niedziela, 5 października 2014

Rozdział 16

 Is stałą na balkonie i machała do ludzi w dole. Wszyscy mieszkańcy Arendelle zebrali się pod pałacem i teraz wiwatowali i klaskali. Nawet dzieci wyciągały główki wysoko do góry, by ujrzeć przyszłą Władczynię. Isabell patrząc na nich wszystkich poczuła nagłą troskę, a jednocześnie ból, że nie będzie mogła im służyć jak należy. Nagle świat przed jej oczami zaczął szarzeć, a potem czarnieć. Poczuła kujący ból w dłoniach. Elsa, która stała po jej prawej stronie podeszła do niej i zapytała jej się coś. Ta jednak nic nie usłyszała, prócz głuchych szmerów. Elsa szybko wyciągnęła ją za rękę do środka i posadziła na pierwszym lepszym krześle. Poczuła zimno w dłoniach, a potem ciepły, a jednocześnie cierpki napój w ustach. Zaraz potem świat odzyskał barwy i Is usłyszała krzyki ludności:'' Co się dzieje? Nie oszukujcie nas! I tak dowiemy się prawdy.'' Potem usłyszała głos królowej:
-Wszystko dobrze?
-Tak...To znaczy chyba-odpowiedziała niepewnie dziewczyna.-Co to było? Kolejny atak Mroka?
-Akurat to nie on...To...Ty. Rany na dłoniach również zużywają dużo energii. Zapomniałam ci o tym wspomnieć. Och pójdę uspokoić lud. Czekaj tu...
-Nie. Ja ich pójdę uspokoić. Wy tylko...stójcie obok mnie. Gdybym znowu miała...atak, to po prostu mnie złapcie.-powiedziała i powoli wstała. Kiedy zobaczyła tych wszystkich ludzi, którzy czekają co powie już miała odwrócić się do Elsy, by to ona powiedziała, ale odetchnęła głęboko i z zamkniętymi oczami powiedziała:
-Drodzy mieszkańcy! Przed chwilą byliście świadkami nieprzyjemnej sprawy, bo jak widzieliście prawie zemdlałam. Otóż prawda jest taka, że nie jestem już taka, jak wcześniej. Zdążył się wypadek i teraz zostałam pozbawiona wszystkich mocy i sił, a zwykłe machanie sprawia mi ból. Nie będę mogła służyć wam już tak jak dawnej, ale obiecuję wam, że będę robiła wszystko, byle byście byli bezpieczni. Mam dobrych opiekunów, którzy mi pomogą, a gdybyście mieli najmniejszy problem, wystarczy się zgłosić do mnie, ja na pewno wam pomogę. Dołożę wszelkich starań, by moja...niedyspozycja nie sprawiała nikomu zawodu. Proszę uszanujcie to, jest mi ciężko tak samo jak wam. Jeśli jednak nie dokonam tego, co powiedziałam, możecie wykonać na mnie najgorszą z kar.
  Po chwili ciszy wzniosły się okrzyki radości, potem Is powoli odeszła od okna.
-I co jak mi poszło?-spytała.
-Będziesz cudowną Władczynią.-odpowiedziała Elsa.-Posłuchaj wystarczy na dziś. Wracaj już do swojego świata. Acha i posłuchaj, pójdę z tobą. Jeśli przejście zabierze za dużo energii, pobierzesz ją ode mnie. Mam...
-Zaraz, Elsa. Ty nie idziesz.-wtrącił się Jack.
-O co ci chodzi?
-Już ty dobrze wiesz o co.
-Przecież nic mi nie będzie.
-Nieważne i tak nie idziesz. Tylko otwórz nam portal I zawołaj jej matkę.
  Gdy już to zrobiła, Jack złapał Is za rękę i powoli podchodził do portalu. Isabell zastanawiała się, o co mu chodziło. To musiało być coś poważnego.Teraz jednak przechodziła przez portali i znów czuła ból. Wychodząca z niej energia opuszczała ją tak szybko, że gdy tylko poczuła że jest w domu od razu zasnęła.
  Obudziła się rano. Leżała w łóżku i wiedziała, że ten dzień będzie inny niż wszystkie. Wstała, poszła do łazienki, skorzystała z toalety i umyła się. Wszystkie ruchy wykonywała powoli. Spojrzał na swoje odbicie. Wyciągnęła z szafki kosmetyczkę. Postanowiła, że nałoży delikatny makijaż, w sam raz do szkoły. Pomalowała oczy na delikatny róż, i potuszowała rzęsy. Spostrzegła, ze są ona bardzo długie i ze teraz jej oczy wyglądają bardzo dziewczęco. Pomalowała błyszczykiem usta  i przeczesała włosy. Kiedy chciała je związać stwierdziła,że zostawi rozpuszczone. Ubrała sukienkę i baletki, zabrała plecak i wyszła z pokoju na dół. Słyszała, ze mam krząta się w kuchni. Wstydziła się pokazać mamie więc szybko powiedziała:
-Dzień dobry!
Mama odpowiedziała to samo. Znów wszystko wróciło do normy. No prawie. Wyszła z domu i poszła na autobus. A potem pojechała prosto do szkoły. Na myśl, ze znów zobaczy się z Jasonem, serce waliło jej w piersi.  Jednak gdy weszła na korytarz szkolny nigdzie go nie spostrzegła. Gabryiela siedziała na tej samej ławce co poprzednio, jednak bez chłopaka. Idąc, myślała, że był tylko snem, kiedy poczuła czyjąś dłoń na łokciu. Była to dłoń jej byłej przyjaciółki.
-Cześć. Wow, co za...makijaż.-powiedziała dość szyderczo.-Malować się do szkoły? To niedopuszczalne.-zaczęła rechotać, choć sama miała nałożone tyle tapety....
-Zostaw mnie.
-Oj przestań Is, przecież byłyśmy przyjaciółkami....
W tym momencie wyjęła zza pleców kubek wody i oblała nią Is. Ta, z rozmytym makijażem, mokrymi włosami i ubraniem, spojrzała na nią i z łzami w oczach wybiegła ze szkoły. Przy drzwiach prawie się potknęła, zaczepiając o kogoś, lecz nie patrzyła kto to, tylko biegła dalej. Za szkołą, na ławce skuliła się i zaczęła płakać jeszcze głośniej. wtedy poczuła, że ktoś obejmuje ją ramieniem. Powoli otworzyła oczy i zobaczyła tam Jasona, który uśmiechał się do niej, chcąc ją pocieszyć. Ta przytuliła się do jego klatki piersiowej i czując jego ciepły i miły zapach, starała się uspokoić.
-Nie przyjmuj się.-zaczął- Gabryiela po prostu ci zazdrości. To nie powód, by mnie martwić. Poza tym o mało mnie nie potrąciłaś, gdy wybiegałaś.
-Więc to byłeś ty?
Pokiwał głową.
-Mam jej dość, już niedługo wykończy mnie emocjonalnie
-Spójrz mi w oczy.-powiedział i popatrzył się w jej oczy swoimi jasno-zielonymi oczami. Były tak głębokie, że mogła by w nie patrzeć godzinami i odkrywać nieznane zakamarki jego świadomości.-Nie pozwolę, by ktokolwiek cię wykańczał. Będę cię chronił przed Gabryielą i jej świtą. Będę twoim aniołem stróżem.-W tym momencie zbliżył się do jej twarzy. Ona zamknęła oczy.  Gdy ich usta połączyły się w pocałunku, Is poczuła falę ciepła na twarzy. Czuła szczęście, radość, zadowolenie i od razu zapomniała o wszystkim, co się wcześniej stało. Był to jej pierwszy pocałunek, i chciała, by ta chwila trwała jak najdłużej, lecz szybko zorientowała się, ze całuje się z kimś, kogo nawet nie zna i szybko odsunęła się i obróciła się do chłopaka plecami.
-Jak to jest, że...
-Ja przepraszam....-próbował się tłumaczyć.- Ja po prostu...To znaczy...Nie...
-Daj mi dokończyć...Jak to jest, że znam cię zaledwie dwa dni, a zakochałam się w tobie do szaleństwa...
W tym momencie się odwróciła i przytuliła się do niego. Zostali w takiej pozycji, aż nie zadzwonił dzwonek.

________________________________________________
I jak? Dziękuję wam za to, ze się podpisywałyście, chodziło mi tylko o użytkowników anonimowych, bo chciałam wiedzieć ile osób ''mnie'' czyta. Następny rozdział pojawi się...nie wiem kiedy. Na razie musicie zadowolić się tym :) Kocham was <3

4 komentarze:

  1. Mi brakuje słów,ja moje komentarze się wyczerpały więc powiem jedynie: WoW

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny <3
    Krótki komentarz ale nie wiem co napisać
    Pozdrawiam i życze weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się. Wróć jak najszybciej.
    Julka

    OdpowiedzUsuń
  4. Już stanęła w drzwiach! Miłość stanęła w Drzwiach!
    Wieeedziałam że będzie Jella (Jackson+Isabel)! Jednakowoż coś mi tu śmierdzi... Czyżby to Hans powrócił w nowym wcieleniu?

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!:*