czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 7

    Isabell dopiero teraz ujrzała, że nie jest już ubrana w to co przed chwilą. Na sobie miała piękną, zieloną sukienkę. Włosy splątane były w kucyk z boku z wpiętą broszką w kształcie czterolistnej koniczyny. Na nogach miała zielone pantofle na obcasie. Na rękach miała rękawiczki.
-Każdy Władca ma 5 podstawowych Umiejętności Przywódczalnych.-zaczęła Elsa przechodząc długim korytarzem.-1.Znajomość etykiety.2.Umiejętność śpiewania jednego z 343 hymnów.3.Umiejętność grania go na jakimkolwiek instrumencie.4. Znajomość Nieznanych. I najważniejsze: 5.Zdolność wybrania opiekunów.Jakieś pytania-przystanęła na chwile i odwróciła się do Is.
-T...tak mam mnóstwo pytań.-powiedziała nieśmiało Isabell. Czuła się nieswojo w obecności Elsy. Ona, zwykła 16-latka miała zostać Władczynią? I jeszcze rządzić starszymi? Nie wiedziała, czy królowa jest na nią zła, za to, że to ona, a nie Elsa została wybrana. Jej twarz zalał rumieniec. Bała się o cokolwiek zapytać. Elsa to zauważyła i powiedziała:
-Wiesz co, chodź, zanim zaczniemy lekcję  wypijemy gorącą czekoladę.
  Dziewczyny przeszły do pomieszczenia, które wyglądało podobnie jak każde inne, które widziała, ale jedo co je wyróżniało, to to, że było ogromne. Ściany pomalowane na jasny pomarańcz z fioletowymi ornamentami. Nie było tam żadnych mebli, tylko dwa fotele i stolik przy dużym oknie. Usiadły na nich, a gdy Elsa klasnęła w ręce dwa razy pojawiła się służąca i przyniosła czekoladę.
-No to teraz spokojnie. Nie masz czego się bać. Nic ci nie zrobię...-nie dokończyła królowa.
-Nie jesteś zła, że to ja zostałam Władczynią?-powiedziała szybko Is i opuściła wzrok.
-Co?! Nie, posłuchaj. Przed kilka laty zostałam wybrana jako nauczyciel wszystkich Władczyń. Zgodziłam się i w zamian za to, ja i moja rodzina jest nieśmiertelna.  A mam tylko Annę. No ale mniejsza o to. Nie jestem zła, a wręcz zaszczycona. A teraz chcesz jeszcze o coś zapytać?
- Tak. Możesz mi wyjaśnić, te Umiejętności Przywódczalne.
-Dobrze a więc:
1.Znajomość etykiety. Nie jest długa zajmuje tylko obszar jak wejść na bal koronacyjny i jak jeść przy stole.
2.Umiejętność śpiewania jednego z 300 tysięcy hymnów. Ja znam je wszystkie i muszę cię nauczyć jednego, wybranego przez ciebie. Nie uczyłam się ich, po prostu, gdy zostałam wybrana otrzymałam umiejętność znajomości ich wszystkich.
3.Umiejętność grania go na jakimkolwiek instrumencie. Podczas koronacji będziesz musiała zagrać i zaśpiewać wybraną melodię. Instrument również wybierzesz sobie sama. Nie musi być on z tego świata.
4. Znajomość Nieznanych. Kiedy już będziesz gotowa spotkasz się z Nieznanymi. Nikt nie wie kim tak naprawdę są, ale każdy Władca musi się z nimi spotkać.
 5.Zdolność wybrania opiekunów. Godzinę przed koronacją musisz oznajmić, jakich opiekunów wybrałaś. Musisz wybrać mężczyznę i kobietę. Ja nie mogę być twoją opiekunką, bo jestem twoją główną nauczycielką.
-Wow. Mogę jeszcze jedno pytanie?
-Oczywiście.
-Dlaczego te obrazki pojawiają się na lewej ręce?
-Związane jest to z etykietą. Kiedy jesz widać ci przeważnie prawą rękę. Dlatego aby malowidła nie wzbudzały niepotrzebnych szeptów, noszone są na lewej ręce.
-Co to jest właściwie ta Łza Pradziadów. Moja mama stwierdziła, że ten naszyjnik kupił mi tata.
-Dawno temu Władczynią zabraniano pokazywać emocje. Miały tylko rządzić. Pewnego razu podczas koronacji-wstała.-Władczyni Wszelkich Światów Amelii Odetty Julii Samanty Andanty-usiadła.- Na bal przybył chłopak-Alan. Był to chłopak z jej świata. Zaczął się wygłupiać i Władczyni wybuchnęła śmiechem. Rada Starszych, kiedy jeszcze istniała, skazała ją za to na śmierć. Idąc do sali tortur odwróciła się do ''szefa'' Rady i powiedziała:''Kiedyś będę mogła się śmiać. Wtedy wy przestaniecie. Gdy kat obcinał jej głowę z jej oka popłynęła łza smutku. Osiadła na rękach Alana. Odwrócił się do Rady i powiedział: '' Nie umarła na darmo. Teraz wy poniesiecie karę.'' Amelia wróciła z zaświatów i jeszcze tego samego dnia umarła cała rada starszych. Alan założył Radę Pradziadów, która miała ochraniać Władczynie. Mówi się, że gdy Alan umarł zabrał ze sobą naszyjnik, który zrobił z Łzy. Zostawił wiadomość:''Następczyni odrodzi się z Łzą. Innej takiej nie będzie.''A co do twojej matki,oczywiście, że tak odpowiedziała. Przecież to oczywiste, bo nikt z świata, w którym się narodziłaś nie może o tym wiedzieć. Ty się urodziłaś z tą Łzą, ale do umysłu twoich rodziców wprowadzona została taka informacja.
-Dziękuję, teraz czuje się o wiele lepiej.
-No dobrze to teraz ja odpowiem ci na kilka pytań, których nie zadałaś:
Jack jest nauczycielem Władców. Tak wiem może jest trochę dzieciakiem, ale to jego wybrali na nauczyciela i powiem ci, ze każdy Władca był cudownym królem.
Tak będziesz miała moją moc.
Nie nie wiem kiedy spotkasz się z Nieznanymi.
No to na tyle idziemy do biblioteki-Elsa zaklaskała znów dwa razy w dłonie i służąca zabrała kubki.
  W bibliotece Is czytała o etykiecie. Potem stosowała ją w praktyce. Uczyła się bardzo szybko, z czego Elsa była zadowolona. Gdy już skończyły poszły do sali muzycznej.
-Teraz musisz wybrać sobie hymn spośród 343.-wyjaśniała królowa.- Kiedyś było ich o wiele więcej, ale kiedy każdy Władca wybiera sobie pieśń staje się ona jego pieśnią rodową. O, a tu masz księgę w której znajdują się wszystkie hymny. Przejeżdżaj po nich palcem, a kiedy któraś zaświeci, znaczy, że to twoja pieśń rodowa.
Isabell niepewnie otworzyła księgę i zaczęła przejeżdżać palcem po tekście. Żadna pieśń nie zaświeciła dopóki nie dotarła na 154 Hymn. Zaświecił, a Elsa go przeczytała:
''Zaczęło się wszystko niewinnie od łez,
Skończyło się na tym że  królową jest.
A kiedyś przyjdzie na bitwę czas,
I ona obroni wszystkich nas.
Z pomocą przyjaciół tylko uda się,
Więc rusz się z miejsca i pomóż jej.''
-Wow, nie no czemu taki dziwny?-zaczęła jęczeć Is. Teraz czuła się już pewniej w obecności Elsy.
-Niech nie zmylą cię pozory to wyjątkowa pieśń. Pieśń Przyszłości. Widzisz, pieśni podzielone są na takie jakby 4 grupy. Przyszłości, Przeszłości, Teraźniejszości i Śmierci. Najczęściej są to Pieśni Teraźniejszości i Przeszłości, Przyszłości zdarzają się bardzo rzadko.
-A co z tymi Śmierci.
-Yyy...no...tylko jedna osoba została wybrana do Pieśni Śmierci.
-Jaka?
-Czarny Pan.
-Mrok? Mrok był Władcą?
-Nie, został wybrany. Widzisz Pieśni Śmierci były tylko 2. Trzymane były osobno, ale były tak niebezpieczne, że kazano je zakopać. Wtedy odkrył je Mrok. Chociaż wtedy nazywał się James Arbacle(czyt. dżejms arbakl). Był zawistnym poszukiwaczem skarbów. Znalazł to i niechcący odkrył moc obu pieśni. Wtedy chciał zawładnąć światem. Władca Ludwik Arnold Jonatan Cause powstrzymał go. Oboje zginęli. To wtedy Mrok został...Mrokiem.
-Nie...nie wiedziałam.
-No to teraz wiesz. Dobra, koniec tej gadaniny. Wybierz instrument.-Elsa wskazała na lodową półkę. Były w niej różne instrumenty, a każdy podpisany.
-Berk, Arendelle, Przystań Elfów...-czytała Is.-Jak mam wybrać?
-Zastanów się, jaki instrument w świecie, w którym się narodziłaś lubiłaś.
-Gdy byłam mała tato zawsze siadał wieczorem i przy zachodzie słońca grał na gitarze...
''Żegnaj już  słoneczko, pora już spać,
ale chcę teraz ci zaśpiewać.
Witaj księżycu, w tę piękną noc,
Ja ciebie witam i otulona się w koc...''-zaczęła śpiewać Isabell.
-Piękna piosenka. Więc gitara, tak?
-Tak...
-Połóż tu ręke-Elsa wskazała na okrągły przycisk w kształcie płatka śniegu. Gdy Is ją położyła z góry zaczął prószyć delikatny śnieg. Po chwili na podłodze pojawiła się czarna gitara z białymi zdobieniami.
-To gitara mojego taty!
-Kondyrogencja znowu tu zadziałała. No to teraz musisz nauczyć się na niej grać.
-Myślę, że z tym nie będzie problemu. Mogę cię o coś zapytać?
-Oczywiście.
-Kiedy będzie koronacja?
-Jak już mówiłam musisz spełnić 5 warunków. Najczęściej jest tak, że uroczysty bal koronacyjny organizowany jest po spotkaniu z Nieznanymi. Ale to Nieznane wybierają czas spotkania. Możesz się z nimi spotkać za tydzień albo za rok lub za 2 lata. Tylko Nieznane wiedzą, kiedy to będzie. No to...już chyba wiesz wszystko.
-Tak, teraz już tak.
-W takim razie czas pożegnać się z nauczycielką, a przywitać się z Elsą.
-Hę?
-Skoro wiesz wszystko o zadaniach Władczyni ja i Jack pokażemy ci co to znaczy być Władcami lodu. No chodź.
Dziewczyny wybiegły na tył pałacu. Elsa zaczęła wołać ''Jack!Jack!'' I już za chwilę na drzewie pojawił się Jack. Isabell nie czuła się pewnie w obecności chłopaków, ale na szczęście była tu jeszcze Elsa.
-Wołałaś?-powiedział Jack, jak to zwykle mówią służący. Królowa wyprostowała się, ukłoniła i powiedziała:
-O tuż oczywiście, że wzniosłam okrzyk, iż am zamiar pokazać naszej przyszłej Władczyni mą i twą moc władania lodem. Czyż nie po to jesteśmy stworzeni mój drogi Jack'u?
-Hę?
Elsa zaczęła się śmiać.
-Chodzi o to, ze musimy dokonać rytuału rozbudzenia mocy lodu.
-Aaaaa....I po co te trudne słowa?
-No to zaczynamy. Jack...zabierzesz nas stąd?
-Jak sobie życzysz kochana, ale może już teraz zaczniemy lekcje. Isabello.
-J..ja?-powiedziała nieśmiało Is.
-No a widzisz tu jeszcze jakąś inną Isabelle?
-Jack!-krzyknęła Elsa i odwróciła się do dziewczyny.-Isabello pamiętaj, że jego też się nie musisz bać. Astrid uczyła cię sztuk walki. Jeśli on cię denerwuje, zastosuje je w praktyce.
-No dobrze. Jack coś mówiłeś?
-No więc nauczę cię, jak latać na wietrze.
-Od czego mam zacząć?
-Stań na palcach, rozłóż ręce. Nie zaciskaj pięści. A teraz zawołaj wiatr.
-Wietrze!-zawołała cicho Is. Zamknęła oczy i za chwilę wiatr uniósł ją do góry. Otworzyła pomału oczy. Zobaczyła w dole zamek Elsy. Leciała bez niczyjej pomocy. Jack trzymał królową. Patrzyli się na siebie i uśmiechali się. Isabell postanowiła, ze nie będzie im przeszkadzać. Spojrzała ukradkiem do tyłu i zobaczyła jak Elsa przytula się do Jack'a. Usłyszała ich rozmowę:
"-I co Elsa mówiłem,że jej dobrze pójdzie.
-Tak szczerze, to trochę wątpiłam, że da radę. Przecież to jeszcze dziecko...
-Ale to nie jest zwykłe dziecko.
-No tak zapomniałam. Wiesz masz podejście do dzieci.
-No co ty nie powiesz''
Elsa westchnęła.
-To tutaj.-powiedział głośno Jack. Is zobaczyła zieloną łąkę. Była ogromna. Dookoła rosło kilka smukłych drzew.
-Jak mam się zatrzymać?!-krzyknęła panicznie dziewczyna.
-Spróbuj pomału składać ręce. A jakby się nie udało, spadniesz na miękką łąkę.-Powiedział Jack, a Elsa zachichotała. Ta parka trochę już denerwowała Is. Zachowywali się jak dzieci. Dziewczyna znów zamknęła oczy i zrobiła to, co kazał chłopak i o dziwo poczuła ciepłą trawę na stopach. Upadła na ręce i dotknęła ciepłego podłoża. Za chwilę pojawili się Elsa i Jack. Chłopak ostrożnie postawił królową, która podziękowała mu uśmiechem.
-No to ja lecę.-powiedział Mróz.
-A.A.A.Nie tak szybko. Mieliśmy jej coś pokazać.-powiedziała Elsa wymachując palcem.
-Ale... A właściwie co mi tam.
 Kiedy oni tak sobie rozmawiali Władczyni oglądała swoją rękę. Znowu zaczęła boleć, a jednocześnie swędzieć. Kiedy odwrócili się królowa szybko podbiegła do dziewczyny.
-Co się dzieje?-spytała.
-Ręka...-powiedziała Is przez łzy.
-O Boże! Jack, chyba za szybko wpaja naukę...-powiedziała Elsa. Ręka Isabell Była czerwona, a z następnego rysunku leciała krew. Jack dotknął kijem tego miejsca. Na początku dziewczyna zasyczała z bólu, ale potem poczuła ulgę.
-Jack, co ty zrobiłeś?-zapytała.
-Zamroziłem ranę Jej Wysokości.-odpowiedział Jack.
-To ci pomoże, a na razie, musimy trochę zmienić ciebie i otoczenie. Jack zajmij się miejscem.-rozkazała królowa.-Ja się nią zajmę.-chłopak od razu odleciał kawałek od nich.
-Ładna z was para.-powiedziała Isabell, gdy Elsa bandażowała jej rękę.
-Co?-zdziwiła się królowa.-My nie...Oj no wiem, ale on jest taki słodki.
-I pasujecie do siebie.
-Naprawdę?
-Naprawdę.
  Dziewczyny nawet się nie spostrzegły, że Jack zamroził całą łąkę i drzewa.
-Fiu fiu, niezła robota.-pochwaliła go Elsa.- Isabello, muszę....Muszę trafić cię lodem prosto w serce. Tak jak...jak trafiłam Annę.- Nastrój królowej zmienił się momentalnie.Ciężko było jej o tym mówić.
-Co?-zdenerwowała się Władczyni.
-Spokojnie tobie nic się nie stanie, po prostu muszę jakoś przekazać ci moc, a nie potrafię rzucać uroków. To, że jesteś Władczynią uchroni cię przed śmiercią.
-Nareszcie robi się ciekawie.-oznajmił Jack siadając na fotelu, który zrobił sobie z lodu.
-Jack!-krzyknęły chórem. Następnie odezwała się Elsa- Stań tam.-wskazała miejsce, które było delikatnie podniesione. Potem wycelowała lodem w dziewczynę. Ta opadła na Jack'a, który nie wiadomo jakim cudem się tam pojawił.
Buty od Jack'a
 Na początku Isabell nie czuła nic, za chwilę ból i strach, potem całe dotychczasowe życie przebiegło jej przed oczami. Na końcu zobaczyła dwie pary wpatrujących się w nią oczu. Wstała nagle, bo ból ustał.
-O nie! Złamałam obcas!-powiedziała smutnie. Spojrzała na Elsę, a ona spojrzała na Jacka. Uśmiechnął się i kazał jej ściągnąć buty. Kiedy to zrobiła dotknął jej stóp swą drewnianą laską. Is poczuła delikatne mrowienie, a zaraz na jej stopach pojawiły się pantofelki.
-Dziękuję.-powiedziała.
-Nie ma za co.-powiedział chłopak i wrócił na swój fotel. Królowa zaczęła lekcje. Małymi kroczkami pokazywała jak używać mocy. Jack czasami się wtrącał i poprawiał ją. Gdy słońce zachodziło lekcja się skończyła. Isabell spojrzała na rękę. Rysunek był gotowy! Narysowana była śnieżynka spadająca z ręki do ręki. Ale nie tylko ten został skończony. Obrazek z poprzedniej lekcji również został ''domalowany''-Miecz owinięty włócznią na tle tarczy.
-Widzisz, jeśli uczysz się powoli i rytuał wykonany jest wolniej S.K.R działa łagodniej.-wyjaśniła Elsa.
-S.K.R.?Co to jest?-zdziwiła się Is dalej oglądając rękę.
-S.K.R. to skrót od Skutki Kondyrogencji Rytualnej. To właśnie te rysunki na rękach. Od dziś tak będę to nazywać.
-A SKR z Berk? Najpierw się pojawił, później zniknął. Co jest grane?
-Nie ważne, czy zniknął. Kondyrogencja wpływa nie tylko na strój. Także na uczucia, otoczenie,  a przede wszystkim broni cię przed wrogami.
-Acha, czyli jeśli ktoś będzie mnie denerwował, zareaguję?
-Tak, to znaczy, że zrozumiałaś. Słyszałam, że masz zwiedzić Berk i porozmawiać z jego mieszkańcami?
-O Boże! Całkiem zapomniałam. Acha, jak mam to ukryć, bo gdy pójdę do szkoły...
-Masz tu szkatułkę. Znajduje się w niej lodowy pyłek. Kiedy posypiesz nim skórę, zakryje ona wszelkie SKR.
-Dziękuję! Cześć! Otworzysz portal?
-Na razie tak, ale już niedługo sama będziesz musiała sobie poradzić. Do Widzenia!
Elsa otworzyła portal i Is przeszła przez niego, jakby nigdy nic.
________________________________________________________________________________
Ogromnie was przepraszam, że musieliście tyle czekać. No ten jest trochę dłuższy, więc myślę, że mi wybaczycie!

3 komentarze:

  1. Wybaczam! Szybko dodawaj nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne !
    Jack&Elsa- kooocham tą parę <3
    Czekam na szybkiego nexta i pozdrawiam !
    Zapraszam do mnie na:
    http://bright-side-of-the-dark.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesujące. Popraw język, bo jest dużo powtórzeń i pojawia się parę błędów, ale fabuła bardzo wciągająca. Pisz dalej! Ach, i proszę, zlikwiduj weryfikację.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!:*