'' Przebudzenie''
Jej komnata była niewielka w porównaniu z pokojem w Arendelle. Małe okno nad łóżkiem wpuszczało delikatne światło gwiazd (nie widziała księżyca). Nie mogła zasnąć przez całą noc. Rozmyślała o tym, co zarządzi Loki, co jej się tu przytrafi. Zastanawiała się też, co robi teraz Raphael i jej przyjaciele. Tęskniła do Berk i odgłosów ''śpiewających'' smoków. Próbowała uspokoić oddech i wprowadzić swoje ciało w stan znudzenia, jednak na próżno. Co raz to nowe myśli nawiedzały jej umysł. w końcu znużona swymi przemyśleniami, zasnęła.
Obudziła się sama, bez przymusu. Nie wiedziała, która jest godzina, ani co ją czeka. Wstała i po krótkiej toalecie wyszła z komnaty. Znów zaczęła oglądać obrazy na ścianach udając się do sali tronowej. Ludzie patrzący z nich wyglądali jak arystokraci z innej planety. Może i to dziwnie brzmi, ale wydawało się jej, jakby każdy z nich był smutny. Każdy bez wyjątku.
Na tronie nikogo nie było. Nie było tam też żadnej straży, rycerzy, czy nawet służby. Postanowiła więc iść do komnaty władcy. Przed drzwiami do niej stało 5 strażników. Wyglądali na niespokojnych. Kiedy podchodziła bliżej, nawet nie próbowali ją zatrzymać. Dopiero, gdy była już milimetry od klamki, obejrzała się do tyłu. Nie było jednego strażnika. Teraz już się nie zastanawiała. Weszła do komnaty i rzekła:
-Dzień dobry! Która godzina?
-Już dawno minęło południe.-odpowiedział Loki.
-Co? Dlaczego nikt mnie nie obudził?! Ja...
-Jesteś moim gościem, niemądrze byłoby, gdybym budził cię wcześniej, aniżeli tego potrzebujesz. Zwłaszcza, że nie spałaś całą noc.
-Skąd ty...?
-Ja też nie spałem długo. Chciałem się dowiedzieć nieco o tobie i wybrać, co chcę w zamian z moją...pomoc.
-Naprawdę? Co to w takim razie jest?
- Poznałem twoje życie, obejrzałem sobie twoją komnatę, przyjaciół... Odwiedziłem nawet Nieznane, bo tak je nazywacie, prawda?
-Tak....Zaraz co u nich? Jak się do nich udałeś?
-Może o tym później. A teraz daj mi proszę dokończyć. Kiedy tak oglądałem, jak tam żyjesz, na półce obok okna, zauważyłem kilkanaście tomów...książek , opowieści? Nie wiem jak to nazwać. Każda z nich miała inny tytuł, ale tego samego autora: ciebie. Wystarczy, za naukę, zwiedzanie i ewentualną pomoc, że oddasz mi każdą z nich. Każdy dokończony oryginał ma trafić do mnie.
-Tylko to? Dlaczego tak bardzo ci zależy na tych moich....nieskończonych wypocinach? Co one mają takiego w sobie?
-Dowiesz się w swoim czasie. Rozumiem, że zgadzasz się na moje warunki?
-Jeśli ty zgadzasz się na moje, obiecuję, że dostarczę ci tomy.
Uścisnęli dłonie, a nad nimi pojawiła się świecąca powłoczka. Oboje poczuli dotyk fizyczny jak i duchowy.
- W takim razie, skoro już tu zostaję, chcę większą komnatę. A w czasie, gdy będziecie ją przygotowywać, chcę spędzić czas w lochu. Ale n ie takim zwykłym. Dokładnie w tym, w którym byłeś uwięziony.
Loki był wyraźnie zaskoczony. Przez chwilę spoglądał prosto w oczy Isabell, a potem odwrócił wzrok i patrzył na podłogę.
-Nie wiem, jaki masz w tym cel, ale skoro chcesz....zapraszam.
Szli z eskortą 4 strażników. Już od wejścia poczuła i zobaczyła znudzonych i zażenowanych więźniów. Słyszała komentarze typu ''Mmm...Nowa pani do nas przyszła?'' albo ''Czym sobie zasłużyła taka mała panienka?''. Na początku trochę ją to denerwowało, ale potem zaczęła czuć jakieś nieznane jej uczucie. Coś jak smutek pomieszany ze złem i grozą. Wiedziała, że zbliża się do jego lochu.
Potem trochę szamotaniny, ponieważ znajdowało się tam już kilka więźniów. Jednak bez trudu przenieśli ich do innej celi.
Isabell weszła do lochu.' Przebudzenie''
Znów dziękuję nieznanej i Nice_Xx za komentarze, które bardzo mnie budują.
Napiszcie mi swoją opinię o tym rozdziale i swoje domysły, po co tak wielka władczyni, chciała pójść do lochu, jak zwykły przestępca?
sobota, 28 marca 2015
środa, 25 marca 2015
Rozdział 3
''Jestem Loki z Asgardu!''
-Panie!-powiedział Heimdall do starszego mężczyzny siedzącego na tronie- Do Asgardu przybyła właśnie jakaś...materia.Wygląda jak człowiek. Nie chce jednak się przedstawić. Wydaje się istotą rozumną, ale...
-Po pierwsze-powiedziała Isabell nie spoglądając ani na chwilę na władcę. Spoglądała na ściany i podłogę, ale nie na niego.-...nie chcę być nazywana ''materią'', bo jestem takim samym stworzeniem jakim jesteście wy. Po drugie nie przedstawiłam się, bo, jak już mówiłam, to byłoby niemądre.-Teraz stała już blisko tronu i skłaniając się powoli powiedziała-Jeśli jesteś Władcą tego...świata, mogę ci się przedstawić. Mogę też określić moje zamiary, ale chcę, byśmy zrobili to na osobności. Oko w oko.
-Skąd pewność, że ci zaufam?-powiedział Władca.
-Wcale nie musisz mi ufać, przy najmniej nie teraz. Na pewno jednak chcesz się dowiedzieć, skąd pochodzę i kim jestem, prawda?
Władca popatrzył na nią, a potem machając władczo ręką do Heimdalla wstał i rzekł:
-A więc zapraszam do mojej komnaty. Oko w oko.
Przeszli kilkanaście metrów. Wtedy Is starała się uspokoić i znaleźć jak najlepsze słowa. Dotarli do ogromnych drzwi. Władca rozkazał służbie odejść.
-W takim razie może zechcesz mi powiedzieć kim jesteś?
-Nie w takiej postacie. Twojej prawdziwej postaci.
Władca wyraźnie się zmieszał, jednak zaraz zdołał się opanować.
-Wyjaśnij...
-Nie chcę pytać, gdzie jest prawdziwy władca. Nie chcę, też mówić, że ty nim nie jesteś. Oboje dobrze wiemy, że jesteś kimś zupełnie innym. Zatem kim? Hologramem? Kogo?
Trwali chwilę w ciszy. Żadne nie odważyło się poruszyć. Nagle postać władcy zaczęła się świecić jasnym blaskiem. Powoli zaczął się przeistaczać w młodego, przystojnego mężczyznę. Miał czarne włosy, tajemnicze spojrzenie i ubrany był w coś w rodzaju zbroi. Uśmiechał się lekko i tajemniczo.
-Jestem Loki z Asgardu!-rzekł po chwili swym lekko ochrypłym głosem.
-Przepraszam, nie dosłyszałam....Kto?-powiedziała Isabell.
-Jestem Loki z Asgardu!
-Nadal nie słyszę, czyżby to...może zła akustyka...mógłbyś powtórzyć?
-Jestem Loki z Asgardu!
Sytuacja parę razy się powtórzyła, a widząc poirytowanie Lokiego Is zaśmiała się.
-Dokładnie to wiem!-powiedziała.
-To dlaczego...?-spytał oszołomiony mężczyzna.
-Bo lubię, gdy to mówisz. Już wyjaśniam. Świat, z którego pochodzę, jest...inny. Widzisz, tam byłeś uważany za bóstwo. Ludzie uwielbiali cię. Mówili, że jesteś najlepszą negatywną postacią, ze wszystkich jakie istnieją. Podziwiali cię. Niektórzy woleli ciebie zamiast...Thora. Wtedy jeszcze tego nie rozumiałam. Ale widzisz, nie o o mnie tu mowa, ale o tobie. Przychodzę do ciebie z jasnym celem. Chcę pozostać tutaj miesiąc. Poznać historię, przeczytać księgi, poznać ludzi, a także...nauczyć się tego, co potrafisz ty. Oprócz tego, wspomożesz mnie swymi siłami wojskowymi zawsze, gdy będę tego oczekiwała.
-Skoro tak dobrze mnie znasz...-powiedział przekręcając się w swoim siedzeniu.-...zapewne wiesz, że będę coś za to chciał, prawda?
-Tak, wiem o tym, dlatego podaruję ci moją dowolną umiejętność...
-Nie! Pozwól, że sam wybiorę, czego chcę. Ale mimo tych...opowieści, nadal mi się nie przedstawiłaś.
-No tak, gdzie moje maniery, jestem Isabell Cornelia Anna Julia Władczyni Wszelkich Światów.
Loki zaczął się...śmiać. Is stała tak zdziwiona, bo zdecydowanie nie takiej odpowiedzi oczekiwała.
-Przepraszam.-powiedział rozbawiony.- Już o was gdzieś słyszałem, że jesteście niby tacy potężni, że macie prawo wszystkimi walczyć...pfff! Tak oczywiście, moja pani....Hahahaha!
-Czyli uważasz mnie za wariatkę? W takim razie sprawdź mnie...
Do komnaty wpadła zgraja strażników. Atakowali oni Is, ale ta, z łatwością sobie z nimi radziła. Jednych ogłuszała, drugim zamrażała broń, a trzecich po prostu pokonywała w walce. Kiedy już żaden z nich się nie ruszał i nie atakował, powiedziała:
-Proszę, a teraz...zgadzasz się na moją umowę?
-To zależy. Potrzebuję czasu Na razie zostaniesz w komnacie do jutra. Wtedy wszystko się wyjaśni.
Dziękuje Anonimowemu użytkownikowi, który się niestety nie podpisał, ale skomentował poprzedni rozdział i patrycji jagiełło.
-Panie!-powiedział Heimdall do starszego mężczyzny siedzącego na tronie- Do Asgardu przybyła właśnie jakaś...materia.Wygląda jak człowiek. Nie chce jednak się przedstawić. Wydaje się istotą rozumną, ale...
-Po pierwsze-powiedziała Isabell nie spoglądając ani na chwilę na władcę. Spoglądała na ściany i podłogę, ale nie na niego.-...nie chcę być nazywana ''materią'', bo jestem takim samym stworzeniem jakim jesteście wy. Po drugie nie przedstawiłam się, bo, jak już mówiłam, to byłoby niemądre.-Teraz stała już blisko tronu i skłaniając się powoli powiedziała-Jeśli jesteś Władcą tego...świata, mogę ci się przedstawić. Mogę też określić moje zamiary, ale chcę, byśmy zrobili to na osobności. Oko w oko.
-Skąd pewność, że ci zaufam?-powiedział Władca.
-Wcale nie musisz mi ufać, przy najmniej nie teraz. Na pewno jednak chcesz się dowiedzieć, skąd pochodzę i kim jestem, prawda?
Władca popatrzył na nią, a potem machając władczo ręką do Heimdalla wstał i rzekł:
-A więc zapraszam do mojej komnaty. Oko w oko.
Przeszli kilkanaście metrów. Wtedy Is starała się uspokoić i znaleźć jak najlepsze słowa. Dotarli do ogromnych drzwi. Władca rozkazał służbie odejść.
-W takim razie może zechcesz mi powiedzieć kim jesteś?
-Nie w takiej postacie. Twojej prawdziwej postaci.
Władca wyraźnie się zmieszał, jednak zaraz zdołał się opanować.
-Wyjaśnij...
-Nie chcę pytać, gdzie jest prawdziwy władca. Nie chcę, też mówić, że ty nim nie jesteś. Oboje dobrze wiemy, że jesteś kimś zupełnie innym. Zatem kim? Hologramem? Kogo?
Trwali chwilę w ciszy. Żadne nie odważyło się poruszyć. Nagle postać władcy zaczęła się świecić jasnym blaskiem. Powoli zaczął się przeistaczać w młodego, przystojnego mężczyznę. Miał czarne włosy, tajemnicze spojrzenie i ubrany był w coś w rodzaju zbroi. Uśmiechał się lekko i tajemniczo.
-Jestem Loki z Asgardu!-rzekł po chwili swym lekko ochrypłym głosem.
-Przepraszam, nie dosłyszałam....Kto?-powiedziała Isabell.
-Jestem Loki z Asgardu!
-Nadal nie słyszę, czyżby to...może zła akustyka...mógłbyś powtórzyć?
-Jestem Loki z Asgardu!
Sytuacja parę razy się powtórzyła, a widząc poirytowanie Lokiego Is zaśmiała się.
-Dokładnie to wiem!-powiedziała.
-To dlaczego...?-spytał oszołomiony mężczyzna.
-Bo lubię, gdy to mówisz. Już wyjaśniam. Świat, z którego pochodzę, jest...inny. Widzisz, tam byłeś uważany za bóstwo. Ludzie uwielbiali cię. Mówili, że jesteś najlepszą negatywną postacią, ze wszystkich jakie istnieją. Podziwiali cię. Niektórzy woleli ciebie zamiast...Thora. Wtedy jeszcze tego nie rozumiałam. Ale widzisz, nie o o mnie tu mowa, ale o tobie. Przychodzę do ciebie z jasnym celem. Chcę pozostać tutaj miesiąc. Poznać historię, przeczytać księgi, poznać ludzi, a także...nauczyć się tego, co potrafisz ty. Oprócz tego, wspomożesz mnie swymi siłami wojskowymi zawsze, gdy będę tego oczekiwała.
-Skoro tak dobrze mnie znasz...-powiedział przekręcając się w swoim siedzeniu.-...zapewne wiesz, że będę coś za to chciał, prawda?
-Tak, wiem o tym, dlatego podaruję ci moją dowolną umiejętność...
-Nie! Pozwól, że sam wybiorę, czego chcę. Ale mimo tych...opowieści, nadal mi się nie przedstawiłaś.
-No tak, gdzie moje maniery, jestem Isabell Cornelia Anna Julia Władczyni Wszelkich Światów.
Loki zaczął się...śmiać. Is stała tak zdziwiona, bo zdecydowanie nie takiej odpowiedzi oczekiwała.
-Przepraszam.-powiedział rozbawiony.- Już o was gdzieś słyszałem, że jesteście niby tacy potężni, że macie prawo wszystkimi walczyć...pfff! Tak oczywiście, moja pani....Hahahaha!
-Czyli uważasz mnie za wariatkę? W takim razie sprawdź mnie...
Do komnaty wpadła zgraja strażników. Atakowali oni Is, ale ta, z łatwością sobie z nimi radziła. Jednych ogłuszała, drugim zamrażała broń, a trzecich po prostu pokonywała w walce. Kiedy już żaden z nich się nie ruszał i nie atakował, powiedziała:
-Proszę, a teraz...zgadzasz się na moją umowę?
-To zależy. Potrzebuję czasu Na razie zostaniesz w komnacie do jutra. Wtedy wszystko się wyjaśni.
Dziękuje Anonimowemu użytkownikowi, który się niestety nie podpisał, ale skomentował poprzedni rozdział i patrycji jagiełło.
piątek, 20 marca 2015
Rozdział 2
''Heimdall''
(polecam ścieżkę dźwiękową nr.2)
Poczuła ogromny nacisk na każdą oddzielną część ciała. Głowa, ręce, nogi-wszystko pulsowało. Kiedy miała wrażenie, że już nie wytrzyma, że coś idzie nie tak, poczuła twardy grunt pod nogami. Otworzyła powoli oczy i ujrzała pomieszczenie ze złotymi ścianami. Stała tak przez kilka chwil, gdy ujrzała wysokiego, przysadzistego mężczyznę. Ubrany w złoto człowiek rzekł:
-Wróg czy przyjaciel?-głos miał niski i doniosły. Jego dykcja sprawiała, że wydawał się dobrze wykształcony.
-Na pewno nie wróg. Możliwe, że przyjaciel.-powiedziała Isabell, starając się akcentować każde słowo. Jednak przy głębokim głosie mężczyzny, jej wydawał się ledwie ćwierkaniem pisklęcia.- Zaprowadź mnie do swego pana człowieku!
-Nazywam się Heimdall.
-Dobrze, a więc Heimdallu, zaprowadź mnie do swojego władcy.
-Nie poznam twojej godności?
-Jestem zbyt rozważna, by podawać swe imię wszystkim.
Mężczyzna wyraźnie się oburzył, ale zaraz przybrał delikatny uśmiech i wskazując wyjście rzekł:
-A więc zapraszam Nieznana Pani.
Kiedy wyszli z ów pomieszczenia Is oślepiło świtało. Nie wiedziała skąd pochodziło, bo na niebie nie widać było słońca.
''A więc to jest ten Asgard?''-pomyślała. Potężne budynki dotykały chmur. A właściwie czegoś, co przypominało chmury, bo te były czymś w rodzaju szybko przemieszczających się stad ptaków.
Spojrzała w dół. Szli po moście, który był czymś w rodzaju zbiorowiska żyłek i hologramów razem wziętych. Patrząc tak w dół spostrzegła na sobie kwiatowo-zieloną sukienkę. Krótka peleryna powiewała jej z tyłu. Włosy, w które wpięte było małe kwiaty, powiewały pod wpływem wiatru, który wywoływała ruchem.
Nawet się nie spostrzegła, kiedy weszła do bogato zdobionego zamku.
-Poczekaj tu.-powiedział Heimdall nie przestając iść.
Dziewczyna posłuchała się go, oglądając przepiękne wnętrze zamku, a właściwie szukając nieprzyjaznego elementu.
Krótki? Tak wiem, ale to nie przypadek. Pod ostatnim rozdziałem NIE POJAWIŁ SIĘ ANI JEDEN KOMENTARZ!!! Nie chcę was straszyć, ale jeśli ktokolwiek tu wejdzie, przeczyta i nie skomentuje, znajdę go, a następnie zniszczę spamem i innymi formami INTERNETOWEJ ZEMSTY!!! XD A tak na poważnie, macie dwie drogi:
1. Skomentować ten post i zyskać sobie kolejny już w ten weekend :)
2. Nie skomentować go i zyskać sobie nieodwracalne zamknięcie bloga :(
Zapraszam też do komentowania zakładki ''Bohaterowie''. Myślę, że dacie radę :) A teraz bardzo dziękuję nieznanej, że jako jedyna komentowała moje wcześniejsze posty, nie wiem co z ostatnim?-? polecam ścieżkę dźwiękową nr.2)
(polecam ścieżkę dźwiękową nr.2)
Poczuła ogromny nacisk na każdą oddzielną część ciała. Głowa, ręce, nogi-wszystko pulsowało. Kiedy miała wrażenie, że już nie wytrzyma, że coś idzie nie tak, poczuła twardy grunt pod nogami. Otworzyła powoli oczy i ujrzała pomieszczenie ze złotymi ścianami. Stała tak przez kilka chwil, gdy ujrzała wysokiego, przysadzistego mężczyznę. Ubrany w złoto człowiek rzekł:
-Wróg czy przyjaciel?-głos miał niski i doniosły. Jego dykcja sprawiała, że wydawał się dobrze wykształcony.
-Na pewno nie wróg. Możliwe, że przyjaciel.-powiedziała Isabell, starając się akcentować każde słowo. Jednak przy głębokim głosie mężczyzny, jej wydawał się ledwie ćwierkaniem pisklęcia.- Zaprowadź mnie do swego pana człowieku!
-Nazywam się Heimdall.
-Dobrze, a więc Heimdallu, zaprowadź mnie do swojego władcy.
-Nie poznam twojej godności?
-Jestem zbyt rozważna, by podawać swe imię wszystkim.
Mężczyzna wyraźnie się oburzył, ale zaraz przybrał delikatny uśmiech i wskazując wyjście rzekł:
-A więc zapraszam Nieznana Pani.
Kiedy wyszli z ów pomieszczenia Is oślepiło świtało. Nie wiedziała skąd pochodziło, bo na niebie nie widać było słońca.
''A więc to jest ten Asgard?''-pomyślała. Potężne budynki dotykały chmur. A właściwie czegoś, co przypominało chmury, bo te były czymś w rodzaju szybko przemieszczających się stad ptaków.
Spojrzała w dół. Szli po moście, który był czymś w rodzaju zbiorowiska żyłek i hologramów razem wziętych. Patrząc tak w dół spostrzegła na sobie kwiatowo-zieloną sukienkę. Krótka peleryna powiewała jej z tyłu. Włosy, w które wpięte było małe kwiaty, powiewały pod wpływem wiatru, który wywoływała ruchem.
Nawet się nie spostrzegła, kiedy weszła do bogato zdobionego zamku.
-Poczekaj tu.-powiedział Heimdall nie przestając iść.
Dziewczyna posłuchała się go, oglądając przepiękne wnętrze zamku, a właściwie szukając nieprzyjaznego elementu.
Krótki? Tak wiem, ale to nie przypadek. Pod ostatnim rozdziałem NIE POJAWIŁ SIĘ ANI JEDEN KOMENTARZ!!! Nie chcę was straszyć, ale jeśli ktokolwiek tu wejdzie, przeczyta i nie skomentuje, znajdę go, a następnie zniszczę spamem i innymi formami INTERNETOWEJ ZEMSTY!!! XD A tak na poważnie, macie dwie drogi:
1. Skomentować ten post i zyskać sobie kolejny już w ten weekend :)
2. Nie skomentować go i zyskać sobie nieodwracalne zamknięcie bloga :(
Zapraszam też do komentowania zakładki ''Bohaterowie''. Myślę, że dacie radę :) A teraz bardzo dziękuję nieznanej, że jako jedyna komentowała moje wcześniejsze posty, nie wiem co z ostatnim?-? polecam ścieżkę dźwiękową nr.2)
niedziela, 15 marca 2015
Rozdział 1
"Pierwsza podróż"
(polecam ścieżkę dźwiękową 4)
-Możesz cofnąć się swoim umysłem i wystarczy namiastka jakiegoś świata, który znałaś już wcześniej, by móc się do niego przenieść.-Mówiła Ete.- Jeżeli go znasz, znaczy to, ze ktoś wcześniej go wymyślił i nie trzeba tego powtarzać. Spróbuj sobie coś takiego przypomnieć, tuż przed snem. A teraz może ty mi coś opowiesz?
-Ale co?-powiedziała Isabell. Po pięciu latach miała już prawie 18 lat. Grzywka opadała jej na lewe oko. Na jej twarzy było widać kobiece rysy. Siedziała teraz przy kominku i bawiła się ogniem, żucając przeróżne zaklęcia.- U mnie nic się nie dzieje.
-A jak tam twoja szkoła?
-Dobrze, to znaczy chyba. Właśnie dawno tam nie byłam. Muszę tam jutro zajrzeć.
-Powiedz, co z twoją opowieścią.
Isabell wychodziła teraz co wieczór, by opowiadając bajki dzieciom. Jednak przez 3 lata nie dokończyła ani jednej historii.
-Ach, tak jak zwykle. Księżniczka czeka na księcia i...koniec. Myślę, że nie powinnam już opowiadać dzieciom bajek. Co mogą sobie pomyśleć? Że nie potrafię normalnie zakończyć baśni?
-To tylko dzieci, a twoje opowieści, mimo, że bez końca i tak wciągają niesamowicie słuchacza. Nawet nie wiesz, jak jesteśmy z ciebie dumni.
-Kto?
-Wszyscy. A teraz idź już spać, dobrze?
-No...dobrze.
Kładąc się zrobiła tak, jak przykazała jej Ete, jednak nic sobie nie przypomniała. Nie przed snem, w którym pojawiła się mgła tego, co powinna sobie przypomnieć wcześniej. Rano pobiegła szybko do Nieznanych i krzycząc:
-Wyruszam! Wyruszam teraz!
Zbudziła cały zamek.
-Co się stało?!-zapytała Printemps. Mimo wczesnej pory, zawsze każda z Nieznanych wyglądała idealnie.
-Ete! Dziękuję, że mnie tego wczoraj nauczyłaś! Chce tam iść! Teraz!
-Gdzie?!-Wtrąciła się Hiver, wyraźnie niezadowolona z hałasu.-Nigdzie nie puścimy cię w takim stanie. Zachowujesz się jak źrebak, który pierwszy raz zobaczył śnieg. Poza tym najpierw zjesz i opowiesz nam co takiego się wydarzyło.
-Ale...
-Żadne ale.-powiedziała wreszcie Ete.- Hiver ma rację. Idź się ubierz i zajedź do ogrodu. Dziś zjemy na świeżym powietrzu.
Przy śniadaniu Isabell aż rozpierała energia. Dopiero w komnacie odwiedziły ją Nieznane a także opiekunowie(Astrid i Czkawka).
-A teraz na spokojnie gdzie chcesz się udać?-zaczęła Ete.
-Do Asgardu, krainy, która była przedstawiona w filmie Thor, w moim świecie.
-Czy to na pewno bezpieczne?-wtrącił się Czkawka.-Możemy być pewni, że wróci tu cała i zdrowa?
-Tak, dokładnie wiemy, co to za świat. Nie ma się czym martwić.
-W takim razie proszę.
-Isabell, to pierwsza taka twoja podróż. nie otwieraj portalu, tylko myśl o tym miejscu. My, przez ciebie, postaramy się go otworzyć. Gdyby cokolwiek się działo, przestań, a i my przestaniemy.
-Dobrze.
-W takim razie masz nasze błogosławieństwo. Na ile chcesz tam wyruszyć.
-Na miesiąc. W tym czasie...
-Miesiąc to za długo!-powiedziała Astrid.-Nie mogę na to pozwolić. Co z ludem, co oni będą mówić?
-Powiecie im, ze wyruszyłam w ważną podróż. A teraz muszę już iść.
Myślała o tym, jak najintensywniej umiała. A właściwie myślała o jednej osobie, z którą chciała się spotkać. Ani się nie obejrzała, a przed nią stał ogromny portal, większy niż dotychczas. Przechodząc, obejrzała się za siebie i zobaczyła twarz Raphaela. To wszystko czego chciała.
____________________________________________________________________________
A więc tak wygląda pierwszy rozdział drugiej części. Piszcie co myślicie o nim, o wyglądzie bloga.
O kim myślała Isabell? (polecam ścieżkę dźwiękową 4)
(polecam ścieżkę dźwiękową 4)
-Możesz cofnąć się swoim umysłem i wystarczy namiastka jakiegoś świata, który znałaś już wcześniej, by móc się do niego przenieść.-Mówiła Ete.- Jeżeli go znasz, znaczy to, ze ktoś wcześniej go wymyślił i nie trzeba tego powtarzać. Spróbuj sobie coś takiego przypomnieć, tuż przed snem. A teraz może ty mi coś opowiesz?
-Ale co?-powiedziała Isabell. Po pięciu latach miała już prawie 18 lat. Grzywka opadała jej na lewe oko. Na jej twarzy było widać kobiece rysy. Siedziała teraz przy kominku i bawiła się ogniem, żucając przeróżne zaklęcia.- U mnie nic się nie dzieje.
-A jak tam twoja szkoła?
-Dobrze, to znaczy chyba. Właśnie dawno tam nie byłam. Muszę tam jutro zajrzeć.
-Powiedz, co z twoją opowieścią.
Isabell wychodziła teraz co wieczór, by opowiadając bajki dzieciom. Jednak przez 3 lata nie dokończyła ani jednej historii.
-Ach, tak jak zwykle. Księżniczka czeka na księcia i...koniec. Myślę, że nie powinnam już opowiadać dzieciom bajek. Co mogą sobie pomyśleć? Że nie potrafię normalnie zakończyć baśni?
-To tylko dzieci, a twoje opowieści, mimo, że bez końca i tak wciągają niesamowicie słuchacza. Nawet nie wiesz, jak jesteśmy z ciebie dumni.
-Kto?
-Wszyscy. A teraz idź już spać, dobrze?
-No...dobrze.
Kładąc się zrobiła tak, jak przykazała jej Ete, jednak nic sobie nie przypomniała. Nie przed snem, w którym pojawiła się mgła tego, co powinna sobie przypomnieć wcześniej. Rano pobiegła szybko do Nieznanych i krzycząc:
-Wyruszam! Wyruszam teraz!
Zbudziła cały zamek.
-Co się stało?!-zapytała Printemps. Mimo wczesnej pory, zawsze każda z Nieznanych wyglądała idealnie.
-Ete! Dziękuję, że mnie tego wczoraj nauczyłaś! Chce tam iść! Teraz!
-Gdzie?!-Wtrąciła się Hiver, wyraźnie niezadowolona z hałasu.-Nigdzie nie puścimy cię w takim stanie. Zachowujesz się jak źrebak, który pierwszy raz zobaczył śnieg. Poza tym najpierw zjesz i opowiesz nam co takiego się wydarzyło.
-Ale...
-Żadne ale.-powiedziała wreszcie Ete.- Hiver ma rację. Idź się ubierz i zajedź do ogrodu. Dziś zjemy na świeżym powietrzu.
Przy śniadaniu Isabell aż rozpierała energia. Dopiero w komnacie odwiedziły ją Nieznane a także opiekunowie(Astrid i Czkawka).
-A teraz na spokojnie gdzie chcesz się udać?-zaczęła Ete.
-Do Asgardu, krainy, która była przedstawiona w filmie Thor, w moim świecie.
-Czy to na pewno bezpieczne?-wtrącił się Czkawka.-Możemy być pewni, że wróci tu cała i zdrowa?
-Tak, dokładnie wiemy, co to za świat. Nie ma się czym martwić.
-W takim razie proszę.
-Isabell, to pierwsza taka twoja podróż. nie otwieraj portalu, tylko myśl o tym miejscu. My, przez ciebie, postaramy się go otworzyć. Gdyby cokolwiek się działo, przestań, a i my przestaniemy.
-Dobrze.
-W takim razie masz nasze błogosławieństwo. Na ile chcesz tam wyruszyć.
-Na miesiąc. W tym czasie...
-Miesiąc to za długo!-powiedziała Astrid.-Nie mogę na to pozwolić. Co z ludem, co oni będą mówić?
-Powiecie im, ze wyruszyłam w ważną podróż. A teraz muszę już iść.
Myślała o tym, jak najintensywniej umiała. A właściwie myślała o jednej osobie, z którą chciała się spotkać. Ani się nie obejrzała, a przed nią stał ogromny portal, większy niż dotychczas. Przechodząc, obejrzała się za siebie i zobaczyła twarz Raphaela. To wszystko czego chciała.
____________________________________________________________________________
A więc tak wygląda pierwszy rozdział drugiej części. Piszcie co myślicie o nim, o wyglądzie bloga.
O kim myślała Isabell? (polecam ścieżkę dźwiękową 4)
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ OFICJALNY KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
piątek, 13 marca 2015
10.000!!!!!
Właśnie wbiło was tu PONAD 10.000 ODWIEDZAJĄCYCH!!!!!!!!!!! Dziękuję!!! Nowy rozdział, a także całkowita zmiana bloga już w niedzielę!!!!
poniedziałek, 9 marca 2015
Pytanie, rozdział, informacje
Hej!
Wiem, że długo nie było rozdziałów i widzę, że wasza aktywność bardzo spadła. Juz wten weekend zamierzam dodać nowy rozdział drugiej części, ale potrzebuje DOBREJ MOTYWACJII. Proszę, byście napisali, co myślicie o 1 części, co było batdzo złe, co chcielibyście dodać w drugiej. Bardzo proszę o komentarze użytkowników zalogowanych i podpisanych anonimów. Dzięki.
A ten obrazek jest obrazkiem który podsumuje całą 1część (czekam na opinie)
Wiem, że długo nie było rozdziałów i widzę, że wasza aktywność bardzo spadła. Juz wten weekend zamierzam dodać nowy rozdział drugiej części, ale potrzebuje DOBREJ MOTYWACJII. Proszę, byście napisali, co myślicie o 1 części, co było batdzo złe, co chcielibyście dodać w drugiej. Bardzo proszę o komentarze użytkowników zalogowanych i podpisanych anonimów. Dzięki.
A ten obrazek jest obrazkiem który podsumuje całą 1część (czekam na opinie)
środa, 4 marca 2015
Przedrozdział 4
Jestem cała obolała i zmęczona. Co się stało?! Zaczęło się dzisiejszego ranka.
Promienie słońca obudziły mnie o wschodzie. Wszyscy jeszcze spali o taj porze. Nałożyłam na siebie narzutę i wyszłam na balkon. Odetchnęłam świeżym powietrzem. Zeskoczyłam i delikatnie upadłam na trawę. Dotknełam ręką ziemi i poczułam tysiące istnień budzących się do życia. Kwiaty zapraszały mnie do świta, w którym nie ma prawa żyć żaden człowiek. Mokra od rosy tra
wa łaskotała mnie w bose stopy. Kiedy byłam już w centralnym miejscu całego ogrodu poczułam, jak kwiaty zapraszają mnie do tańca. Wiatr delikatnie muskał ich liście i płatki. Usiadłam i zaczęłam medytować napawając się radością roślin. Po chwili poczułam, że oddaję się tańcu i sama z gracją poruszam się w rytm wiatru. W końcu upadłam na ziemię, zmęczona pląsami i usnęłam. Z błogiego snu obudziły mnie głosy gospodyń:
-Może zemdlała...A może...Nie żyje...-powiedziała jedna.
-Och przestań tak mówić! Pani, słyszysz mnie? Co się stało? Co robisz na ziemi?
Uśmiechnęłam się i nie otwierając oczu powiedziałam:
-Chciałam być bliżej natury, posłuchać co mają mi do powiedzenia drzewa, potańczyć z kwiatami...
-Tak...Królowa Elsa prosiła, by zjawiła się pani na śniadaniu.
-Ach śniadanie! Pysznie!-wstałam- W takim razie prowadźcie.
Po drodze zamieniłam magią zmokniętą piżamę w długą, miętową sukienkę. Zatrzymałam się przed wejściem do zamku, ponieważ zauważyłam piękną, czerwoną różę. Ukłoniłam się i powiedziałam:
-Różo, czy pozwolisz zerwać twój kwiat, by ozdobił moje włosy i aby wszyscy zobaczyli twoje nadzwyczajne piękno?
Róża zakołysała się i już wiedziałam, że mogę spokojnie zerwać jej piękny kwiat.
-Dziękuję-powiedziałam i wkładając różę we włosy dołączyłam do służby. Kiedy szłyśmy przez główny hol, jedna z gospodyń, młoda dziewczyna spytała:
-Wybacz pani mą śmiałość, ale...dlaczego pytałaś ten kwiatek o pozwolenie? Przecież nasi ogrodnicy obcinają ich tysiące.
-Widzisz, a gdyby teraz nagle i niespodziewanie wpadła tu zgraja wojowników i cię zabiła, wcześniej nie wspominając powodu?
-Byłabym zaskoczona i...nieżywa, ale co to ma wspólnego z różami?
-A gdyby tym powodem było uratowanie milionów osób? Twoja śmierć. Czy wtedy poświęciłabyś się?
-Oczywiście, że tak.
-Widzisz, ta róża też miała jakiś cel swego istnienia. A gdyby to ona miała ratować życie milionów ludzi? Musiałam najpierw zapytać, czy pozwoli mi ją zniszczyć dla mojego widzimisia. Teraz już rozumiesz? Każdy ma w życiu jakiś cel i nie możemy go zatracić.
-Tak pani już rozumiem.
-Dobrze, a teraz zjedzmy.
W jadalni Elsa karmiła małą Eirę, a Jack przyglądał się na nie z uśmiechem.
-Dzień dobry szczęśliwa rodzinko! Piękny mamy dzień, nieprawdaż? Może wybiorę się na...
-Niestety nic z tego-odezwała się królowa próbując nakarmić córkę.-Dziś masz o wiele więcej do załatwienia. Idziesz...a z resztą, niedługo sama się dowiesz. Tylko zjedz porządne śniadanie i pędź na Berk.
Oczywiście tak jak powiedziała Elsa tak zrobiłam. Na wyspie czekali na mnie Czkawka, Astrid i Nieznane.
-Zabierzemy cię dziś na spotkanie z twoim nowym nauczycielem.-powiedziała Ete.
-Nowym nauczycielem?!-powiedziałam zaskoczona.-Ale po co mi kolejny nauczyciel?!
-Moja droga, poznasz ich jeszcze wiele. A teraz chodź.- Ete otworzyła ogromny portal, przez który przeszli wszyscy.
Wkroczyliśmy na wielką arenę, na której ćwiczyli ludzie. Właściwie to masa napadała na jednego z nich, który z łatwością uwalniał się. Wyglądał na młodego chłopaka, ale pomyślałam, że to kwestia perspektywy.
-Dziś poznasz swojego nauczyciela wychowania fizycznego i sprawności.-powiedziała Hiver- To największy wojownik, jakiego zna świat. Uczył większość Władców. Raphael Vieran- najstarszy wojownik świata.
Isabell była zaskoczona. Zamiast starego mężczyzny, z śladami jakichkolwiek walk, zobaczyła nastolatka. Je go kości policzkowe jeszcze nie układały się w kwadratową szczękę, jaką widziała na obrazkach w książkach. Miał ciemne włosy, spięte do tyłu w kucyka. Ubrany był w prosty strój, bez nagolenników czy zbroi. Trzymał tylko miecz w ręce i dyszał. To on był tym, który kilka minut temu walczył na arenie.
Podszedł do Nieznanych, złapał je za przedramiona i z uśmiechem przytulił każdą z nich. Następnie stanął przed nimi.
-Witajcie!-rzekł- Tak dawno was nie widziałem. Z resztą od ostatniego razu mało pamiętam. Moje zwoje mózgowe dopiero się rozwijają. Ale skoro tu przychodzicie, macie chyba dla mnie nowego Władcę albo Władczynię.
Ete złapała go za nadgarstek i pociągnęły go ''na stronę'', jakby nie chciały bym słyszała. Po chwili odwrócił się w moją stronę, zrobił minę, jakby ktoś nadepnął mu na stopę i znów odwrócił się do nich. W końcu spokojnie włożył miecz do pochwy i podszedł do mnie.
-Witaj pani!-powiedział, klękając.-Jestem zaszczycony, że będę mógł cię nauczać.-wstał.-Kto jest twoim opiekunem?
-Oto oni.-powiedziałam, pokazując na Czkawkę i Astrid, stojących obok.
-Jaka jest wasza godność?
-Czkawka z Berk.-powiedział chłopak skłaniając głowę.
-Astrid z Berk.-powtórzyła dziewczyna.
-Dobrze. Pani Isabell idź i wybierz broń, jaką najlepiej ci walczyć.
Po krótkiej rozmowie, wyciągnął miecz i powiedział do mnie:
-A więc pani, pokaż co potrafisz.
Zaczęłam go atakować używając wszystkich umiejętności jakich do tej pory się nauczyłam, ale każdy ruch on odparował z łatwością. Zaskoczyła mnie jego szybkość i siła. Przewidywał każdy mój ruch. W końcu to on zaatakował i powalił mnie na ziemię. Upadłam na plecy i jęknęłam z bólu.
-Musimy jeszcze dużo popracować. Jeszcze nie raz upadniesz. Jutro zaczynamy lekcje. Oczekuję, że będziesz punktualnie o 5:00. A teraz możesz już iść.
Z trudem podniosłam się z ziemi i powiedziałam:
-Może pokonałeś mnie dziś, ale jesteś po to, byś mnie nauczył jak mam cię pokonać. Widzisz we mnie tylko słabą dziewczynę, ale ty sam jesteś w moim wieku! Nie jesteś wcale mądrzejszy ode mnie!
Stanął nagle i odwrócił się w moją stronę.
-Jesteś zawzięta i masz charakterek. To dobrze. Teraz musisz się nauczyć przekładać to na walkę.
Potem przeszliśmy przez portal wraz z nim. Ulokował się na piętrze w zamku Arendelle. Zapragnął mieć pokój z balkonem. Ciężko było to spełnić, ale udało się. Wieczorem poszłam do Nieznanych. Chciałam się dowiedzieć, kim, albo czym jest Raphael. Printemps opowiedziała mi pewną historię:
''Dawno, dawno temu w małej wiosce narodził się chłopiec. Nadano mu imię Raphael, jak pierwszy członek kalanu i Vieran po dziadku. Gdy osiągnął wiek lat 15 mógł wybrać swoją drogę-albo drogę miłości albo walki.Wybrał miłość, bo zawsze przerażała go wizja mordu. Pewnego dnia, wyruszył o poranku na polowanie. Niestety nie złapał nic. Jednak kiedy wrócił do wioski nikogo już nie było. Domy były spalone, a ciała martwych ludzi walały się po ulicach. Na jednym z nich wydrapany był znak przeciwnego klanu. Wtedy w Raphaela wezbrała złość i na mocy Bogów zmienił swe przeznaczenie. Ćwiczył każdego dnia, aż w końcu nie było mu równych. Wtedy spotkał nas, a my zaproponowałyśmy mu dom, w zamian za naukę przyszłych Władców. Zgodził się oczywiście. Jednak już nigdy potem nie mógł wrócić do swojego świata. Pewnego razu jednak miała rozegrać się bitwa stulecia pomiędzy wróżkami a nimfami. Królowa wróżek błagała, byśmy pomogły. Raphael zgodził się. A był wtedy już bardzo stary. Wiedział, że może zginąć, dlatego pozwoliłyśmy mu dokonać zemsty. Wiedziałyśmy co czuł. Zabił wodza klanu, który przed laty zabił ludzi z jego wioski, a wojowników zagarnął do wojny. Wróżki zwyciężyły, ale Raphael odniósł ciężką ranę i umierał. Zostało mu mało czasu. Siedział samotnie i przeglądał księgi. Aż w końcu pewnego dnia uciekł. Podobno wędrował przez kilka tygodni w poszukiwaniu Magicznego Kamienia spełniającego życzenia. Jednak po tylu dniach rana stał się już całkiem śmiertelna i ogłuszony bólem upadł w jednym z lasów. Ból był tak potężny, że chciał się zabić, dlatego wziął pierwszego lepszego kamienia i już chciał się śmiertelnie uderzyć, gdy głaz zaczął świecić. Przed nim ukazał się mały duch, przemawiający do niego cicho i spokojnie:
>>Czego chcesz? Zbudziłeś mnie ze snu. Masz dobre serce.<<
Mówiła pojedynczymi zdaniami, dlatego trzeba było czasami domyślać się o co chodzi.
>>Pani, lata temu zostałem pozbawiony rodziny i przyjaciół. Całkowicie oddałem się walce. Jednak wiem, że to nie było moje przeznaczenie. Proszę pozwól mi żyć od nowa , znaleźć moją ukochaną, założyć rodzinę<<
>>Znam twoje życie. Dlatego teraz urodzisz się na nowo. Pomagałeś ludziom. Zachowasz swe umiejętności. Będziesz dorastał wraz ze swoją wybranką. A teraz spij<<
Ludzie mówią, że urodził się jako noworodek i wychowała go para od lat czekająca na dziecko. Inni twierdza, że został odmłodzony do wieku, w którym już potrafił sam przeżyć. Nie wiadomo jednak co jest prawdą. Jeszcze nikomu o tym nie mówił. Teraz wiedz, że ma on ogromne doświadczenie.''
Promienie słońca obudziły mnie o wschodzie. Wszyscy jeszcze spali o taj porze. Nałożyłam na siebie narzutę i wyszłam na balkon. Odetchnęłam świeżym powietrzem. Zeskoczyłam i delikatnie upadłam na trawę. Dotknełam ręką ziemi i poczułam tysiące istnień budzących się do życia. Kwiaty zapraszały mnie do świta, w którym nie ma prawa żyć żaden człowiek. Mokra od rosy tra
wa łaskotała mnie w bose stopy. Kiedy byłam już w centralnym miejscu całego ogrodu poczułam, jak kwiaty zapraszają mnie do tańca. Wiatr delikatnie muskał ich liście i płatki. Usiadłam i zaczęłam medytować napawając się radością roślin. Po chwili poczułam, że oddaję się tańcu i sama z gracją poruszam się w rytm wiatru. W końcu upadłam na ziemię, zmęczona pląsami i usnęłam. Z błogiego snu obudziły mnie głosy gospodyń:
-Może zemdlała...A może...Nie żyje...-powiedziała jedna.
-Och przestań tak mówić! Pani, słyszysz mnie? Co się stało? Co robisz na ziemi?
Uśmiechnęłam się i nie otwierając oczu powiedziałam:
-Chciałam być bliżej natury, posłuchać co mają mi do powiedzenia drzewa, potańczyć z kwiatami...
-Tak...Królowa Elsa prosiła, by zjawiła się pani na śniadaniu.
-Ach śniadanie! Pysznie!-wstałam- W takim razie prowadźcie.
Po drodze zamieniłam magią zmokniętą piżamę w długą, miętową sukienkę. Zatrzymałam się przed wejściem do zamku, ponieważ zauważyłam piękną, czerwoną różę. Ukłoniłam się i powiedziałam:
-Różo, czy pozwolisz zerwać twój kwiat, by ozdobił moje włosy i aby wszyscy zobaczyli twoje nadzwyczajne piękno?
Róża zakołysała się i już wiedziałam, że mogę spokojnie zerwać jej piękny kwiat.
-Dziękuję-powiedziałam i wkładając różę we włosy dołączyłam do służby. Kiedy szłyśmy przez główny hol, jedna z gospodyń, młoda dziewczyna spytała:
-Wybacz pani mą śmiałość, ale...dlaczego pytałaś ten kwiatek o pozwolenie? Przecież nasi ogrodnicy obcinają ich tysiące.
-Widzisz, a gdyby teraz nagle i niespodziewanie wpadła tu zgraja wojowników i cię zabiła, wcześniej nie wspominając powodu?
-Byłabym zaskoczona i...nieżywa, ale co to ma wspólnego z różami?
-A gdyby tym powodem było uratowanie milionów osób? Twoja śmierć. Czy wtedy poświęciłabyś się?
-Oczywiście, że tak.
-Widzisz, ta róża też miała jakiś cel swego istnienia. A gdyby to ona miała ratować życie milionów ludzi? Musiałam najpierw zapytać, czy pozwoli mi ją zniszczyć dla mojego widzimisia. Teraz już rozumiesz? Każdy ma w życiu jakiś cel i nie możemy go zatracić.
-Tak pani już rozumiem.
-Dobrze, a teraz zjedzmy.
W jadalni Elsa karmiła małą Eirę, a Jack przyglądał się na nie z uśmiechem.
-Dzień dobry szczęśliwa rodzinko! Piękny mamy dzień, nieprawdaż? Może wybiorę się na...
-Niestety nic z tego-odezwała się królowa próbując nakarmić córkę.-Dziś masz o wiele więcej do załatwienia. Idziesz...a z resztą, niedługo sama się dowiesz. Tylko zjedz porządne śniadanie i pędź na Berk.
Oczywiście tak jak powiedziała Elsa tak zrobiłam. Na wyspie czekali na mnie Czkawka, Astrid i Nieznane.
-Zabierzemy cię dziś na spotkanie z twoim nowym nauczycielem.-powiedziała Ete.
-Nowym nauczycielem?!-powiedziałam zaskoczona.-Ale po co mi kolejny nauczyciel?!
-Moja droga, poznasz ich jeszcze wiele. A teraz chodź.- Ete otworzyła ogromny portal, przez który przeszli wszyscy.
Wkroczyliśmy na wielką arenę, na której ćwiczyli ludzie. Właściwie to masa napadała na jednego z nich, który z łatwością uwalniał się. Wyglądał na młodego chłopaka, ale pomyślałam, że to kwestia perspektywy.
-Dziś poznasz swojego nauczyciela wychowania fizycznego i sprawności.-powiedziała Hiver- To największy wojownik, jakiego zna świat. Uczył większość Władców. Raphael Vieran- najstarszy wojownik świata.
Isabell była zaskoczona. Zamiast starego mężczyzny, z śladami jakichkolwiek walk, zobaczyła nastolatka. Je go kości policzkowe jeszcze nie układały się w kwadratową szczękę, jaką widziała na obrazkach w książkach. Miał ciemne włosy, spięte do tyłu w kucyka. Ubrany był w prosty strój, bez nagolenników czy zbroi. Trzymał tylko miecz w ręce i dyszał. To on był tym, który kilka minut temu walczył na arenie.
Podszedł do Nieznanych, złapał je za przedramiona i z uśmiechem przytulił każdą z nich. Następnie stanął przed nimi.
-Witajcie!-rzekł- Tak dawno was nie widziałem. Z resztą od ostatniego razu mało pamiętam. Moje zwoje mózgowe dopiero się rozwijają. Ale skoro tu przychodzicie, macie chyba dla mnie nowego Władcę albo Władczynię.
Ete złapała go za nadgarstek i pociągnęły go ''na stronę'', jakby nie chciały bym słyszała. Po chwili odwrócił się w moją stronę, zrobił minę, jakby ktoś nadepnął mu na stopę i znów odwrócił się do nich. W końcu spokojnie włożył miecz do pochwy i podszedł do mnie.
-Witaj pani!-powiedział, klękając.-Jestem zaszczycony, że będę mógł cię nauczać.-wstał.-Kto jest twoim opiekunem?
-Oto oni.-powiedziałam, pokazując na Czkawkę i Astrid, stojących obok.
-Jaka jest wasza godność?
-Czkawka z Berk.-powiedział chłopak skłaniając głowę.
-Astrid z Berk.-powtórzyła dziewczyna.
-Dobrze. Pani Isabell idź i wybierz broń, jaką najlepiej ci walczyć.
Po krótkiej rozmowie, wyciągnął miecz i powiedział do mnie:
-A więc pani, pokaż co potrafisz.
Zaczęłam go atakować używając wszystkich umiejętności jakich do tej pory się nauczyłam, ale każdy ruch on odparował z łatwością. Zaskoczyła mnie jego szybkość i siła. Przewidywał każdy mój ruch. W końcu to on zaatakował i powalił mnie na ziemię. Upadłam na plecy i jęknęłam z bólu.
-Musimy jeszcze dużo popracować. Jeszcze nie raz upadniesz. Jutro zaczynamy lekcje. Oczekuję, że będziesz punktualnie o 5:00. A teraz możesz już iść.
Z trudem podniosłam się z ziemi i powiedziałam:
-Może pokonałeś mnie dziś, ale jesteś po to, byś mnie nauczył jak mam cię pokonać. Widzisz we mnie tylko słabą dziewczynę, ale ty sam jesteś w moim wieku! Nie jesteś wcale mądrzejszy ode mnie!
Stanął nagle i odwrócił się w moją stronę.
-Jesteś zawzięta i masz charakterek. To dobrze. Teraz musisz się nauczyć przekładać to na walkę.
Potem przeszliśmy przez portal wraz z nim. Ulokował się na piętrze w zamku Arendelle. Zapragnął mieć pokój z balkonem. Ciężko było to spełnić, ale udało się. Wieczorem poszłam do Nieznanych. Chciałam się dowiedzieć, kim, albo czym jest Raphael. Printemps opowiedziała mi pewną historię:
''Dawno, dawno temu w małej wiosce narodził się chłopiec. Nadano mu imię Raphael, jak pierwszy członek kalanu i Vieran po dziadku. Gdy osiągnął wiek lat 15 mógł wybrać swoją drogę-albo drogę miłości albo walki.Wybrał miłość, bo zawsze przerażała go wizja mordu. Pewnego dnia, wyruszył o poranku na polowanie. Niestety nie złapał nic. Jednak kiedy wrócił do wioski nikogo już nie było. Domy były spalone, a ciała martwych ludzi walały się po ulicach. Na jednym z nich wydrapany był znak przeciwnego klanu. Wtedy w Raphaela wezbrała złość i na mocy Bogów zmienił swe przeznaczenie. Ćwiczył każdego dnia, aż w końcu nie było mu równych. Wtedy spotkał nas, a my zaproponowałyśmy mu dom, w zamian za naukę przyszłych Władców. Zgodził się oczywiście. Jednak już nigdy potem nie mógł wrócić do swojego świata. Pewnego razu jednak miała rozegrać się bitwa stulecia pomiędzy wróżkami a nimfami. Królowa wróżek błagała, byśmy pomogły. Raphael zgodził się. A był wtedy już bardzo stary. Wiedział, że może zginąć, dlatego pozwoliłyśmy mu dokonać zemsty. Wiedziałyśmy co czuł. Zabił wodza klanu, który przed laty zabił ludzi z jego wioski, a wojowników zagarnął do wojny. Wróżki zwyciężyły, ale Raphael odniósł ciężką ranę i umierał. Zostało mu mało czasu. Siedział samotnie i przeglądał księgi. Aż w końcu pewnego dnia uciekł. Podobno wędrował przez kilka tygodni w poszukiwaniu Magicznego Kamienia spełniającego życzenia. Jednak po tylu dniach rana stał się już całkiem śmiertelna i ogłuszony bólem upadł w jednym z lasów. Ból był tak potężny, że chciał się zabić, dlatego wziął pierwszego lepszego kamienia i już chciał się śmiertelnie uderzyć, gdy głaz zaczął świecić. Przed nim ukazał się mały duch, przemawiający do niego cicho i spokojnie:
>>Czego chcesz? Zbudziłeś mnie ze snu. Masz dobre serce.<<
Mówiła pojedynczymi zdaniami, dlatego trzeba było czasami domyślać się o co chodzi.
>>Pani, lata temu zostałem pozbawiony rodziny i przyjaciół. Całkowicie oddałem się walce. Jednak wiem, że to nie było moje przeznaczenie. Proszę pozwól mi żyć od nowa , znaleźć moją ukochaną, założyć rodzinę<<
>>Znam twoje życie. Dlatego teraz urodzisz się na nowo. Pomagałeś ludziom. Zachowasz swe umiejętności. Będziesz dorastał wraz ze swoją wybranką. A teraz spij<<
Ludzie mówią, że urodził się jako noworodek i wychowała go para od lat czekająca na dziecko. Inni twierdza, że został odmłodzony do wieku, w którym już potrafił sam przeżyć. Nie wiadomo jednak co jest prawdą. Jeszcze nikomu o tym nie mówił. Teraz wiedz, że ma on ogromne doświadczenie.''
Subskrybuj:
Posty (Atom)