Tej nocy miałam nie spać. Nie poszłam dziś na trening i zostałam w domu. Spałam, pomagałam Ros i znów spałam. Aż nadeszła noc. Wszyscy poszli sapać. Wszyscy oprócz mnie. Weszłam do pokoju, w którym ulokowały się kobiety i usiadłam pod ścianą. Płakały, mimo iż nie miały czym. Krzyczały, chociaż miały zdarte gardła. I powtarzały dwa słowa w kółko i w kółko. Moje dziecko. Jakby nie było już mnie, czy Jamesa. Jakby już nas nie kochały. Ale nie mogłam nic zrobić. Mogłam tam tylko siedzieć.
Godzina za godziną czas wlekł się niewyobrażalnie. Nie słyszałam płaczów. Słyszałam tylko cichy głosik. Prosił mnie o coś. Sprawiał, że oddałam mu się zupełnie. Prosił mnie o coś. Chciał, bym przy nim była. Bym coś dla niego zrobiła. Słuchałam tylko jego. Tego cichego, prawie bezgłośnego głosiku.
Nagle poczułam jak silne, znajome ręce oplatają mnie w pasie. I ujrzałam w ręce nóż. A pod sobą Elsę. Mamę. Właśnie próbowałam zabić własną rodzicielkę. Spojrzałam za siebie i ujrzałam pełne troski oczy Jamesa. Znó odwróciłam się do matki. I zdałam sobie sprawę co zrobiłam. Kiedy chłopak rozluźnił uścisk. Uciekłam. Uciekłam nad jezioro. Słyszałam moje imię.
Kiedy tam dotarłam było cicho i ciemno. Widziałam tylko Księżyc, który odbijał się w tafli. Stanęłam zdyszana nad najwyższym kamieniem, z którego zawsze skakałam. Wypuściłam powietrze z płuc, rozłożyłam ręce i skoczyłam.
Trwało to kilka minut. Więc to tak wygląda umieranie. Najpierw ciemność. Ból. A potem nagła ulga. Przyśpieszony oddech. James. James?!
-Eira!-krzyczał.-Eira, Boże, obudź się. Eira!
Spojrzałam na niego. Był mokry. Uratował mnie.
-Dlaczego-wyskrzeczałam.
-Eira, posłuchaj nigdy mi tego ie rób. Błagam, nie zostawiaj mnie. Nigdy więcej.
Przytulił mnie i szeptał do ucha.
-To nie twoja wina. Nic nie zrobiłaś.
-Po co mnie uratowałeś?-wyszeptałam, chociaż nadal przypominało to skrzeczenie.
Odsunął się ode mnie odetchnął i spojrzał mi w oczy.
-Pamiętasz jak cię pocałowałem?
Trudno by mi było zapomnieć.
-Wtedy...to było dla mnie nowe. A zarazem takie piękne. Jeszcze nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty, Eira. Wiem, że jeszcze jakiś tydzień temu miałem 5 lat, ale teraz...Eira powiedz, czy kiedy mnie widzisz twoje serce nie przyspiesza? A kiedy na mnie patrzysz nie masz ochoty mnie dotknąć? Ja mam tak cały czas. Cały czas opieram się, by się od ciebie odsunąć, bo wiem, że nie jestem z twojego świata. A kiedy wszystko wróci do normy wrócę do swojej pierwotnej postaci. Do dzieciaka. Ale kocham cię. Kiedy rano wstaję z piętnaście minut poświęcam no oglądanie cię. A czasami biorę kartkę i rysuję. Bo jesteś piękna Eira. Najpiękniejsza.
W tym momencie nie wytrzymałam. Przywarłam do niego wargami i nie pozwoliłam się mu odsunąć. Jeżeli to miało trwać kilka dni, będzie trwało kilka dni. Ale chciałam być z nim. Chciałam, by całował mnie co rano. Chciałam, by mnie przytulał i głaskał.
-Kocham cię.-wyszeptałam pomiędzy pocałunkami.
Wejście do lasu było ciemne. Teraz nad ranem tylko delikatne światło przebijało się przez konary drzew. Ale nie dodawało to otuchy. Przez to las wyglądał na jeszcze bardziej mrocznie. ALe szukałem odpowiedzi. I dla nich zrobiłbym wszystko.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHehe cieszę mordke jak głupi do sera. Nwm co ty masz takiego w swoich rozdziałach ze chcę się więcej i więcej . Rozdział co prawda mógł być dłuższy, ale coś mi się wydaje że to z braku czasu. Troszkę nie skorygowalas, co? :-d nie zmienia to faktu że podoba mi się i czekam na więcej ;-) .
OdpowiedzUsuń+ zapraszam serdecznie na wiecznazima.blogspot.com jeden z moich ostatnich blogów o Jelsie... No wyrasta się z tego i owego :-P. Nie ważne xdxdxd (majacze)
Czekam na Next
Royal.