Jestem cała obolała i zmęczona. Co się stało?! Zaczęło się dzisiejszego ranka.
Promienie słońca obudziły mnie o wschodzie. Wszyscy jeszcze spali o taj porze. Nałożyłam na siebie narzutę i wyszłam na balkon. Odetchnęłam świeżym powietrzem. Zeskoczyłam i delikatnie upadłam na trawę. Dotknełam ręką ziemi i poczułam tysiące istnień budzących się do życia. Kwiaty zapraszały mnie do świta, w którym nie ma prawa żyć żaden człowiek. Mokra od rosy tra
wa łaskotała mnie w bose stopy. Kiedy byłam już w centralnym miejscu całego ogrodu poczułam, jak kwiaty zapraszają mnie do tańca. Wiatr delikatnie muskał ich liście i płatki. Usiadłam i zaczęłam medytować napawając się radością roślin. Po chwili poczułam, że oddaję się tańcu i sama z gracją poruszam się w rytm wiatru. W końcu upadłam na ziemię, zmęczona pląsami i usnęłam. Z błogiego snu obudziły mnie głosy gospodyń:
-Może zemdlała...A może...Nie żyje...-powiedziała jedna.
-Och przestań tak mówić! Pani, słyszysz mnie? Co się stało? Co robisz na ziemi?
Uśmiechnęłam się i nie otwierając oczu powiedziałam:
-Chciałam być bliżej natury, posłuchać co mają mi do powiedzenia drzewa, potańczyć z kwiatami...
-Tak...Królowa Elsa prosiła, by zjawiła się pani na śniadaniu.
-Ach śniadanie! Pysznie!-wstałam- W takim razie prowadźcie.
Po drodze zamieniłam magią zmokniętą piżamę w długą, miętową sukienkę. Zatrzymałam się przed wejściem do zamku, ponieważ zauważyłam piękną, czerwoną różę. Ukłoniłam się i powiedziałam:
-Różo, czy pozwolisz zerwać twój kwiat, by ozdobił moje włosy i aby wszyscy zobaczyli twoje nadzwyczajne piękno?
Róża zakołysała się i już wiedziałam, że mogę spokojnie zerwać jej piękny kwiat.
-Dziękuję-powiedziałam i wkładając różę we włosy dołączyłam do służby. Kiedy szłyśmy przez główny hol, jedna z gospodyń, młoda dziewczyna spytała:
-Wybacz pani mą śmiałość, ale...dlaczego pytałaś ten kwiatek o pozwolenie? Przecież nasi ogrodnicy obcinają ich tysiące.
-Widzisz, a gdyby teraz nagle i niespodziewanie wpadła tu zgraja wojowników i cię zabiła, wcześniej nie wspominając powodu?
-Byłabym zaskoczona i...nieżywa, ale co to ma wspólnego z różami?
-A gdyby tym powodem było uratowanie milionów osób? Twoja śmierć. Czy wtedy poświęciłabyś się?
-Oczywiście, że tak.
-Widzisz, ta róża też miała jakiś cel swego istnienia. A gdyby to ona miała ratować życie milionów ludzi? Musiałam najpierw zapytać, czy pozwoli mi ją zniszczyć dla mojego widzimisia. Teraz już rozumiesz? Każdy ma w życiu jakiś cel i nie możemy go zatracić.
-Tak pani już rozumiem.
-Dobrze, a teraz zjedzmy.
W jadalni Elsa karmiła małą Eirę, a Jack przyglądał się na nie z uśmiechem.
-Dzień dobry szczęśliwa rodzinko! Piękny mamy dzień, nieprawdaż? Może wybiorę się na...
-Niestety nic z tego-odezwała się królowa próbując nakarmić córkę.-Dziś masz o wiele więcej do załatwienia. Idziesz...a z resztą, niedługo sama się dowiesz. Tylko zjedz porządne śniadanie i pędź na Berk.
Oczywiście tak jak powiedziała Elsa tak zrobiłam. Na wyspie czekali na mnie Czkawka, Astrid i Nieznane.
-Zabierzemy cię dziś na spotkanie z twoim nowym nauczycielem.-powiedziała Ete.
-Nowym nauczycielem?!-powiedziałam zaskoczona.-Ale po co mi kolejny nauczyciel?!
-Moja droga, poznasz ich jeszcze wiele. A teraz chodź.- Ete otworzyła ogromny portal, przez który przeszli wszyscy.
Wkroczyliśmy na wielką arenę, na której ćwiczyli ludzie. Właściwie to masa napadała na jednego z nich, który z łatwością uwalniał się. Wyglądał na młodego chłopaka, ale pomyślałam, że to kwestia perspektywy.
-Dziś poznasz swojego nauczyciela wychowania fizycznego i sprawności.-powiedziała Hiver- To największy wojownik, jakiego zna świat. Uczył większość Władców. Raphael Vieran- najstarszy wojownik świata.
Isabell była zaskoczona. Zamiast starego mężczyzny, z śladami jakichkolwiek walk, zobaczyła nastolatka. Je go kości policzkowe jeszcze nie układały się w kwadratową szczękę, jaką widziała na obrazkach w książkach. Miał ciemne włosy, spięte do tyłu w kucyka. Ubrany był w prosty strój, bez nagolenników czy zbroi. Trzymał tylko miecz w ręce i dyszał. To on był tym, który kilka minut temu walczył na arenie.
Podszedł do Nieznanych, złapał je za przedramiona i z uśmiechem przytulił każdą z nich. Następnie stanął przed nimi.
-Witajcie!-rzekł- Tak dawno was nie widziałem. Z resztą od ostatniego razu mało pamiętam. Moje zwoje mózgowe dopiero się rozwijają. Ale skoro tu przychodzicie, macie chyba dla mnie nowego Władcę albo Władczynię.
Ete złapała go za nadgarstek i pociągnęły go ''na stronę'', jakby nie chciały bym słyszała. Po chwili odwrócił się w moją stronę, zrobił minę, jakby ktoś nadepnął mu na stopę i znów odwrócił się do nich. W końcu spokojnie włożył miecz do pochwy i podszedł do mnie.
-Witaj pani!-powiedział, klękając.-Jestem zaszczycony, że będę mógł cię nauczać.-wstał.-Kto jest twoim opiekunem?
-Oto oni.-powiedziałam, pokazując na Czkawkę i Astrid, stojących obok.
-Jaka jest wasza godność?
-Czkawka z Berk.-powiedział chłopak skłaniając głowę.
-Astrid z Berk.-powtórzyła dziewczyna.
-Dobrze. Pani Isabell idź i wybierz broń, jaką najlepiej ci walczyć.
Po krótkiej rozmowie, wyciągnął miecz i powiedział do mnie:
-A więc pani, pokaż co potrafisz.
Zaczęłam go atakować używając wszystkich umiejętności jakich do tej pory się nauczyłam, ale każdy ruch on odparował z łatwością. Zaskoczyła mnie jego szybkość i siła. Przewidywał każdy mój ruch. W końcu to on zaatakował i powalił mnie na ziemię. Upadłam na plecy i jęknęłam z bólu.
-Musimy jeszcze dużo popracować. Jeszcze nie raz upadniesz. Jutro zaczynamy lekcje. Oczekuję, że będziesz punktualnie o 5:00. A teraz możesz już iść.
Z trudem podniosłam się z ziemi i powiedziałam:
-Może pokonałeś mnie dziś, ale jesteś po to, byś mnie nauczył jak mam cię pokonać. Widzisz we mnie tylko słabą dziewczynę, ale ty sam jesteś w moim wieku! Nie jesteś wcale mądrzejszy ode mnie!
Stanął nagle i odwrócił się w moją stronę.
-Jesteś zawzięta i masz charakterek. To dobrze. Teraz musisz się nauczyć przekładać to na walkę.
Potem przeszliśmy przez portal wraz z nim. Ulokował się na piętrze w zamku Arendelle. Zapragnął mieć pokój z balkonem. Ciężko było to spełnić, ale udało się. Wieczorem poszłam do Nieznanych. Chciałam się dowiedzieć, kim, albo czym jest Raphael. Printemps opowiedziała mi pewną historię:
''Dawno, dawno temu w małej wiosce narodził się chłopiec. Nadano mu imię Raphael, jak pierwszy członek kalanu i Vieran po dziadku. Gdy osiągnął wiek lat 15 mógł wybrać swoją drogę-albo drogę miłości albo walki.Wybrał miłość, bo zawsze przerażała go wizja mordu. Pewnego dnia, wyruszył o poranku na polowanie. Niestety nie złapał nic. Jednak kiedy wrócił do wioski nikogo już nie było. Domy były spalone, a ciała martwych ludzi walały się po ulicach. Na jednym z nich wydrapany był znak przeciwnego klanu. Wtedy w Raphaela wezbrała złość i na mocy Bogów zmienił swe przeznaczenie. Ćwiczył każdego dnia, aż w końcu nie było mu równych. Wtedy spotkał nas, a my zaproponowałyśmy mu dom, w zamian za naukę przyszłych Władców. Zgodził się oczywiście. Jednak już nigdy potem nie mógł wrócić do swojego świata. Pewnego razu jednak miała rozegrać się bitwa stulecia pomiędzy wróżkami a nimfami. Królowa wróżek błagała, byśmy pomogły. Raphael zgodził się. A był wtedy już bardzo stary. Wiedział, że może zginąć, dlatego pozwoliłyśmy mu dokonać zemsty. Wiedziałyśmy co czuł. Zabił wodza klanu, który przed laty zabił ludzi z jego wioski, a wojowników zagarnął do wojny. Wróżki zwyciężyły, ale Raphael odniósł ciężką ranę i umierał. Zostało mu mało czasu. Siedział samotnie i przeglądał księgi. Aż w końcu pewnego dnia uciekł. Podobno wędrował przez kilka tygodni w poszukiwaniu Magicznego Kamienia spełniającego życzenia. Jednak po tylu dniach rana stał się już całkiem śmiertelna i ogłuszony bólem upadł w jednym z lasów. Ból był tak potężny, że chciał się zabić, dlatego wziął pierwszego lepszego kamienia i już chciał się śmiertelnie uderzyć, gdy głaz zaczął świecić. Przed nim ukazał się mały duch, przemawiający do niego cicho i spokojnie:
>>Czego chcesz? Zbudziłeś mnie ze snu. Masz dobre serce.<<
Mówiła pojedynczymi zdaniami, dlatego trzeba było czasami domyślać się o co chodzi.
>>Pani, lata temu zostałem pozbawiony rodziny i przyjaciół. Całkowicie oddałem się walce. Jednak wiem, że to nie było moje przeznaczenie. Proszę pozwól mi żyć od nowa , znaleźć moją ukochaną, założyć rodzinę<<
>>Znam twoje życie. Dlatego teraz urodzisz się na nowo. Pomagałeś ludziom. Zachowasz swe umiejętności. Będziesz dorastał wraz ze swoją wybranką. A teraz spij<<
Ludzie mówią, że urodził się jako noworodek i wychowała go para od lat czekająca na dziecko. Inni twierdza, że został odmłodzony do wieku, w którym już potrafił sam przeżyć. Nie wiadomo jednak co jest prawdą. Jeszcze nikomu o tym nie mówił. Teraz wiedz, że ma on ogromne doświadczenie.''
Naprawdę dobrze Piszesz ;-) czekam na nexta
OdpowiedzUsuń