Nadeszła noc. Raphael za wszelką cenę chciał zostać, ale nie było go gdzie przenocować. Z drugiej strony nie mógł wracać. W końcu zdecydował się przespać na podłodze.
Jak mógł jednak spać, gdy za ścianą leżała jego żona i córka. Dziwne uczucie mówiąc tak o kimś, kogo poznało się tego samego dnia. Nie wiedział, co jest prawdą, a co fałszem. Nic właściwie nie wiedział. Ala za to czuł. Czuł, że Isabell musi być kimś więcej. Czuł, że Destiny jest kimś więcej niż dzieckiem. I wiedział, że musi z nimi być. Zostać z nimi i je bronić cokolwiek planowała Isabell.
Nie mógł spać, więc wstał. Pochodził kilka razy po salonie. Jego nogi same prowadziły go w miejsce, gdzie spała jego ''żona". Spała. Jej w proste, blond włosy zakrywały pół twarzy. Jedna ręka spoczywała na kołdrze, a druga obejmowała Destiny leżącą obok. Raphael usiadł na fotelu i patrzył. Czy było możliwe, by mógł zapomnieć jej oczy? Czy mógł zapomnieć jej dotyk? A może dotyk, który tak dobrze pamiętał nie należał do Gab?
Nie wiedział kiedy, ale znalazł się przy jej łóżku. Centymetr od jej twarzy. Jej oddech owiewał jego twarz. Powoli przybliżył swoje usta do jej i delikatnie ucałował. Ocknęła się natychmiast, ale nie zamierzała oddawać mu pocałunku. Spojrzał na nią.
-Przypomniałeś sobie?-szepnęła, by nie obudzić córki.
-Naprawdę nią jesteś?-powiedział.
-Kim?
-Wszystkim. Władczynią, matką, żoną...
-Miałam 16 lat, kiedy zostałam Władczynią Trochę mało. Nie wiedziałam, co mnie czeka, ale nigdy w żuciu nie pomyślałam, że spotka mnie coś tak idiotycznego. Na swojej koronacji przysięgałam, że zawszę będę mówić prawdę. Tej samej nocy straciłam pamięć. Kochałam innego, ale to ty jesteś moją miłością. Ty jesteś mężem i ojcem. Nigdy bym cię nie okłamała.
Zamilkł. Usiadł z powrotem na fotelu i patrzył na nią. Bił się z myślami. Trwali tak, aż nie nadszedł ranek.
Po śniadaniu Ros, Eira, James, Isabell z Destiny i Raphael usiedli przy stole w jadalni.
-Musimy ustalić plan.-zaczęła Is bawiąca się z Destiny.
-Plan?-rzekła Eira.-Jesteśmy piątką osób plus niemowlę i cztery osoby niespełna rozumu! Jaki plan?
-Nie unoś się, Eira. Destiny się rozpłacze. A teraz posłuchajcie-powiedziała Is spoglądając na pozostałych.-Znam Gab. Od dziecka widywałam się z nią dzień w dzień. I wiem, że cokolwiek by nie planowała, nie będzie to dobre ani dla nas, ani dla pozostałych istot i ludzi. Trzeba zrobić to, co konieczne, by strącić ją z tronu.
-Co znaczy ''to co konieczne''?-wtrącił się James.-Chcesz ją...zabić?
-Powiedziałam, ludzie MUSZĄ być bezpieczni. Jeżeli będzie trzeba, tak, zabije ją. Ale nie martwcie się tym na zapas. Wymyślcie lepiej, co mamy zrobić, żeby przebić się, przez armię żołnierzy i dostać się do zamku.
-Wiem, jak Gab rozstawiła strażników.-rzekł Raphael.
-Dobrze.-uśmiechnęła się Is.-Narysuj ich rozstawienie i siły, jakie może wykorzystać. A my myślimy dalej.
-Moim zdaniem powinniśmy wykorzystać tych, którzy wydają się najsłabsi.-odezwała się po raz pierwszy i ostatni Ros.
-Elsa?-spytała Isabell patrząc zdziwiona na przyjaciółkę, ale ta tylko przytaknęła niewidocznie.-Jak mamy ją wykorzystać? One tylko płaczą i...ogłuszyły Eirę...
-Mają ogłuszyć strażników?-Wtrąciła się Eira.
Strategię omawiali przez kilka godzin. Każdy coś wtrącał, każdy coś dodawał, każdy miał jakąś rolę.
-A więc zaczęło się-szepnęła Isabell, kiedy wszyscy udali się odpocząć.
Hej! I teraz jesteśmy niebezpiecznie blisko końca. Kolejny rozdział pojawi się jeszcze w tygodniu a na sylwestra pojawi się następny. A potem będziemy kończyć. Mam nadzieję, że wam się spodoba mój zamysł końca, wiem natomiast, że na pewno was zaskoczy. Pozdrawiam!
Hmm... Rozdział ciekawy. :) mam nadzieję na zwrot akcji na końcu i długi rozdzial finałowy :).
OdpowiedzUsuńNarysowałam ostatnio parę fan artow. Przesłać ci ? :3 nie dotyczą co prawda strikte tego bloga, ale obracają się w klimatach Disneya :)
Zapraszam jutro powinien ukazać się pierwszy rozdział :
jack-frost-i-elsa.blogspot.com
Btw, zdziwialam się zakładając go ze tak bardzo oczywisty adres bloga nie został zajęty przez kogoś innego xD.
Czekam na rozdział (^__^)
Jasne, że przesłać! ^^
Usuń