~.~
-Samotna. Jestem tak bardzo samotna-Gabriela została sama w komnacie, więc nie krępowała się i mówiła do siebie.-Nie mam szans na normalne życie. Nie. Zabrałaś mi je Isabell, gdziekolwiek jesteś i cokolwiek robisz. Jeżeli w ogóle żyjesz. Zabrałaś mi ojca. Zabrałaś mi go, a ja zabrałam ci wszystko. Ale mój ojciec powróci. Bo widzisz, ja jestem ta mądrzejsza. I znajdę sposób, aby go wskrzesić. Albo...już go znalazłam...
~.~
Treningi były wyczerpujące. Niestety Isabell nie zamierzała odpuszczać. Była zdeterminowana i gotowa zrobić wszystko, by odzyskać spokój. Nie miała planu, środków, zamku, ale miała Destiny. I walczyła dla niej.
-Masz oczy po tacie.-mówiła, gdy tylko przytulała swoją małą córeczkę.-Nie poznasz go osobiście, ale na pewno będziesz tak jak on.
Chciała odzyskać Raphaela. To była jej miłość. Chciała znów poczuć jego dotyk, znów usłyszeć jego głosy i poczuć zapach. Ale na to nie było już szans. Był pod jej władzą. Na usługach Gabrieli. Słuchał się jej. Był lojalny i nie dopuściłby do śmierci kogoś tak ważnego. Dlatego musiał zginąć. Ilekroć Is o tym myślała, do jej oczu napływały łzy. Nie mogła tego zrobić, ale musiała. I znów historia będzie się powtarzać. Najpierw Jason. Jej pierwsza miłość. Teraz Raphael. Jej najprawdziwsza miłość.
Wstała rano. Najwcześniej ze wszystkich. Ubrała się szybko, uczesała włosy i wybiegła z domu. Chciała znów czuć się jak wtedy, kiedy miała jeszcze 15 lat. Wolna.
Biegła przed siebie, nad jezioro nad które chodziła co wieczór. Zanurzyła ręce w lodowatej wodzie i ochlapała sobie twarz. Zamknęła oczy i zaczęła wyrównywać oddech. Wdech i wydech, wdech i wydech...Ułożyła się wygodnie i zasnęła. Tak po prostu.
Usłyszałem szelest. Zwierzę. Nawet, jeżeli nie znajdę tu jakichś buntowników, to może coś upoluję. Podbiegam bliżej. To nie zwierzę. To ona. Kobieta, która pozostawiła pytania. Która kazała mi szukać odpowiedzi. Zanurzyła drobne ręce i oblała swoją czerwoną twarz wodą. A potem ułożyła się i zasnęła. Miałem nieodpartą ochotę podejść. Ale nie chciałem zbytnio się zbliżać. Postanowiłem, że obejdę dookoła krzak za którym stałem i ukryję się za kamieniem. O tak zrobiłem. Z tej odległości, zaledwie kilkunastu metrów, mogłem ujrzeć jej twarz. Musiałem przyznać-była śliczna. Ładniejsza od kobiet z Arendelle. I nie taka spasła jak te, które musiałem zakuwać w kajdany. Jednocześnie trochę umięśniona, więc nie mogła być księżniczką. Kim zatem była? I dlaczego Gab była na nią tak cięta? Zastanawiałem się jak ma na imię. Wyglądała mi na...Caroline. Nie, to nie to. Coś bardziej jak...Ima. Nie.
-Isabell-pomyślałem, ale chyba to powiedziałem.
To chyba tradycja, że wiecznie was za coś przepraszam. I przepraszam was teraz, ale (czas na lipne argumenty):
1) Cały weekend byłam u kuzynki.
2) Chyba dopadła mnie angina i strasznie źle się czuję.
3) Jutro poniedziałek.
4) Zamierzam napisać jeszcze rozdział na bloga "All I want...".
Wiem, rozdział kitowy i krótki, ale..wytrzymacie i nie opuścicie mnie, prawda?
Chciałam wam tylko powiedzieć, że niesamowicie się czuję z tym, ze jestem już tak daleko. Nikt z moich ''realnych'' znajomych nie wie o blogu, więc na pewno nie chcę się ''wyfejmić"(wiem, nie ma takiego słowa). To niesamowita satysfakcja, kiedy piszecie ''Fajny" ''Podoba mi się". A kiedy piszecie takie długie komentarze, to moje serduszko rośnie^^ Nie żebrze o komentarze, bo wiem, że każdy ma lepsze i gorsze dni i nie czasami chce się wam przeczytać, a tym bardziej skomentować.
Po prostu dziękuję, że jesteście.
Ja tam zawsze komentuje :-* . No i nie taki rozdział straszny, oczywiście wolę te dłuższe, ale i ten jest ładny :-3. Więc tenn.. :-* Fajnie, podoba mi się mam nadzieję na interesujący zwrot akcji na końcu historii :-D . Nawet jak nie komam to jestem, tak na zaś . :-P
OdpowiedzUsuńBye :-3
Royal