piątek, 14 sierpnia 2015

7. Poznajemy prawdę IV

UWAGA!!! ROZDZIAŁ DŁUŻSZY!!!
Zgliszcza. Tylko to pozostało po bitwie. Po suchej ziemi rozległo się tupanie butów z obcasami. Znów ta sama osoba szła przez cmentarzysko ludzi, wróżek, elfów i Jasona. Bo on nie zaliczał się do żadnej z tych grup. Postać kucnęła i dotknęła piachu. Wstała i roztarła go w palcach. Jej oczy zamgliły się nagle, a ona sama ujrzała ponownie wydarzenia sprzed kilku lat. Uśmiechnęła się, a następie zaśmiała złowieszczo.
''Jak cudownie!''-powiedziała z ironią.
Podobnie wyglądał strażnik
Jej oczy znów powróciły do dawnego wyglądu, a ona sama przestała się uśmiechać. Teraz wyglądała na zdeterminowaną. Ruszyła przed siebie. Mimo butów, a także nierównego podłoża, poruszała się z niesamowitą szybkością i gracją. W końcu zatrzymała się i westchnęła. Zamyśliła się i poruszyła dwa palce w powietrzu dookoła. Piasek przed nią uniósł się w górę i powoli zaczął przypominać człowieka.  Ubrany w szykowny złoto-czarny frak i cylinder. Jak najbardziej ludzkie, jak najbardziej prawdziwe. Po chwili posąg ruszył się i uśmiechnął. Spojrzał przenikliwie na postać i przekrzywił lekko głowę. Ręce miał cały czas za plecami.
-Znamy się?-odezwał się w końcu zachrypłym, ale spokojnym głosem.
-Nie musimy się znać.-odpowiedziała szybko postać również patrząc przenikliwie.-Poszukuję jednej....bardzo ważnej rzeczy. W zamian dostaniesz to, czego tylko chcesz.
Mężczyzna zaśmiał się ochryple.
-Wy, ludzie jesteście tacy przekupni. Wystarczy coś zaproponować i już dostajecie to, czego chcieliście. Ja niestety taki nie jestem. Mogę chcieć bogactwa, ale po co mi one, jeżeli tylko zawieje wiatr i zniknę. Mogę chcieć życia, ale po co mi ono, jak i tak w końcu umrę. Tu mam to czego chcę. A ty najwyraźniej nie. Znajdź coś lepszego.
Postać przysunęła się do mężczyzny i musnęła go delikatnie palcami po torsie. Obróciła się zmysłowo i gładząc jego ramiona i tors rzekła do jego ucha.
-Są jeszcze inne przyjemności. Mogę sprawić, że będziesz się pokładał z rozkoszy.- namiętnie ugryzła  jego ucho, ale nie otrzymała zamierzonego efektu. Miała teraz usta całe z pisaku a czubek ucha strażnika zniknął. Znów się zaśmiał. Tym razem szyderczo.
-Maleńka nie kuś, bo na mnie to nie działa. Ale widzę, że jesteś bardzo zdeterminowana. Dobrze więc. Ty powiesz mi kim jesteś, po co i czego tu szukasz, a w zamian otrzymasz ten swój bardzo ważny przedmiot.
Postać ocierała jeszcze usta z piasku. W końcu uśmiechnęła się i rzekła.
-Nie mogę ci zdradzić wszystkiego, ale dobrze. Imienia ci nie zdradzę. Nazwiska zresztą też. Powiem tylko, że nie jestem z tego świata.  I że to dzięki mnie możesz napawać się tym miejscem. Kojarzysz dobrotliwą i świentoszkowatą Isabell?
-Oczywiście. Dzięki Władczyni wszystko może istnieć. Czyżbyś chciała ją zabić?
-Nie, to by było za proste. Chcę tylko, zmienić bieg historii. I przy okazji patrzeć jak biedna Is słania się z bólu, tęsknoty, żalu... Do tego potrzebne mi do tego skrzydła ''prawie'' poległej wróżki.
-Wiem do czego zmierzasz, ale dlaczego sama ich nie poszukasz? Skoro jesteś taka potężna...
-Czy ty uważasz mnie za idiotkę? Chyba nie sądzisz, że w jeden NIECAŁY dzień dałabym radę sama poszukać tego w polu, które ma kilka set kilometrów kwadratowych?!
Mężczyzna kucnął i dotknął palcami ziemi. Zafalowała i wkrótce z jego dłoni pojawiły się maleńkie kości.
-Dam ci je. Jeżeli odpowiesz na jedno małe pytanie: Kim tak naprawdę jesteś?
Postać zachichotała i znów przybliżała się do ucha mężczyzny. Szepnęła:
-Jestem Gabriela, prawdziwa córka Pana Mroku, jego prawowita następczyni, a wkrótce Władczyni wszelkich światów.
W dłoni postaci znalazły się już malutkie kości a złoto-czarny mężczyzna zniknął. Uśmiechnęła się złowieszczo i opuściła zgliszcza.

-No dobra.-rzekła Gabriela pojawiając się ni stąd ni zowąd i siadając wygodnie na tronie.-Mam już powoli tego dość. Opowiadanie ci tego mnie męczy. Ale widzę, że ty, jesteś w formie, nieprawdaż? Dobra już mówię, co zdarzyło się dalej w tej ''przepotwornej'' historii. W księgozbiorach taty znalazłam zaklęcie, które pozwalało mi na przeniesienie się do innego świata. Zabrałam więc kilka ksiąg, ubrań, kosmetyków i Jasona. Wyruszyłam do jego matki. Wiedziałam, że nie ucieszy się z mojej wizyty, ale widok Jasona mógł podnieść ją na duchu. Opuściłam tamten świat żegnając się. Tak jak myślałam nimfa-matka płakała na widok Jasona. Była jednak stara i bardzo łatwo omamiłam ją, mówiąc, że jesteśmy z Jasonem jak bliźnięta. Potraktowała mnie jak kogoś z rodziny, ale na pewno nie córkę. Obmyślałam plan i zajmowałam się czymś....o czym opowiem ci jutro. W końcu stwierdzałam, że jedynie Jason może cię skutecznie omamić. Postawiłam ultimatum, albo Jason odda się w moje ręce, albo zabiję cię od razu. Bez ostrzeżenia. Ten zakochany głupek długo się opierał, ale w końcu się zgodził. Od tamtej pory ja robiłam i mówiłam za niego. No może oprócz chwil, w których wyznawał ci miłość. To pozostawiłam jego działce. Wtedy, na polu bitwy, ciamajda wpadł do własnej przepaści...Nie no błagam to jest idiotyzm...Skończyłam łączność. W końcu i tak by umarł. Nawet jeśli wykorzystałabym go jeszcze lepiej.
-Więc Jason...-skołowana Is nie mogła uwierzyć.-On mnie kochał i...chciał ratować?
-Oczywiście! A co myślałaś, że obchodziłby mnie?!
-Ty żmijo!
-A!A!A! Znam gorsze słownictwo. Żmije są fajne. Zabójcze. A teraz słuchaj uważnie, jutro mają pojawić się wszyscy twoi przyjaciele, łącznie z dziećmi, rozumiesz?! A teraz do zobaczenia Isabell...

Kolejny rozdział już niedługo. Za jakieś dwa dni. Również długi. Najprawdopodobniej ostatnia część ''Poznajmy się''

2 komentarze:

  1. Byli taką śliczną parą z Jasonem. Wielka szkoda. Ciekawe co jeszcze ma do opowiedzenia stara przyjaciółka.
    Czekam na nexta
    Riv

    OdpowiedzUsuń
  2. Akcja się rozkręca. Ciekawa jestem po co Gabrieli skrzydła :D. Jest mi smutno z powodu Jasona. Umarł z miłości (w pewnym sensie). Mam ochotę Gabrielę uderzyć mocno w głowę, za to wszystko xD.
    Weny

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!:*