niedziela, 11 października 2015

NOWA HISTORIA!

    Moje życie jest jak kolejka górska. Cały czas coś się dzieje. Cały czas mój świat wywraca się do góry nogami. Boję się. Codziennie, każdego dnia, każdej godziny, minuty i sekundy. Nie mam przyjaciół. Jestem dziwna. Cicha. Nieśmiała. I skrywam sekret.
  Nazywam się Zaira. Nie wiem, kto wymyślił takie imię. Jedne z moich imion. Nie ważne. Jestem kimś, kogo nie da się polubić. Nie teraz. Nie kiedy stworzyłam skorupę, która nie dopuszcza do mnie ludzi.
  Jestem nastolatką. Miesiąc temu skończyłam 16 lat. Magiczny wiek, słodka szesnastka. Tak mówią. Dla mnie jest to kolejny rok ciężaru jaki dźwigam.
  Jak wyglądam? Niezbyt ciekawie. To znaczy nie wyróżniam się wielkimi oczami o niezwykłym kolorze, nie mam kręconych burzy włosów, nie jestem super wysoka. Wręcz przeciwnie, jestem niska, nawet bardzo jak na mój wiek. Moje włosy, płowe tak bym je nazwała, są w kolorze ''złotego blondu''. Mam małe szaro-niebieskie(?) oczy, przez co często nazywają mnie ''chinką''. Do tego duży nos jak u czarownicy, średnie usta. Tyle, nic niezwykłego.
  Przeprowadziłam się do kolejnego miasta. To już moja, trzecia przeprowadzka. A dla mnie ucieczka.
  Dziś szkoła. Poniedziałek. Fuj! Pobudka o 6 rano jest dla mnie ''wspaniała''. Tak, to był sarkazm. Ześlizguję się z łóżka i idę do łazienki. Myję się i maluję. Tylko rzęsy i usta. No i może brwi. Zapomniałam powiedzieć, że moja skóra jest niezwykle blada. Uprzedzając pytania, nie wychodzę na dwór nie dlatego, że jestem wampirem, tylko dlatego, że jestem leniem. Strasznym.
  Wychodzę z łazienki i zmierzam do kuchni. Czeka na mnie mama z herbatą na stole. Wypijam trochę i zmęczona wychodzę z domu. Wsiadam do auta i czekam na mamę, która ma mnie podwieźć na przystanek autobusowy. Kiedy tylko tam staję spoczywa na mnie kilka wzroków. Dwie dziewczyny przestają zawzięcie rozmawiać i spoglądają na mnie od góry do dołu. Zawsze tak jest po przeprowadzce. Przyzwyczaiłam się. W końcu wracają do swojej rozmowy. Ale czuję na sobie jeszcze jeden wzrok. Oglądam się dyskretnie i zauważam dwoje oczu wpatrujących się we mnie spod kaptura. Fajnie. Nie, to znów sarkazm. Staję z boku i czekam na autobus. Kątem oka widzę, że chłopak wstaje i podchodzi do mnie. Na szczęście podjeżdża autobus. Wchodzę do środka i siadam w miejscu, gdzie nikt mnie nie zauważy-na końcu.Wpatruję się w okno. Znów czuję, że ktoś na mnie patrzy. On. Znowu... Siada gdzieś z boku.
''Ciasteczko...chyba''-słyszę śpiewny głos w mojej głowie.
''Chyba kolejny palant''-drugi.
Uśmiecham się mimo woli.
  Podróż mija mi w miarę, chociaż ciągle czuję na sobie wzrok. Jego wzrok. Niech już się odczepi!
  Szkoła? Jak szkoła. Nudna, męcząca, trudna. Nie-fajna. Fajny jest natomiast koniec lekcji.
  Siedzę na ławce przed budynkiem i czekam na autobus. Podobno będę tak siedzieć jeszcze pół godziny. Spoko. Zamykam oczy. Dlaczego muszę tu być?! Wolę siedzieć w domu.
''Poznałabyś w końcu jakiś przyjaciół.-znów śpiewny głos w mojej głowie postanawia się odezwać-Nudzi mi się. Kiedy nadejdzie mój czas...''
Nie nadejdzie-myślę.-Spisuję się dobrze.
''Ale mogłabyś kiedyś zrobić to, co my chcemy''
Nie...-już mam zacząć wyjaśniać kiedy słyszę głęboki, męski głos.
-Pierwszy dzień i już się ciebie boją. Szacun-przed oczami mam typka, który się na mnie gapił. Cały czas ma założony kaptur, więc nie widzę, jak wygląda dokładnie.
-Kto na przykład?-odpowiadam kąśliwie.
-Kojarzysz te dwie laski z przystanku?-spytał siadając obok- Ta brunetka to Lana, a ta mulatka to Natalie. Rozpowiedziały wszystkim, że przeprowadziłaś się tu, bo kogoś zabiłaś.
''Lana de Rey i Natalie Portman''
-Naprawdę? Wow, cieszę się, że już w pierwszy dzień szkoły mówią o mnie. Stałam się...popularna?-odpowiedziałam sarkastycznie z uśmiechem. On zaśmiał się gardłowo.
-No dobra. Jak się nazywasz, hę?
"Chce wiedzieć jak się nazywasz!''-śpiewny głos.
''Wykorzystaj to''-ten drugi.
-Powiem, ale tylko, jeżeli ściągniesz kaptur.
Usłyszałam cichy pomruk, ale wykonał moje polecenie. Moim oczom ukazała się kształtna szczęka, czarne włosy, jasne oczy. W skrócie normalny, przystojny nastolatek.
-Zaira-odpowiedziałam wpatrując się w niego.
-To jest takie imię?-odparł z uśmiechem.
-Muszę cię ostrzec-jestem chyba jedyna.
Znów się zaśmiał. Tym razem ja też.
-Nie chcesz poznać mojego imienia?-spytał po chwili.
-A powinnam?
-Nie, to nie-rzekł i zaczął odchodzić.
''Goń go''-śpiewny głosie, zamknij się.
-No dobra, panie zakapturzony. Jakie jest pana imię.
Zatrzymał się, jakby tego właśnie oczekiwał. Odwrócił się po chwili i zbliżył się do mnie niebezpiecznie. Do mojej twarzy.
''Pocałuje cię!''-śpiewny głos przeginał.
Ale on tylko spojrzał mi w oczy i łapiąc za rękę rzekł prawie szeptem.
-Lambert. Ale jeżeli usłyszysz imię Adam, to jestem ja.
Potem odszedł. Coś się stało. Coś poczułam.
''Widzicie?! Adam Lambert! LAMBERT! Czy to nie dziwne?''
Olałam głosik. Stałam tak osłupiała. Osłupiała szłam do autobusu i osłupiała nim jechałam. On nie jechał. Kiedy w końcu otrzeźwiałam spojrzałam na swoją dłoń. Była zaciśnięta. Delikatnie ją otwarłam. Wewnątrz znalazłam kawałek papieru z numerem telefonu i napisem ''Zadzwoń koniecznie''.
''To się nazywa podryw''
No dobra, zamknij się, bo inaczej pożegnasz się z jakąkolwiek władzą.
''Dobra, dobra''
Do domu przyszłam na nogach i od razu weszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi. Okna były zasłonięte, więc było ciemno. Położyłam się na łóżku. No tak, muszę odrobić zadanie, zjeść obiad, spakować się, zadzwonić, umyć włosy... Nie, nie zadzwonić.
 Wstałam z łóżka i i podeszłam do biurka.
Reszta dnia była przeznaczona na lekcje. Matma, polak, gegra...Aż nadszedł wieczór. Podeszłam do okna. Nie odsłaniałam ich. Nigdy. Ale teraz? Chciałam zobaczyć księżyc. Odsłoniłam okno i co zobaczyłam? Gołą klatę Lamberta. Myślałam, że pęknę ze śmiechu. Pan zakapturzony był moim sąsiadem. Opadłam na łóżko w konwulsjach śmiechu. Super. Właśnie tego potrzebowałam. Zauważył mnie i teraz spoglądał w moje okno. Wstałam z łóżka z uśmiechem. On też się uśmiechnął. Nie, nie muszę oglądać księżyca. Ten widok mi wystarczy. Zasłoniłam okno.

Hej! Ostatnio zauważyłam, ze dużo blogerek pisze takie One-shoty, czyli historie na jeden rozdział. Też napisałam coś takiego, tylko...No być może napiszę kolejne elementy historii. Jeśli będziecie chciały. Tak ogólnie to ta historia siedzi mi w głowie od kilku dni, więc czemu nie miałabym o niej nie napisać. Chciałam napisać coś od siebie, coś co opisuje mnie. I chyba się udało. No nic, piszcie, co myślicie.
Przy okazji zapraszam tu:
http://jelsajackelsablog.blogspot.com/
Dziewczyna ma super talent, super historię, ale czyta ją tylko dwie osoby. Koniecznie musicie tam zajrzeć!

2 komentarze:

Dzięki za komentarz!:*