dwa dni mam się przygotowywać?
-No tak, sam makijaż dwa 7 godzin, a do tego jeszcze obraz i wybranie sukni?
-Makijaż? 7 godzin? O nie moja droga. Mogę iść tam, ale poczekaj, zabiorę kilka kosmetyków.
Wzięła 2 czarne tusze do rzęs, 1 niebieski, 2 eyelinery, 3 podkłady, 5 lakierów do paznokci, róż do policzków, cienie do powiek szminki i błyszczyki. Od mamy pożyczyła pędzle i puder. W biegu złapała jeszcze lakier i żel do włosów. Tak obładowana wpadła do pokoju i przeszłą wraz z Gretą przez portal. W jej komnacie czekały już wszystkie służące, kobiety obładowane materiałami i Elsa. Widząc obładowaną dziwnymi rzeczami dziewczynę, zaczęły szeptać i chichotać między sobą. Jednak ta wytłumaczyła im wszystko, pokazała i wytłumaczyła, a także kazała zawołać najlepsze malarki w kraju. Potem przyszedł czas na wybranie sukni. Było ich tak wiele, ale tak naprawdę tylko jedna, ręcznie robiona suknia przypadła Is do gustu. Gdy malarki już przyszły kazała dobrać kolory i pomalować się. Była już prawie gotowa na swą uroczystość.                                                                              

Czy sukienka będzie aż tak wspaniała? Czy Uroczystość przebiegnie bez szwanku? Czy Is będzie dobrą Władczynią?

2 komentarze:

  1. Sukienka będzie wspaniała
    Na pewno na uroczystości coś się stanie
    Is będzie dobrą władczynią
    Rozdział boski
    Postaram się coś zrobić na konkurs
    Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!:*