środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 5

   Isabell patrzyła jak Czkawka przemywa czymś rany Vansi. Miała je na grzbiecie , przedniej prawej łapie i ogonie. Rany nie przypominały pazurów, więc nie zrobił tego inny smok. Był w nich piasek i trochę trawy.
-Ja już chyba wiem co się stało.-krzyczał nadlatujący Śledzik.-O, witaj pani. Czkawka, byłem w miejscu, gdzie ją znaleźliście-i tu wskazał na spokojnego smoka.- na urwisku są ślady krwi i odbite są pazury!
-To znaczy, że spadła z urwiska?-zaciekawiona Władczyni wstała i podaszła do smoka, bo zaczął sie niespokojnie szamotać.
-Dokładnie, o pani, a....-niedokończył Śledzik.
-Proszę mów do mnie Isabell, dobrze?
-Oczywiście Isabello, jak sobie życzysz. Na czym to ja...aaaa tak znalazłem to-Śledzik pokazł wszystkim kawałek jakiegoś, czerwonego....czegoś.- To jej skóra. Nie brał bym jej, gdyby nie było na niej kawałka jakiegoś metalu i to nie jest zwykły metal, on jest zupełnie ciepły. Cały czas.
-Jak to?
-Dotknij widzisz?
-Ale...On jest mokry i chyba...chyba coś jest na nim wyryte. Czekaj..W....I......D.....Z.....Ę.Widzę, ale kto?
-Nie wiem, ale zaraz zabiorę się do pracy i odgadnę tę tajemnicę.
-Spokojnie Śledziku. Oddychaj.
-Ale to jest tak....ekscytujące.
-Witamy cię moja droga na Berk.-I w tym momencie do Akademii wszedł Wódz.-Mogę poznać twoje imię, dziecko?
 Isabell wstała, wyprostowała się i już chciała powiedzieć, ale Czkawka ją wyprzedził i powiedział:
-Tato, oto...Władczyni Wszelkich Światów: Isabella Cornelia Anna Julia Cortez.
-A...to?-wskazał na smoka, który trochę się przestraszył i podszedł do Is.
-To jest Vansi.-powiedziała dziewczyna głaszcząc po głowie smoka.-Bardzo miło mi cię poznać, Wodzu.
-Mnie też cię miło poznać, o pa....
-Isabell, proszę do mnie mówić Isabell. Mogę mieć jedną prośbę?
-Proś o co chcesz.
-Chciałabym byś pozwolił mi porozmawiać w cztery oczy z niektórymi mieszkańcami Berk i...z tobą również.
-Oczywiście, ale może poczekasz do rana, teraz wszyscy śpią i...
-Tak, tak, pewnie, ale co mam w tym czasie robić?
-Wróć do domu. Do świata, w którym się narodziłaś.
-Dobrze, nawet nie chcę wiedzieć co teraz robi mama, pewnie już zadzwoniła na policję...
-Nie, kiedy wrócisz, będzie ten sam czas, w którym z tamtąd wyszłaś.-wtrącił się Czkawka.
-Więc nie minęła tam nawet sekunda?
-Nawet sekunda.
-No dobrze. Ale jak tam wrócę?
-Przez portal, który otworzysz Łzą, później już sama będziesz je otwierała. Po rytuale rozbudzenia, oczywiście.
-Och, za dużo tego. Mogę już iść.
-Oczywiście. Dotknij naszyjnika i pomyśl gdzie chcesz się znaleźć.
   Isabell zrobiła tak jak kazał jej Czkawka i po chwili otworzyła portal, a zaraz później znalazła się w pokoju. Mieli racje jej mama właśnie weszła do pokoju.
-Co się stało?-spytała.
-Nic, nic. Poprostu coś mi się śniło. Dobranoc.-odpowiedziała dziewczyna.
-Dobranoc, córeczko.
   Is położyła się do łóżka. Myślała o tym, co się wydarzyło. O Szczerbatku, Berk, Vansi... Nie potrafiła wyjaśnić tych wydarzeń. Ale jedyne co zapamiętała, to oczy pewnego smoka, z którym spotkania czekała całe życie. I z zarysem tych oczu, zasnęła
___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ No to taki krótki. Wiem, może trochę za dużo dialogów, ale chcę już przekść do następnych rozdziałóa, które być może będą ciekawsze. Miłego czytania!:D

      KlaudiaNFforever

2 komentarze:

Dzięki za komentarz!:*