Wszyscy byli zajęci tylko jednym-szukaniem zaklęcia. Każdy, kto miał choć krztynę rozumu chciał znaleźć je pierwszy i zyskać, wprawdzie dopowiedzianą, nagrodę. Jedni mówili o górze złota, drudzy o wysokim stanowisku, a jeszcze inni o nieziemskiej mocy. Nie były to dobre intencje, a tylko pycha.
Bóle ustały, odkąd Ros zajęła się Isabell. Ta jednak nie cieszyła się tym, ani niczym innym. Myślała tylko o tym, jak pozbyć się dziecka i to jak najszybciej. Raphael zniknął gdzieś i nie pojawiał się od dawna. Is mogła myśleć o tym tylko w jeden sposób: Przestraszył się i uciekł. Nie chciała jednak wypłakiwać oczy i zachowywać się jak porzucona nastolatka. Żal i ból pokonywała godzinnymi przesiadywaniami w bibliotece. Nic jednak nie mogła znaleźć. Czuła, że zaklęcie, którego szuka nie znajduje się w żadnej znanej jej bibliotece. Szukała w Arendelle, Berk, aż w końcu zdecydowała się na odwiedzenie jeszcze jednego miejsca.
-Ruszam do Asgardu-oświadczyła wchodząc do jadalni i wprawiając wszystkich w osłupienie.
-Nie możesz!-powiedziała Elsa z troską.
-Isabell-rzekła Eira wstając i witając się skinieniem głowy.-To nie jest zbyt niebezpieczne?
Wszyscy patrzyli na zdeterminowaną Is z troską i przerażeniem.
-Ta, jasne.-odezwała się Ros jak zwykle siedząca w najdalszej części stołu. Nie przejęła się za bardzo decyzją przyjaciółki i nadal przeżuwała kanapkę.-Już widzę jak przechodzisz przez portal.
-Co masz na myśli?-zirytowana Władczyni obeszła innych i teraz stała po drugiej stronie stołu-na przeciwko Ros.
-Mówię tylko, że nie dasz rady przejść z dzieckiem przez portal-wymieniała na palcach córka.-nie masz odpowiednich warunków, twoje ciało nie jest zdolne nic wyczarować, a nawet gdybyś jakoś znalazła sposób, aby się tam dostać już nigdy nie mogła byś czarować w co wlicza się też teleportacja i powrót do domu.
-Muszę się tam znaleźć. Jak najszybciej.
-Moim zdaniem...
-Nie obchodzi mnie ono! Chcę się tam dostać natychmiast!
-Jaka ty jesteś uparta! Chodź!-zdenerwowana teraz Ros wstała z hukiem od stołu i pociągnęła za sobą Is.
Pobiegły od razu do komnaty Władczyni, gdzie wróżka zostawiła swój płaszcz. Wyjęła z niego małą fiolkę z oleistym płynem w środku.
-Natrzyj się tym, szczególnie na brzuchu.-zaczęła tłumaczyć nadal szukając coś w kieszeniach ubrania.-Ostrzegam-będzie swędzieć, ale przeżyjesz. Tutaj-rzekła podając jej w ręce małe kulki-masz swój transport. Włóż jedną pod but i rozgnieć. Znajdziesz się tam, gdzie chcesz. Ja nie chcę na to patrzeć. Wracam do SWOJEGO domu. Zostawiam ci zioła. Wiesz jak ich używać. Żegnam.
I wyszła. Tak po prostu zostawiła Isabell samą. Kolejna osoba, która zostawiła ją samą. Odetchnęła, ale bynajmniej nie z ulgą i zaczęła wykonywać polecenia Ros. Faktycznie-miejsca pokryte olejkiem strasznie swędziały i robiły się niepokojąco czerwone, ale była na tyle zdesperowana, że nie mogła sobie pozwolić na chwilę zwątpienia. Kiedy cała (teoretycznie) pokryta była mazią jedną z kulek włożyła do kieszonki z boku sukienki, a drugą pod pantofelek. W momencie, kiedy rozgniotła niewielki przedmiot poczuła niewielki ból i uczucie, jakby jej ciało pomniejszało się i powiększało jednocześnie. Było to bardziej niż dziwne, ale jeszcze dziwniej było znaleźć się w Asgardzie.
-Mocne...-pomyślała z rozbawieniem i zaczęła rozglądać się za miejscem, które powinno być biblioteką. Mijając Lokiego w swej ''normalnej'' postaci rzekła:
-Cześć.
-Co ty tu...robisz?-rzekł szczerze zaskoczony.
-Przechadzam się.-mówiła głosem miłym i przyjemnym.-Chę dostać się do biblioteki, muszę znaleźć pewne zaklęcie. Nie próbuj mnie denerwować, bo dla żadnego z nas nie będzie to dobre. Spróbuj mi coś zrobić, a oddam ci dziesięć razy mocniej. Tak, mam taką moc. A teraz zajmij się tym, co zawsze i zmykaj.
Odzywała się jak do dziecka, ale to, że musiała od rana się denerwować teraz zmieniło się w niesamowicie miły ton.
Kilka dni potem...
-A!-kolejna książka ''przypadkiem'' znalazła się na podłodze.-Czemu żadna z tych książek nie chce mi pomóc?!
Siedziała tu kolejny dzień i przetrząsnęła wszystko. Nigdzie nie było jakiejkolwiek pomocnej informacji.Była noc, a ponieważ czas trwał tu inaczej, a noc trwała co najmniej dwa razy dużej Is siedziała w nocy a spała w dzień. Była już zmęczona szukaniem igły w stogu siana. Czasami jednak wystarczy użyć sposobu.
Wstała, by rozprostować nogi. Wyszła przed bibliotekę i powoli przechodziła korytarzem. Asgard nie należał do tych zamków z cegły, gdzie wszystko jest zimne i surowe. Tutaj wszystko było złote, pełne przepychu i wykwintności. Przebywała tu wystarczająco długo by złoty kolor doprowadzał ją do szału. Postanowiła zamknąć oczy i zaufać losowi. Wsłuchiwała się w swój zdenerwowany oddech i dotykając ściany szła naprzód. Chwilę później usłyszała stłumione głosy. Rozpoznała bełkot i od razu zmierzała w jego stronę. Znalazła się pod jednymi z drzwi, które znała dobrze. Prowadziły do miejsca, gdzie znajdowali się skazani czarodzieje. Nie wiedziała dlaczego, ale coś kazało jej wejść i właśnie tam poszukać odpowiedzi. Popchnęła drzwi trzęsącymi się rękami. Nie lubiła tego miejsca. Napawało ją strachem. Wewnątrz zobaczyła trzy osoby: dwóch mężczyzn i kobietę. Siedzieli na środku podłogi w kole. Wewnątrz niego leżały patyki różnej długości. Każdy z czarodziejów przekładał je w różny sposób. Na pierwszy rzut oka Is stwierdziła, że faktycznie oszaleli i niewinna zabawa patykami. Po chwili, spostrzegła jednak, że to nie zabawa, a jeden ze sposobów liczenia w czasach, kiedy Asgard dopiero powstawał. Faktycznie nie wyglądali na obłąkanych, a na głęboko zamyślonych. Dodatkowo w pomieszczeniu panowała bezwzględna cisza i tylko raz na jakiś czas jeden z trzech osób odzywał się cicho w niezrozumiałym języku. Kiedy spostrzegli wpatrującą się w nich Is przestali i pokłonili się. Kobieta podeszła do Is i zaczęła mówić bardzo szybko, jakby brakowało jej czasu na przekazanie wszystkich informacji.
-Nic nie rozumiem-mówiła zakłopotana Władczyni. Jeden z mężczyzn w podeszłym wieku odgonił kobietę i podszedł do Is. Mówił do niej powoli i spokojnie, ale nadal w obcym języku. Widząc, że nie rozumie powtórzył: "iter in praeteritum" i pokazał drzwi biblioteki z której przyszła kobieta. Pośpieszył ją szybkim ruchem rąk i zaskoczona Isabell pobiegła do biblioteki i gorączkowo zaczęła poszukiwać informacji. Wiedziała, że nie byli szaleni, używali starożytnej metody liczenia i mówili w nieznanym jej języku. Otworzyła jedną ze starych ksiąg i szybko przekładała strony. Zatrzymała się na jednej z nich i zaczęła czytać na głos:
''Haeret Computatis-starożytna metoda liczenia pochodząca z czasów Asgardu Mniejszego. Używali jej tylko doświadczeni i bardzo wykształceni filozofowie."
''Czyli oni nie są szaleni tylko niezwykle inteligentni...-pomyślała.-Super."
-Znalazłaś coś?-powiedział Loki pojawiając się nagle w bibliotece.-Zaczyna mnie irytować twoja obecność. niszczysz mi księgozbiory.
-Asgard Mniejszy!-krzyknęła podchodząc do mężczyzny i łapiąc go za ramiona.-Iter in praeteritum. CO to znaczy?
-Podróż w przeszłość. Chociaż może wyścig w przeszłość. Wiesz jeżeli gramatycznie było by...
Nie słuchała go już a układała całą historię. Widząc to wyszedł zirytowany.
-Cofnęli się w przyszłość-mówiła na głos.-nie mają czarów, ale mają naukę. Zostali odmienieni. Muszę się cofnąć w czasie. Kiedy jeszcze nie byłam w ciąży.
Gdy tylko to powiedziała w pokoju pojawiła się czarne tornado z którego wyszła wściekła Gabriela.
-Próbuję zapewnić ci spokojną ciążę-krzyknęła.-Chcę, abyś się nim nacieszyła a ty i tak chcesz wszystko zepsuć! Nie, nie pozwolę ci zadręczać się przez tą ciążę. Dziecko musi być zdrowe, a nie takie jak ty, PORĄBANE!
-Czego ode mnie chcesz co?! Nie dostaniesz dziecka!
-Nie wkurzaj mnie!
Gab pstryknęła palcami i Is zamknęła usta a jej wzrok stał się nieobecny.
-A teraz mnie posłuchaj, Isabell. Wrócisz teraz do domu i będziesz się cieszyć ciążą. Wróci do ciebie Raphael, a wszyscy zapomną o mnie. Zapomnisz o tym, że chciałaś się pozbyć dziecka. Będziesz szczęśliwa. Będziesz trwała w tym do czasu, kiedy dziecko nie przyjdzie na świat. Wtedy czar pryśnie a ty powrócisz do swego naiwnego smutku. Kiedy tylko wrócisz zaklęcie zacznie działać. A stanie się to dokładnie-wyjęła z kieszeni Is kulkę i włożyła ją pod jej stopę.-Teraz.
I stało się.
Hej, hej, hej! Czytacie jeszcze? Mam dla was niespodziankę. Zbliżamy się do 25 000 wyświetleń! Juhu! Dlatego postanowiłam zorganizować dla was konkurs z niesamowicie ciekawą nagrodą. Ale po kolei:
Co należy zrobić, aby wygrać konkurs:
1. Zgłosić swój udział w komentarzu.
2. Napisać krótką historię ze swoimi ulubionymi postaciami z mojego bloga.
3. Wysłać ją na adres: klaudianfforever@gmail.com
Nagroda będzie tylko jedna. Co nią jest? Jeżeli już wygracie dodam waszą postać wraz z imieniem, wyglądem charakterem do opowiadania i odegra ona ważną rolę(najprawdopodobniej). Dodatkowo osoba, która wygra będzie miała niewielki wpływ na fabułę. Czas konkursu macie do 26.09.2015
Mam nadzieję, że ktoś się zgłosi. Tym czasem piszcie co myślicie o tym rozdziale.
Zgłosiłabym się, ale w tym tygodniu mam załamanie nerwowe przez szkołę xd. Jednak, jeżeli będę miała czas to na pewno coś napiszę.
OdpowiedzUsuńPS. Rozdział extra :D
Meh... Zgłaszam się w 60% xd startuje na przewodniczącego szkoły, i Nwm czy bd miała na to czas ... Po za tym w tygodniu 4 sprawdziany 😬😱 no... Zobaczymy jak to wyjdzie :*
OdpowiedzUsuńNice rozdział, fajny pomysł z transportem :) . No i oczywiście Gab :3 Great great great :3
Koffam.
C.K.
Podoba mi się. ;)
OdpowiedzUsuń