Rozległo się energiczne pukanie, które wyrwało Is z zamyślenia.
-Proszę-odparła słabym głosem. Nie wpuszczała do komnaty nikogo prócz Raphaela, ale teraz nie miała siły wstać i wyjść.
Do pokoju wpadła Eira uśmiechnięta od ucha do ucha.
-Przyszła! Przyszła!-krzyczała.-Tak długo na nią czekałam! I przyszła! Zdążyła!
Chodziło o sukienkę.
-Wyglądasz pięknie. Z jakiej to okazji?
-Właściwie z żadnej. To znaczy...dostałam ją na ostanie urodziny, ale wyglądałam w niej jak przerośnięta babeczka. Oddałam ją do krawca, żeby zrobił coś z nią. Narysowałam jak bym sobie ją wyobrażała, on wprowadził jakieś tam poprawki i jest! Nawet nie spodziewałam się, że będzie tak dobrze!
-To...wspaniale...
Is zakręciło się w głowie. To musiał być kolejny atak.
-Isabell? Coś się stało?
-Brzuch....zawołaj...Bi...
Co to było? Dlaczego tak bolało? Ile czasu mija? Pytań było coraz więcej. Odpowiedzi coraz mniej. Nagle ból ustał. Nie całkowicie, ale dostatecznie, aby móc kontaktować z rzeczywistością.
-Przez pięć miesięcy-usłyszała znajomy głos Bi. Nie ciepły i miły, a beznamiętny.-kłaniałam ci się. Nazywałam swoją ''panią''. Odpowiadałam na pytania. Pięć długich, męczących miesięcy. Ale nadejdzie mój czas. I wtedy role się odwrócą.
Bibianna podeszła do łoża i przejechała ręką po jego boku.
-Nareszcie mogę tu wejść. Nareszcie mogę dotknąć twojej..sss!...rozpaczy. Zabieram to co moje- W jej palcach pojawił się pył, który wsypała do fiolki-i znikam. Ale spokojnie, dziecko się narodzi. A kiedy to się stanie, zrozumiesz wszystko. Wody odeszły!-ostatnie słowa krzyknęła.
Ból powrócił, tym razem ze zdwojoną siłą. Kim była Bi? Dlaczego tak mówiła? Kto będzie odbierał poród? Znów pytania. Znów brak odpowiedzi. Isabell nie wiedziała już, czy krzyczy, czy jest cicho. Chciała tylko, by ból ustąpił. Poczuła ciepłe, duże dłonie na twarzy. Ktoś coś do niej mówił. Ale co? Nie rozumiała słów. Słyszała tylko głos.
Poród. Krzyki. Ból. Zmiana. Kiedy tylko dziecko wzięło pierwszy oddech, gdy zaczęło płakać, przeszłość powróciła. A wraz z nią ból. Wewnętrzny.
-Pani...-usłyszała ciepły, kobiecy głos.-Urodziłaś...
-Nie.-odrzekła szybko Isabell odwracając twarz od noworodka.-Zabrać je i nie pokazywać. JUŻ!
Bi to Gab. Gab to Bi. Wymazała pamięć. Dała sztuczną radość. Wkradła się. Suka. Tak o niej myślała Is. Obolała, zapłakana i spocona otworzyła oczy. Przez ten cały czas były zamknięte. Teraz widziała. Raphael. Był tu. Z nią. Przez 9 miesięcy.
Usłyszała płacz. Dziecko. Coś, co w niej rosło, a co ma być zabrane. Na drugim końcu pokoju, w kołysce.
Wstała i zapłakała z bólu. Podeszła do kołyski. Musi coś zrobić. Teraz. Spojrzała na nie. A ono spojrzało na nią. Dwukolorowe oczka spojrzały na nią. Rączki wyciągnęły się w górę.
Znów zapłakała. Nienawidziła wcześniej go, ale ono nie było winne. Było piękne. Nie, było najpiękniejsze. Dotknęła palcami skóry i jakby zmuszona wzięła je na ręce. Złożyła pocałunek na malutkiej główce. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżczki dziecko uspokoiło się.
I znowu potok łez.
-Nie dam cię zabrać.-wyszeptała.-Nie dam cię skrzywdzić. Nie odbierze mi cię.
Mogła używać magii. Mogła je bronić. Szybkim ruchem zmieniła ''to coś'' co miała na sobie w suknię, poprawiła włosy i makijaż, a także opatuliła dziecko dokładniej. Błyskawicznie wypadła z pokoju i napotkała zdziwiony wzrok służby, przyjaciół i Raphaela.
-Isabell...-podszedł do niej.
-Później. Musimy chronić dziecko. Ona po nie przyjdzie. Jestem tego pewna.
-Isabell!-usłyszała roztargniony głos Astrid.-James...zniknął.
-Nigdzie nie ma Eiry.-wtrącił się Jack.-Nie opuściła by takiego wydarzenia.
-Gabriela chce ich wymienić za dziecko?-spytała Elsa.
-Przy...Przykro mi, ale nie oddam mojego dziecka. Dopiero co je urodziłam.
-Jasne, ale...-nie dokończył Raphael, bo w sali głównej rozległ się przerażony wrzask. Kiedy tam dotarli zobaczyli Gab stojącą dumnie na samym środku sali. Przy jej boku stał jakiś mężczyzna z kapturem zaciągniętym na twarz. Przed nią stała Eira i James zakuci w niewidzialne kajdany.
-Nie chcę ich wymieniać...-mówiła.-...a dziecko i tak ci zabiorę. -obróciła się zwinnie i po chwili w jej rękach znalazł się niemowlak, który zaczął płakać.
-Gab proszę...-Is podeszła do nich ze łzami w oczach.-Wszystko, tylko nie dzieci.
-Kochana i tak oddasz mi wszystko, a dzieci są potrzebne.-machnęła ręką i zniknęła w obłokach czarnego dymu, a wraz z nią dzieci.
Isabell upadła na kolana i płakała. Raphael niepewnie podszedł do niej i złapał za ramiona.
-Chodź-powiedział prawie szeptem.-Musisz odpocząć...
-Nie!-wydała z siebie krzyk przypominający skrzek.-Dlaczego na to pozwoliłeś?! Dlaczego?!
-Nic nie mogliśmy zrobić, wiesz o tym...
-Nie, mogliśmy. Mogłam nie zachodzić w ciążę, moglibyśmy się nie wiązać, mogliśmy się nie kochać!
-Żałujesz tego wszystkiego?
-Tak!Nie. Nie wiem! Teraz zrobiłabym wszystko, aby je odzyskać. Wszystko rozumiesz?!-wykrzyczała i uciekła do komnaty. Znów upadła na podłogę. Znów płakała. Oczy piekły ją, głowa bolała, a serce krwawiło. Po kilkunastu minutach była już mokra. Wstała z ledwością i podeszła do sali kąpielowej. Ściągnęła sukienkę i bieliznę i weszła do wody. Nie miała na nic siły. Zawołała ''myjki''. To kobiety, które właśnie w takich chwilach miały za zadanie umyć Władczynię. Trzy kobiety weszły i zaczęły myć skórę kobiety. Na początku było to przyjemne. Potem zmieniało się w nieznośne drapanie. Jakby ktoś chciał zetrzeć ją z powierzchni Ziemi. Dosłownie. Bolało. Znów. Ale nie mogła się wyrwać. Coś trzymało ją w miejscu. Coś pozwoliło odejść.
Hej. Jestem taką idiotką, że nie potrafię nic napisać przez tydzień. Piszę ''na ostatnią chwilę''. Byłam chora przez dwa tygodnie. Nie napisałam nic. Jestem dziwna. Zmęczona. Zdołowana. Ale macie rozdział. I kończy on nam pewien etap. A zaczyna następny. Wyjaśniając dziecko nie ma na razie płci. To znaczy Is nie sprawdziła. A ja nie wiem jeszcze kto będzie bardziej pasować. No nic. Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta. Że ktoś napisze komentarz. Dziękuję za każdy z nich. Kocham was!
Ps. Polecam te blogi! Są nowe (dla mnie) i już wspaniałe :):
http://anielskilod.blogspot.com/ Autorki: Lexy i modern talking
http://snow-covered-dreams.blogspot.com/ Autor: Pienkan
http://worthless-empty-words.blogspot.com/ Autor: Queen Wolf
http://legends-east-coast.blogspot.com/ Autor: Queen Wolf
http://pamietnikjackafrosta.blogspot.com/ Autor: Snow Moon
Serdecznie pozdrawiam!
Serdecznie pozdrawiam!
Piękny rozdział i trochę smutny. Fajnie by było gdyby to była dziewczynka xD. A nie może chłopak... Nie no w sumie to nie wiem XD.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nice rozdzialik :*
OdpowiedzUsuńNoo lubię takie, co mam powiedzieć więcej ? :D na blogi może kiedyś tam zajrzę na razie nie mam czasu niestety ;/
Mówisz ze średnio u cb na priv ? Przechodzilam takie etapy miliony razy, a w tej chwili zamykam za sobą drzwi zapominam o tym całym gownie w które się wpakowalam, ale o tym najprawdopodobniej będzie więcej na moim blogu, więc jak będziesz chciała się wygadać w komie to wpadnij ;) linki kiedyś już dałam nie będę powtarzać żeby nie było ze spamie :*
Narka
No i... Całuski :* wszystko się ulozy ;D