poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział specjalny 20


Rozdział napisany specjalnie dla Marii. Miłość zwycięży.

Jack rozmyślał. Jego ukochana cierpiała. On cierpiał. Zaraz, gdy wyjawił jej miłość dostała kolejnego ataku i musiał odlecieć. Teraz już czuł tylko wiatr na swojej twarzy. Zastanawiał się. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek uda się jemu uratować Elsę. Ale nie mógł pozwolić jej umrzeć. Ale Isabell pomoże. Musi. Elsa...tylko to imię brzmiało w Jack'u jak dzwon, który zagłusza wszelkie inne dźwięki. Nie chce tego, ale uwalnia swą energię i tworzy coś...innego, coś niezwykłego innego niż wtedy, gdy uwalnia moc w złości. Mały przedmiot tętni życiem, a jednocześnie pozostaje w miejscu. Czym jest ten przedmiot? Jak on wygląda? Mała obręcz lśni w blasku księżyca. Miliony lodowych wzorów przyciągają uwagę chłopaka. Podnosi delikatnie pierścionek. Już chce z nim odlecieć, kiedy odwraca się szybko i spogląda na księżyc. Chowa pierścionek do kieszeni bluzy i mówi: ''Nie odzywałeś się, kiedy tego potrzebowałem, a teraz co jestem strażnikiem. Ale mógłbym  przetrwać twe milczenie całe swe istnienie, by tylko by uratować Elsę. Jeśli to jej pomoże, po prostu...nie właściwie nie mam ci co dać, ale wiedz że już do końca życie będę ci dłużny.''  Potem odlatuje, słyszy jak by głos Księżyca:''To twoja miłość'', jednak ignoruje go.  Leci  razu do pałacu. Zagląda przez i widzi jak służące kręcą się koło niej i coś jej poprawiają. Podlatuje do drzwi pałacu otwiera je i wchodzi do środka. Doskonale wie, gdzie jest pokój Elsy. Przypadkiem podsłuchuje jak dwie służące rozmawiają:
-Jeśli nie powie co jej jest...
-Uspokój się, przecież...
-Wiem, wiem, ale mam już tego dość. Tych jej krzyków.....Witaj Jack.
Jack odpowiedział dzień dobry, mimo, że dzień nie był dobry. Powoli podszedł do drzwi, otworzył je i wszedł. Na łóżku leżała śpiąca królowa. Wyglądała na wykończoną. Oddychała niespokojnie i ciągle przewracała się z boku na bok. Jack podszedł bliżej i złapał królową za rękę. Usiadł na skraju łóżka i delikatnie gładził rękę Elsy. Ta zaczęła oddychać coraz wolniej aż w końcu oddychała normalnie. Chłopak chciał już odejść ale ta uścisnęła rękę mocniej. jack spojrzał na królową. Miała otwarte oczy. Chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył.
-Obiecaj, że już nigdy tu nie przyjdziesz.-mówiła ze łzami w oczach.-Obiecaj!
-Nie mogę się na to zgodzić. Kocham cię, rozumiesz kocham.
-Ja też i dlatego musisz odejść. Ja nie przeżyję, a dziecko oddam do sierocińca.
-Przeżyjesz! Mam tu coś dla ciebie....
-Nie chcę twoich prezentów. Idź już stąd!
-Nie uciekniesz przed miłością! Przed miłością Anny nie uciekłaś więc przed moją też nie. Mogę stąd iść, ale dopiero, gdy będę pewny, że będziesz żyła. Zostaniesz z naszym dzieckiem. Tutaj w królestwie. Musisz tylko znaleźć jakiegoś partnera...
-Ale ja chcę ciebie!
-Wiem, ale tylko tak będziesz bezpieczna. Pamiętaj, że zawsze będziesz moja. Zawsze. A tutaj mam na to dowód. Ten pierścionek dał mi Księżyc. Księżyc rozumiesz nawet on chce tobie pomóc.
Elsa już nie wytrzymuje. Przytula się do chłopaka. Ten ją całuje. Widać że jej tego brakowało. Chłopak delikatnie wsuwa pierścionek na palec ukochanej. Nagle ona czuje nagły przypływ energii. Czuje niesamowite mrowienie w rękach. Dotyka Poduszki, a na niej pojawiają się delikatne mroźne wzory. Jeszcze raz przytula się do Jack'a i szepcze: ''Dziękuję.''


3 komentarze:

  1. Dzięki!!! piękny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  2. cudo kiedy nexs pliska aaaaa idę czytać następnie blogi a ten jest wyjątkowy i będe zawsze go odwiedzała i czytała nawet kiedy będę gówna (ale napewno tak nie będzie) pozdro i weny i czekam na next plisss matko taki interesujący ten blog że cały dzień go czytałam *o* pozdro trlololololololololololoo

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!:*