niedziela, 7 września 2014

Rozdział 13(pechowy??)

Isabell opadła na podłogę. Przeniesienie mamy przez portal okazało się jeszcze trudniejsze niż myślała. Energia, jaką musiała zużyć by przenieść mamę ulatywała z niej, jak gołębie. Gdy już dotarli na dwór Elsy, podbiegła do nich służba. Zaczęła dopytywać się, co cię stało, jak mają pomóc, co zrobić, lecz w odpowiedzi na te wszystkie pytania Jack krzyknął:
-Przyprowadźcie tu królową Elsę! Szybko!-Podchodząc do Is, zaczął sprawdzać tętno i oddech.-Nie umieraj.-mówił-Jeszcze nie teraz.
-Jack?-dziewczyna się ocknęła.-Gdzie jestem?-rozejrzała się wokoło i jej wzrok utknął na matce. Chciała się podnieś, jednak zamiast tego znów głucho opadła na podłogę, jak młode pisklę.-Pomóż jej! Mamo!-Zaczęła szlochać, lecz już nawet na łzy nie miała siły. W tym momencie pojawiła się Elsa, z dwoma służkami i służącym. Spojrzała na bryłę lodu, z kobietą w środku i na Is. Podbiegła do Jack'a, który nie zauważył królowej, bo starał się utrzymać Władczynie przy życiu.
-Jack co się stało?!-zapytała z przerażeniem Elsa.
-Nie wiem, Isabell podała jej matce lek, ale ta nie zachowywała się tak jak powinna. Zamiast tego nie oddychała i jej serce się zatrzymało. Więc zamknąłem ją w bryle, a ona ją przeniosła.
Teraz Elsa uklękła przed dziewczyną.
-Kochanie.-rzekła.-wiem, że jest ci teraz źle, ale...
-Pomóż mojej matce! Pomóż jej!-szeptała Is. Był to przerażający szept. Taki jaki wydają ludzie, gdy odchodzą. Elsę przeszedł dreszcz.
-Posłuchaj pomogę jej, ale musisz mi powiedzieć, jaki kolor miały zioła, wtedy pomogę twojej matce.
-One były....one...miały...czarny...
-Jesteś pewna? Miały czarny kolor?
-Tak...
-Jack pilnuj jej-wstała Elsa i powiedział do Jack'a. Potem zrobiła kilka kroków w stronę przerażonych i drżących służących.-Gary-powiedziała do mężczyzny.-przynieś szklankę wody.A wy-zwróciła się do kobiet.-Zawołajcie więcej mężczyzn i przynieście koce, kołdry i poduszki.
 Po kilku minutach pojawił się mężczyzna, a zaraz za nim szybko wkroczyła Elsa. Niosła duży kuferek z napisem: ''S.C.''. Położyła go na ziemi i sięgnęła po szklankę z wodą. Wsypała do niej jakiś proszek i podała go Jack'owi.
-Podaj jej to.-powiedziała i dalej zaczęła grzebać w kuferku. Na jej czole pojawiły się malutkie krople potu. Wreszcie wyciągnęła flaszeczkę z żółtym płynem i postawiła ją obok. Potem wyjęła jeszcze woreczek, taki sam, jaki dała Is, wzięła flaszeczkę i podeszła do Jack'a. Ten natomiast skończył już ''podawać'' wody Is, dzięki czemu ta leżała bez ruchu, nie mogła nic mówić.
-Tak będzie bezpieczniej-powiedział Elsa.-Jednak musimy się spieszyć, lekarstwo nie będzie działać długo.
-Dobrze, ale co ja mam robić?-spytał ogłupiały i trochę przestraszony Jack.
-A więc, kiedy odmrożę jej rodzicielkę, będziesz musiał ją złapać i położyć na kocach. Do licha! Gdzie one się podziewają?! Nie mamy dużo czasu, ona może umrzeć w każdej chwili!
 W tym momencie pojawiło się pięciu mężczyzn niosących koce. Za nimi przyleciały służące z czterema kołdrami. Elsa  zaczęła rozkazywać:
-Nareszcie! Koce połóżcie tam kołdry obok. Wy!-wskazała na mężczyzn. Będziecie mi potrzebni to przeniesienia ich do pokoi. Na razie się odsuńcie. Jack, gotowy?
Ten tylko kiwnął.
-Teraz!-krzyknęła Elsa i swoją mocą stopiła lód. Zajęło jej to jakieś 5 minut, bo lód był tak grubi. Gdy mama Is upadła na ramiona Jack'a ten załamał się lekko i ułożył ją wygodnie na kocach. Była sina, usta miała dziwnie wykrzywione, a całe ciało miała zziębnięte. Wyglądała jak roślina, której korzenie nie dosięgają do wody. Zmęczona Elsa uklękła momentalnie wlała płyn do ust kobiety.
-A teraz ściśnij jej gardło.-powiedziała królowa prawie szeptem. Zaskoczony Jack popatrzył  na kobietę. Miał właśnie dokonać...uduszenia na martwej osobie. Jakby tego było mało Isabell zaczęła się wybudzać. Cicho mówiła: Nie... co brzmiało jeszcze bardziej przerażająco niż wcześniej. Wszyscy, którzy znajdowali się w korytarzu zamarli z przerażenie. Wszyscy oprócz Elsy, która krzyknęła:
-Szybko, zanim jedna i druga umrą!
Jack już się nie zastanawiał. Ścisnął gardło starszej kobiety tak mocno, jak potrafił. Nagle poczuł ciepła w dłoniach. To nie było jego ciepło. Matka Is przewróciła się na bok i wypluła ciemną maź, która wydawała się wyciągnięta z piekielnych czeluści. Powoli otworzyła zmęczone oczy i już chciała coś powiedzieć, ale Elsa wepchnęła jej do buzi zielone listki. Oczy kobiety zrobiły się przerażająco zielone, a ona sama spojrzała na Elsę, która powiedziała:
-Śpij.-I kobieta zasnęła. W tym momencie Jack poczuł czyjąś dłoń na stopie. Obrócił się i zobaczył dziewczynę. Nie tą, którą widział kilka chwil temu. Dziewczynę, która była na tyle blada, że prawie zlewała się z dywanem. Usłyszał tylko:
-Opiekujcie się nią. Dziękuję.
Po czym Is opadła znowu na ziemię.
''Teraz słyszała tylko ciszę. Więcej-czuła i była tą ciszą. Była to cisza inna niż wszystkie. Ciemna i mroczna, jakby miała zaraz pożreć w całości. Zaraz jednak usłyszała ciepły głos:Będzie dobrze...''
 Obudziła się w małym pokoiku. Był biały i jedyne co tam było, to łóżko na którym leżała. Czuła się dziwnie niespokojnie i nie do końca wiedziała kim jest, co tu robi, ani co się stało. Drzwi były uchylone a jasne światło zdawało się byś białe w porównaniu do oświetlenia w pokoju. Usłyszała dwa głosy męski i żeński. Jack i Elsa. Rozmawiali:
-...mówiła, że wszystko będzie dobrze,ale ja tak się boję...
- Kochana uspokój się. Pamiętaj, ze ja zawsze będę przy tobie
Gdy oczy Is przyzwyczaiły się trochę do światła zobaczyła dwie przytulone do siebie postacie: kobietę i mężczyznę. Nagle mężczyzna podniósł głowę kobiety i otarł jej łzy. Ta w zamian pocałowała go. Nagle poczuła ból w klatce piersiowej chciała krzyczeć, jednak wydawało jej się, że z jej gardła wydobywa się głuchy pisk przeszyty przerażeniem. Ostatnie co zobaczyła, to twarz Elsy, która była zdesperowana od płaczu...
___________________________________________________________________
No macie tu następny :) Piszcie co o nim myślicie, proszę.

4 komentarze:

  1. Jedyne co moge z siebie wydusić to wow brawo patrzyłam tak szerokimi oczami że myślałam,że pękną byyły w nich łzy,a moja buzia była otwrta ze zdziwienia dziękuje za takie emocje:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega blog ! Pisz dalej.
    Julka

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :D
    ALE JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE ?
    Oj komuś tu się należy solidny kopniak :P
    Mmmm Jelsa forever <3
    Mam nadzieję że zarówno Isabell jak i jej matce nic nie będzie...
    Czekam na szybkiego nexta kochana :D
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz!:*