-Co tam masz mały kolego?-spytała wyjmując z jego dzióbka papierek. Ptaszek zaraz odfrunął.
''Przyjdź za szkołę.''-Tak napisane było na kartce. Is szybko zabrała plecak i poszła za budynek. Cały ogródek zasypany był różami. Wszędzie widniał napis:''Kocham cię''. Na środku stał mały stolik, z kartką na stole. Na wierzchu napisane było:''Zabrała mnie baba od polskiego!'' Otworzyła czym prędzej kartkę i zaczęła po cichu czytać zawartość.
''Najdroższa Isabell!
Mam nadzieję, ze przemyślałaś wczorajszą rozmowę. Ostrzegam cię! Nie zamierzam rezygnować z twojej miłości. Pamiętaj, że już...''
-...zawsze będziesz moja.-dokończył Jason. Isabell podbiegła do niego i przytuliła go wytrącając mu z ręki grabie. Czekała na to. Czekała na jego uścisk, na jego zapach. Nagle wszystkie jej smutki przeminęły. Zaczęła się uśmiechać. Spojrzała na niego.
-Tylko to chciałem zobaczyć.-powiedział chłopak.
-Co?
-Twój uśmiech. Z nim jesteś jeszcze piękniejsza. Teraz już idź Jazułkowa kazała mi posprzątać ten bałagan.
Isabell wbiegła do szkoły. Była taka szczęśliwa. Zobaczyła Ros. Podbiegła do niej, złapała ją za rękę i szczęśliwie powiedziała:
-Chodź! Idziemy na kartkówkę!
-Skąd ta zmiana nastroju?-spytała zdziwiona dziewczyna.
-Nieważne chodź!
Cały dzień przesiedziała na lekcjach rozmyślając o ukochanym. Po lekcjach, kiedy była już w Arendelle, siedziała nad wielką mapą i starała się skupić na zadaniu. Jack odkrył, że w okolicy domu Is zwiększył się poziom ''zła''. Starali się oni znaleźć jego przyczynę. Jednak przyszli rodzice widzieli, że z dziewczyną jest coś nie tak. Już mieli przestać, kiedy do drzwi komnaty zapukał jeden ze strażników.
-Królowo.-powiedział.-U wrót stoi dziewczyna. Mówi, że koniecznie musi tu wejść!
-Wprowadzić.-Powiedziała królowa. Jack i Elsa wstali, więc Is również się poruszyła. Do komnaty weszła dziewczyna, która trzymała coś w rękach. Popchnięta przez strażnika wypuściła z rąk...włosy. Były jasne i długie. Jej oczy, które były bardzo duże, były zielone. Ubrana była w różową sukienkę. Miała bose stopy. Rozejrzała się po komnacie, a gdy jej wzrok skupił się na chłopaku, podbiegła, ciągnąc za sobą włosy.
-Jack! Nawet nie wiesz jak się stęskniłam!
-Jack? Kim jest ta dziewczyna?-spytała, ze stoickim spokojem na razie, Elsa.
-Ja...Nie...To znaczy...-zaczął jąkać się Strażnik.
-Kochanie.-przerwała mu Roszpunka.-Co to za kobieta? A z resztą. Widzi pani, Jack to mój chłopak.
Elsą wstrząsnęło to. Zaczęła się trząść. Is odruchowo do niej podeszła i objęła ramieniem. Roszpunka w tym czasie złapała Jack'a za rękę i powiedziała:
-Oddał mi swoją nieśmiertelność-dowód swej największej miłości.
Elsa osunęła się na nogach, jednak nie upadła. Wyszła szybkim krokiem z komnaty i szybko uciekła do swojej. Jack chciał z nią pobiec, ale mocny uścisk Roszpunki mu na to nie pozwalał. Isabell nie mogła w to uwierzyć. Spytała tylko:
-To prawda?
-Ja..Byłem inny...Nie znałem Elsy...
-Powiedz! Czy to prawda?!
-Tak.
Isabell zrobiło się słabo. Najdoskonalsza para we wszechświecie nagle miała się skończyć?! Dziewczyna wybiegła z komnaty w poszukiwaniu Elsy.
Czy Elsa wybaczy Jack'owi?
Świetny
OdpowiedzUsuńElsa mu wybaczy.... Chyba
Oby mu wybaczyła- Nie wyobrażam sobie dalszego przebiegu akcji bez Jelsy! Po za tym, Puzie ma męża ;)
OdpowiedzUsuńAhh zapomniałabym Zapraszam cię na Zlakrolowasniegu.blogspot.com
OdpowiedzUsuń:)