piątek, 2 października 2015

16. Zajmijmy się kimś innym

  Plan Gabrieli był prosty. Teoretycznie. W praktyce jednak wszystko staje się trudniejsze. To, że nikt jej teraz nie pamiętał, szło jej na rękę. Wciąż jednak miała dużo do zrobienia. Zebrała już przedmioty i zamieniła je w fiolkę, w którą oczywiście musiała coś zebrać. Emocje.
  Siedziała teraz na jednym z foteli w swoim pokoju. Obracała naczynie w rękach i intensywnie rozmyślała. Gdzieś w dali rozlegał się szorstkie krakanie wron. Zdążyła się już do tego niego przyzwyczaić.
-Czas zacząć działać!-westchnęła. Na parapecie otwartego okna usiadła jedna z wron. Wpatrywała się w kobietę, jakby czekała na jej ruch.
-Pomocnik?-spytała jakby sama siebie.-Przemiana zwierzęcia w człowieka? Niczym w Czarownicy...
Wstała i machnęła rękami z których popłynęła magia. Wrona zaczęła się zmieniać i przybierała kształty mężczyzny. Po chwili na parapecie siedział mężczyzna. Twarz okalał mu szary kaptur, spod którego widać było tylko delikatny uśmiech. Oparty był o framugę okna. Jego jedna noga była zgięta, a druga opadała jakby bezwładnie.
-Pani...-rzekł pochylając głowę delikatnie.-Zamierzasz tak siedzieć i użalać się nad sobą, czy w końcu ruszysz tyłek do działania?
-Arogancki...podoba mi się. Masz jakieś imię, czy mam cię nazywać Pan Wrona?-odparła ironicznie.
-Vincent.-odrzekł szorstko.
-Vin...Ładnie.
-Nie VIN. Vincent. Skróty tylko dla przyjaciół.
-Jasne. A więc Vincent. Wiesz co chcę zrobić? Znasz mój plan?
-Myślałem, że taki geniusz zła jak ty jest przynajmniej mądry. Złotko, kilka minut temu byłem WRONĄ. Tak, na pewno wiem o tobie wszystko.
-Nie. Przeginaj. To dobrze, że nic nie wiesz. Wykonuj moje rozkazy i o nic nie pytaj.
-Nigdy nie pytam. Stwierdzam tylko fakty.
-Dość gadania. Wiesz co to jest?-spytała pokazując fiolkę. Nie czekała na odpowiedź, a od razu odpowiedziała.-Muszę tu mieć 3 uczucia. Pierwsze mogę zdobyć od razu. Gorzej z pozostałymi dwoma. Loki mnie nie pamięta, łatwo będzie go przekonać, aby zamknął mnie w celi. Ale chodzi mi o tą konkretną. Jego starą celę. Lochy Asgardu posiadają 9 lochów plus ten jeden. W każdym z nich mieści się po 7 ludzi. Wiem z dobrych źródeł, że 4 z nich są pełne a jeden posiada 3 ludzi wewnątrz. Wystarczy, że wypełnimy każdy z lochów maksymalną liczbą osób, a wtedy będzie MUSIAŁ mnie tam wpuścić. Podsumowując potrzebujemy 39 osobników. Aroganckich i groźnych. Jak ty. Mam! Przyprowadź 39 kolegów wron. Już!
-Złotko, może i znasz się na matmie, ale faktycznie nie masz chyba mózgu. Jestem CZŁOWIEKIEM, a mam przyprowadzić ZWIERZĘTA.
-Och zamknij się!-tupnęła nogą.-Od teraz możesz zamieniać się z człowieka we wronę i na odwrót według twojego życzenia. A teraz leć już idioto!-wykrzyczała, a kiedy zniknął z jej pola widzenia dodała jeszcze-a jeżeli spróbujesz mnie zdradzić zginiesz w okropnych męczarniach.
    Sprowadzenie tylu wron okazało się trudnym zadaniem. Na początku Vincent zdołał przyprowadzić tylko 10 ''chętnych'' wron. Reszta się nie nadawała mówiąc delikatnie. Gab wysłała go w dalsze zakątki kraju. Przyprowadził 15. Brakowała 14 osobników. Zirytowana poszukiwaniami wysłała go do Nasturii. Po kilku dniach wróciła z 14 wronami. Okazało się, że tam wron jest całe mnóstwo.
-Witajcie moje kochane!-przekrzykiwała jazgot skrzeczących ptaków siedzących w klatkach.-Vincent!
Przy jej boku pojawił się mężczyzna. Jak zawsze tajemniczy. Ale nie milczący.
-Co chcesz?-powiedział nad wyraz spokojnie.-Nie radzisz sobie z ptaszkami.
-Nie...Ucisz je.
Vincent zamienił się we wronę i zaczął skakać z jednej klatki na drugą krakając przy tym głośno. Po kilku nieznacznych chwilach jazgot ucichł, a Gabriela mogła mówić.
-Wasze zadanie jest proste. Zamieniam was w ludzi. Wy za wszelką cenę dajecie się złapać. Udajecie się do lochów, gdzie czekacie aż zjawię się ja. Kiedy zdobędę to, co chcę zamienicie się z powrotem w ptaki i będziecie wolne.
Wyciągnęła dwójkę z jednej z klatek. Machnęła ręką i wrony zamieniły się w chłopaka i dziewczynę. Ubrani byli identycznie jak Vincent.
-Pani...-odrzekli kładąc ręce na piersi i pochylając się.-Czekamy na rozkazy.
-Na początek zmienimy wam trochę wygląd. Gdy tylko przejdziecie przez portal będziecie wyglądać groźniej. Tylko się nie przestraszcie. Potem trochę powalczcie i...dajcie się złapać. No już, zmykajcie.
Utworzyła portal, a para szybko się przez niego wcisnęła, a w pomieszczeniu znów nastała wrzawa.
-Vincent-powiedziała prawie bezgłośnie.-Wychodzę. Bądź dobrym zwierzątkiem i pilnuj domku.
-A ty bądź dobrym człowiekiem i nie spieprz sprawy czymkolwiek ona jest-odpowiedział z przekąsem.
   Gabriela prze teleportowała się do starego zamku Elsy, a równocześnie Jasona. Teraz jednak nie przypominał zamku. Był ruiną, gruzami i emanował przykrymi wspomnieniami. Uśmiechnęła się na myśl o tym.
  Machnęła ręką i kupa gruzu zrobiła jej drogę. Szukała czegoś. Rozglądała się szybko ze zdeterminowaniem.  Podeszła do jednego z kamieni dotknęła go, a kiedy zaświecił złotym płomieniem odeszła. Dotknęła kolejnego. Zaświecił się na czerwono. Każdy kolejny przyjmował te kolory, tylko nieznaczne robiły się fioletowe. Ale to nadal nie było to.
  Zirytowana i zmęczona dotknęła małego kamienia pod jej butem. Zaświecił ciemnym, granatowym światłem. Uśmiechnęła się zwycięsko i rzuciła go wysoko w górę. W czasie, gdy spadał wyciągnęła fiolkę i postawiła ją na otwartej dłoni. Zamknęła oczy i zaczęła błyszczeć milionami malutkich, srebrnych kryształków. Po chwili zamiast kamienia ukazał się ciemny płyn, który wpłynął wprost do naczynia.
-Strach-szepnęła.-Pierwszy składnik zemsty.
  Zapełnianie lochów Asgardu okazało się pracochłonną i żmudną pracą. Nie można było ot tak wpakować wszystkich od razu. Trzeba było wprowadzać mieszkańców w przeczucie, że szykuje się coś większego. Miesiące mijały, aż w końcu wszystkie klatki z wronami były puste. Gabriela stała wpatrując się w nie. U jej boku jakby znikąd pojawił się Vincent.
-Co dalej?-spytał.
-Czas zacząć przedstawienie.-rzekła przechodząc przez portal.
Była w Asgardzie i od razu zbliżyła się do tronu.
-Odynie!-krzyknęła z udawaną wściekłością.-Zamierzam strącić cię z tronu i sama na nim zasiąść.
-Straż!-zawołał mężczyzna i już za chwilę Gabriela udawała, że walczy zawzięcie z mężczyznami, a tak naprawdę dała się zakuć w kajdany.
-Wypuść mnie! Wypuść i walcz tchórzu!-krzyczała.
-Zabrać ją do lochów.
-Ale panie! Wszystkie są zajęte. Pozostał tylko wolny ten, który powinien być pusty.
-Widzisz?! Nie masz miejsca! Walcz i zabij mnie wielki ODYNIE!
Przez chwilę ''Odyn'' trwał w myśleniu. Minę miał nie tęgą.
-Zaprowadzić ją tam-odrzekł w końcu bez emocji.
Już śmiała się wewnątrz. Kiedy tylko znalazła się w lochu dotknęła ściany. Wzdrygnęła się, ale zaraz w jej dłoni pojawił się lekki i praktycznie niewidoczny zielony proszek. Wsypała go do fiolki i zniknęła w portalu.
Znów była w swoim pokoju. Na parapecie siedział Vincent wyraźnie zaskoczony jej obecnością.
-Nie było cie...-rzekł wstając.
-Tak, kilka minut.-przerwała mu.
-Zaraz, kazałaś mi przez kilka MIESIĘCY pracować, dla kilku minut?!
-Tak. Co w tym dziwnego?
-Oszalałaś?! Mogłaś już dwa razy zapanować nad światem przez ten czas. To było idiotyczne!
-Kochaneńki-zbliżyła się do niego i złapała go za kołnierz i rzekła-nie podważaj moich decyzji. Do szczęścia brakuje mi tylko jednej emocji i kilku osób. Chcesz mi teraz powiedzieć, że żałujesz tego, że zmieniłam cię w człowieka.
-Nigdy-rzekł i spojrzał na jej usta. Przywarł do nich. Całował ją mocno, ale bez przekonania.
-A teraz.-powiedziała, kiedy się od niej odkleił.-Muszę dostać się do Isabell.

Hej! Rozdział długi, myślę, że satysfakcjonujący. Ostatnio coś mało was komentuje. Mam nadzieję, że się to trochę poprawi...To i tak cud, że cokolwiek napisałam. Jestem chora już tydzień, ale dopiero od dwóch dni przyjmuję leki, które pomagają mi z jednej strony, a z drugiej pogarszają. Jeśli zostanę jeszcze tydzień w domu może coś dla was napiszę wcześniej, ale nic nie obiecuję. Tymczasem piszcie co myślicie o tym rozdziale...

1 komentarz:

  1. Ten rozdział trochę zbił mnie z tropu 0.0
    Ja również jestem chora. To chyba jakiś wirus xd. W każdym razie rozdział prezentuje się tak neutralnie, chociaż każdy wie, że jest to cisza przed burzą.
    Czekam na nexta i duż(...)o zdrówka życzę ;)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!:*